Czy trudno jest zostać motorniczym? O pracy za pulpitem tramwaju portalowi Transport-Publiczny.pl opowiada Rafał Wójcik, motorniczy z sześcioletnim stażem, który prowadzi facebookowego bloga „Twój Motorniczy”.
Witold Urbanowicz, Transport-publiczny.pl: Skąd pomysł na bycie motorniczym?
Motorniczy Rafał Wójcik: Historia zaczyna się w bardzo wczesnym dzieciństwie – kiedy byłem mały podobno bardzo bałem się jeździć tramwajami, stąd moi dziadkowie wszędzie chodzili ze mną właściwie pieszo. Ten lęk przed tramwajem zniknął w okolicach pierwszej klasy szkoły podstawowej – wtedy tramwaje zaczęły mnie fascynować: byłem ciekaw jak to jest, że taka maszyna jeździ, rozpędza się, wozi ludzi. Zainteresowanie z biegiem czasu przerodziło się w pasję i jako nastolatek wiedziałem, że to jest to, czego w życiu chciałbym spróbować.
Jak rodzina reagowała na pomysł zostania prowadzącym tramwaje? Czy były jakieś inne opcje?
Wywodzę się z rodziny hutniczej, ale nikt się nie sprzeciwiał mojemu wyborowi. Mało tego, wszyscy mi w tym kibicowali. Nie zakładałem możliwości zostania kimkolwiek innym, praca za biurkiem byłaby dla mnie nudna. Potrzebuję kontaktu z ludźmi – ludzie to emocje, emocje to zdarzenia.
Nie wyobrażam sobie innej pracy. Staram się dbać o zdrowie. Zdaję sobie sprawę, że dopóki dbam o zdrowie, dopóty mam pracę. Moim małym marzeniem jest wziąć pierwszą emeryturę i zobaczyć na co pracowałem całe życie.
Łatwo było zostać motorniczym?
Jest mnóstwo warunków do spełnienia – począwszy od wieku, przez uregulowany stosunek do służby wojskowej, wykształcenie, po aspekt zdrowotny. Nie każdy może zostać motorniczym. To praca dla człowieka, który ma w sobie mnóstwo empatii oraz cierpliwości i chciałby się spełnić, służąc innym.
Więcej na portalu Transport-Publiczny.pl