- Pilną inwestycją dla Poznania powinien być tramwaj na Naramowice, który byłby w końcu dla mieszkańców tej dużej dzielnicy alternatywą dla zakorkowanej ulicy Naramowickiej. Niestety władze miasta torpedują ten projekt już na samym starcie – przyznaje w rozmowie z „Transportem Publicznym” Arkadiusz Borkowski, wiceprezes stowarzyszenia „Inwestycje dla Poznania”.
Poznańscy włodarze rozpływają się w wizjach na „ulepszenie miasta Poznania” - atrakcyjnych, lecz odległych w realizacji. Tymczasem w mieście jest dużo więcej pilnych projektów, nad którymi nie ma czasu na zastanowienie, tylko trzeba działać już teraz. To m.in. budowa linii tramwajowej na Naramowice – osiedle leżące w północnej części miasta, do którego dziś prowadzi tylko jednopasmowa, zakorkowana w godzinach szczytu ul. Naramowicka. Ratusz dopuszcza dwa rozwiązania trudnej sytuacji mieszkańców tej części miasta: albo doprowadzenie w tamte rejony linii tramwajowej, albo wybudowanie drugiej drogi z wyznaczonymi buspasami, ewentualnie linię trolejbusową. Jednocześnie urzędnicy wskazują, że lepsze byłoby to drugie rozwiązanie – bo tańsze. Włodzimierz Nowak z organizacji „My Poznaniacy” wskazuje jednak, że myślenie urzędników jest błędne.
– Dwujezdniowa droga budowana od zera jest tańsza od tramwaju. Tak, w przeliczeniu na kilometr. O ile? Kilkadziesiąt procent. A jaką ma przepustowość na skrzyżowaniach? 1500 pojazdów na h, czyli maks. 2000 osób w przeciętnym ruchu miejskim. Ilu ludzi przewieziemy torowiskiem tramwajowym? Do 8000 na h zależnie od taboru. Co jest zatem tańsze mając na względzie koszt przewiezionego człowieka sfinansowany z naszej kieszeni? - pyta retorycznie Nowak na swoim profilu Facebookowym.
Mimo, iż urzędnicy nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji, z prezentacji pokazanej radnym wynika, że skłaniają się raczej ku opcji z trolejbusami lub autobusami. Kilka slajdów zatytułowano wprost „Dlaczego autobus/trolejbus, a nie tramwaj?”.
Tymczasem w projekcie programu Infrastruktura i Środowisko, z którego będzie najwięcej unijnych pieniędzy na komunikację, widnieje zapis, że w miastach posiadających tramwaje „preferowany będzie rozwój tej gałęzi transportu zbiorowego”. Środki na trolejbusy czy autobusy elektryczne będą tylko w miastach, które nie mają tramwajów. Bez unijnych pieniędzy inwestycja warta ponad 200 mln zł może stanąć pod dużym znakiem zapytania.
Artykuł pochodzi ze strony Transport-publiczny.pl