Poznańscy radni decydują właśnie jak mieszkańcy miasta będą dojeżdżać do Naramowic i położonych dalej osiedli. Pomysły są dwa – tramwaj lub nowa ulica z autobusami. Mieszkańcy chcieliby to pierwsze, ale prezydent i radni skłaniają się raczej ku temu drugiemu.
Dziś jedyną możliwość dojazdu stanowi długa i często zakorkowana ul Naramowicka (po jednym pasie w każdą stronę). W ratuszu rozważa się już tylko dwie opcje, jak usprawnić ruch w tamtą stronę. Obie prowadziłyby z pętli Wilczak. W pierwszym wariancie zbudowanoby linię tramwajową wzdłuż wspomnianej Naramiowickiej. Która w pewnym momencie odbiłaby w stronę ulic Sielawy i Rubież. Ale zamiast budowy linii rozważa się też wybudowanie ul. Nowej Naramowickiej, prowadzącej aż do osiedla Różany Potok. W tym drugim wariancie na ulicy znalazłyby się buspasy, być może też trolejbusy.
Mieszkańcy są zaskoczeni. – Przecież od trolejbusów raczej się odchodzi – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Adam Szabelski, przewodniczący Rady Osiedla Naramowice. - Obawiamy się, że nawet jak powstaną osobne pasy dla trolejbusów, to w niektórych miejscach i tak będą stały w korkach – twierdzi. Dodaje też, że pomysł linii tramwajowej przejeżdżającej skrajem Naramowic, a nie środkiem, czyli ul. Naramowicką na całej jej długości, jest niezrozumiały.
Stowarzyszenia zajmujące się tkanką miejską w Poznaniu, takie jak „My Poznaniacy, czy „Inwestycje dla Poznania” zwracają też uwagę na to, że w nowym projekcie unijnego programu „Infrastruktura i Środowisko” istnieje zalecenie, by w miastach gdzie funkcjonują tramwaje, nowe rozwiązania komunikacyjne opierać właśnie o ten środek transportu, a linie autobusowe i trolejbusowe tworzyć w ostateczności. Według nich najlepszym rozwiązaniem byłoby wybudowanie Nowej Naramowickiej i puszczenie tramwaju wzdłuż istniejącej.
Prezydent Ryszard Grobelny twierdzi jednak, że na obie inwestycje nie ma pieniędzy i trzeba coś wybrać. A dla tramwaju ponoć nie ma miejsca wzdłuż Naramowickiej. Urzędnicy ratusza przekonują, że „wersja autobusowo–trolejbusowa” byłaby tańsza, bardziej elastyczna, a pasażerowie do centrum dojeżdżaliby szybciej niż tramwajem.
Budowa linii tramwajowej rzeczywiście kosztowałaby blisko 200 mln zł., ale według prof. Jerzego Kwaśnikowskiego z Politechniki Poznańskiej, pytanego przez „Gazetę”, warto wydać te pieniądze, bo potok pasażerów z tamtych rejonów miasta jest duży, a będzie jeszcze większy.
Artykuł pochodzi ze strony Transport-publiczny.pl