W ostatni weekend węzeł poznański ponownie stanął. Tym razem system odpowiadający za bezpieczne prowadzenie pociągów zepsuł się podczas przewozowego, letniego szczytu.
W połączeniu z problemami, które wystąpiły podczas
wykolejenia w Białymstoku (wykolejona lokomotywa zablokowała jedyny sprawny rozjazd, który odpowiadał za prowadzenie ruchu w aż trzech kierunkach!), piątkowa awaria w Wielkopolsce doprowadziła do paraliżu ruchu na sieci kolejowej w całej Polsce. Dopiero w sobotnie popołudnie przewoźnicy niwelowali wtórne opóźnienia pociągów, jakie pojawiały się w efekcie bardzo opóźnionego kończenia relacji pociągów (kilkadziesiąt z nich było opóźnionych o ponad 200 minut, kilka, jak Barbakan, nawet ponad 500 minut).
Problem fatalnego systemu srk, nad którym sprawuje nadzór PKP PLK z firmą Thales, nie jest nowy. W przeszłości
dochodziło już do licznych poważnych awarii na węźle, które skutkowały zaburzeniem ruchu pociągów na wiele godzin. Zapytaliśmy PLK, co było przyczyną awarii tym razem.
Analiza przyczyn awarii i ponowne testy systemu
– Serwis firmy Thales szczegółowo analizuje przyczynę awarii. Dziś w nocy zostaną przeprowadzone ponowne testy systemu (z wtorku na środę – dop. red.). Ustalenie przyczyny pozwoli na opracowanie środków zapobiegawczych i wyeliminowanie ewentualnych usterek w przyszłości – napisał Radosław Śledziński z biura prasowego PKP PLK. Jak dodaje, „usterka urządzeń (srk) odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ruchu do czasu naprawy często wiąże się ze zmianami w kursowaniu pociągów. Aby minimalizować te zmiany wprowadzane są specjalne działania, m.in. powołany został zespół złożony z przedstawicieli PKP Polskich Linii Kolejowych i przewoźników, który koordynował – w miarę możliwości – prace stacji.”
PLK informuje ponadto, że aby eliminować trudne sytuacje, wprowadziły całodobowy, „zaostrzony” nadzór nad systemem i szybkie reagowanie na niestabilności pracy komputerów. – We wrześniu 2020 r. zaktualizowano oprogramowanie i usunięto zdiagnozowane usterki – dodaje Radosław Śledziński. Wiemy już jednak, że nie przyniosło to zasadniczych zmian w działaniu systemu.
Jak pisaliśmy w marcu, już w cztery dni po wgraniu aktualizacji doszło do usterki komputera sterującego. Thales stwierdził, że źródłem usterki był gwałtowny skok napięcia. Na kolejną awarię nie trzeba było długo czekać – zdarzyła się 1 października. Tym razem mechanicznie uszkodzono kabel do sygnalizatorów powtarzających, co spowodowało zatrzymanie pracy komputera. 16 grudnia odnotowano „brak możliwości sterowania urządzeniami”. Serwis Thales przywrócił działanie systemu i zgrał logi awaryjne, które są były analizowane w laboratorium Thales, po to by problemy się nie powtórzyły. Jak już wiemy,
powtórzyły się i to w ogromnym zakresie.
Problemy pomimo zwiększonego nadzoru
Z podanej przez zarządcę infrastruktury odpowiedzi wynika, że PKP PLK podpisało z Thales Polska dodatkową umowę, która obejmuje między innymi:
- Kompleksowe sprawdzanie urządzeń - przeglądy i kontrole, naprawy bieżące, zapewnienie części zamiennych, analizy zdarzeń, potwierdzone kwartalnymi raportami zgodnie z zatwierdzonym harmonogramem,
- Usługi dostępne przez cała dobę, które umożliwiają rejestrację zgłoszeń serwisowych oraz telefoniczne wsparcie użytkowania w usuwaniu przyczyn powstania usterek systemu.
– Producent zgodnie z umową, ponosi kary za niedotrzymanie terminu usunięcia usterek – napisał Radosław Śledziński. Nie znamy jednak ich wysokości.