Chwile grozy przeżyli pasażerowie pociągu Thalys, który w piątek wiózł kilkaset osób w relacji Amsterdam – Paryż. Do pociągu wsiadł terrorysta, którego jeszcze przed atakiem zdemaskowali i obezwładnili czterej Amerykanie, w tym dwaj żołnierze przebywający na przepustce. W wyniku zdarzenia ranne zostały trzy osoby. Gdyby nie interwencja Amerykanów, ofiar byłoby znacznie więcej.
Pociąg wyjechał w piątek o 15:17 z Amsterdamu i udał się w kierunku Paryża. Podróżowało nim wówczas ponad 550 osób. Nie wiadomo, na której stacji wsiadł do niego terrorysta. Napastnika zidentyfikowali dwaj Amerykanie, którzy usłyszeli dobiegający z toalety, charakterystyczny odgłos broni (mężczyzna miał przy sobie Kałasznikowa, rewolwer oraz nóż, a także zapas ponad 300 sztuk nabojów) – prawdopodobnie tuż przed momentem dokonania zamachu. W czasie próby obezwładnienia terrorysty, napastnik postrzelił przypadkowego pasażera oraz jednego z obezwładniających go Amerykanów, a drugiego ugodził nożem. Czterej mężczyźni obezwładnili terrorystę, a w tym czasie powiadomiono służby porządkowe i ratownicze.
Pociąg zatrzymał się na stacji Arras, niedaleko Lille. Tam na napastnika czekała policja. Jak poinformowały francuskie media, 25-letni Marokańczyk Ayoub El Khazzani zaprzeczał, jakoby miał w planach przeprowadzenie ataku terrorystycznego. Przyznał się za to do planu napadu rabunkowego. Jest jednak niemal pewne, że mężczyzna był związany ze środowiskami radykalnego islamu. Od dłuższego czasu Marokańczyk miał być obserwowany przez hiszpańskie służby specjalne.
Dziś prezydent Francji François Hollande ma oficjalnie podziękować Amerykanom, którzy udaremnili zamach. Prezydent wręczy im Medale Legii Honorowej.