– W 2023 roku mieliśmy szczyt napraw poziomu P4 i P5 w spalinowych pojazdach samorządowych. Od końca kwietnia wszystkie pociągi zaplanowane do kursowania w województwie lubuskim powinny wyjeżdżać na tory – powiedział podczas spotkania Parlamentarnego Zespołu do spraw Walki z Wykluczeniem Transportowym Adam Pawlik prezes Polregio. Podczas obrad momentami było burzliwie.
– Sytuacja, która panuje od lat w Lubuskiem jest nie do zaakceptowania przez podróżnych. Spotykamy się tu dzisiaj po to, aby dowiedzieć się co jest przyczyną dalszych odwołań setek pociągów, braku komunikacji zastępczej za nie oraz jak zakończyć dramat mieszkańców całego regionu – powiedziała Paulina Matysiak, przewodnicząca Zespołu.
Polregio: Rok napraw samorządowych pojazdówNa wstępie prezes Polregio wskazał na uwarunkowania kolei w województwie, gdzie 57% przewozów spółka wykonuje (lub powinna wykonywać) taborem spalinowym. To właśnie te pojazdy sprawiają najwięcej problemów.
– Aby opinia publiczna miała pełny obraz tego jak wygląda sytuacja w Lubuskiem upublicznimy pewne dane, które wskazują, że nie wszystkie problemy wynikają z zaniedbań Polregio – powiedział prezes spółki. Wskazał np. na to, że niektóre pojazdy spalinowe należące do samorządu, którymi dysponuje spółka w regionie (zdecydowana większość) były kierowane do napraw poziomu P4 przez samorząd z bardzo dużym opóźnieniem. Tymczasem to samorząd odpowiada za wszelkie naprawy powyżej poziomu P3.
– Od momentu wyłączenia pojazdów marszałkowskich do ich powrotu do ruchu mijało średnio 354 dni. To wpływało w olbrzymi sposób na to, ile pojazdów było dostępnych do ruchu. Dla porównania – nasze pojazdy spalinowe na naprawy poziomu P4 były odstawiane na średnio 140 dni i przyznaję, że nie jesteśmy z tego wyniku zadowoleni. Powinno to trwać maksymalnie 100 dni – powiedział Pawlik.
Kary umowne na Polregio. Operator nie czuje się całkiem winny– Biorąc to pod uwagę fakt, że kwestia napraw powyżej P3 nie jest zależne od Polregio, nasza spółka nie powinna być karane za to, że pociąg nie wyjechał w trasę. Jak mamy uruchomić pojazd, gdy ten jest w długotrwałym odstawieniu, a jego naprawą powinien zająć się urząd marszałkowski? Tymczasem w takim wypadku nakładane są na nas kary umowne, wynikające z braku pociągów. Stoimy na stanowisku, że nie powinniśmy być karani za niesprawność taboru, za który nie odpowiadamy. O tym rozmawiamy z naszym partnerem z urzędu marszałkowskiego i mam nadzieje, że odpowiedzialność będziemy mogli wziąć obustronnie – powiedział. Kary nałożone przez urząd marszałkowski na Polregio za trzy kwartały 2023 roku wyniosły 2,33 mln złotych.
– W tym okresie odwołano ponad 2682 pociągów. W ponad 200 przypadkach zarejestrowanych przez Urząd Transportu Kolejowego nie zapewniono komunikacji zastępczej – powiedział wiceprezes UTK Marcin Trela. Już teraz stwierdził on, że komunikatu UTK o stwierdzeniu bezprawnych praktyk Polregio naruszających zbiorowy interes pasażerów należy się spodziewać w ciągu następnych dni i że dotyczy to także województwa opolskiego. Z tego tytułu Polregio może się spodziewać kolejnych kar finansowych.
Lubuskie: Dane przekazane przez Polregio są wątpliweWażny głos zabrał także zastępca dyrektora departamentu Infrastruktury i Komunikacji lubuskiego urzędu marszałkowskiego Arkadiusz Mieczyński, który podważył dane dotyczące długości oczekiwania na naprawę, które przedstawiło Polregio.
– Mamy pewien rozdźwięk jeśli chodzi o analizę i interpretacje danych, które przedstawia Polregio. Przykład z wczoraj jest następujący: wyłączonych z ruchu jest 13 pojazdów, z czego tylko 6 z nich w związku z przeglądem P4, a jeden ze względu na naprawę P5. Co się dzieje z pozostałymi pojazdami? – pytał urzędnik i wskazywał na konkretne sytuacje, które z winy Polregio miały powodować nadmierne wydłużanie się napraw, nawet do roku.
– Zdarzało się, że pojazd nie mógł być odebrany przez firmę wyłonioną do naprawy nawet przez kilka tygodni, bo okazywało się, że pojazd jest wybrakowany, że ma wady, których nie zgłaszało nam Polregio. Bardzo często okazuje się, że trzeba wykonać naprawy dodatkowe, których Polregio nam nie zgłasza. To wymaga negocjacji z wykonawcą przeglądów, dołożenia środków i wydłużenia czasu przekazania i samej naprawy – powiedział Mieczyński. Wskazał też na przykład innego pojazdu, który na naprawę P4 miał pojechać z… uszkodzą przekładnią główną.
Ponadto urząd marszałkowski lubuskiego wskazywał na braki maszynistów w lubuskim zakładzie, z czym nie zgodził się prezes Polregio Adam Pawlik. Zarówno Leszek Miętek, jak i region i posłanka Sibińska wskazywał jednak, że problemem są nie załogi pociągów, lecz źle wynagradzani pracownicy warsztatowi, których brakuje w nadmiernie obciążonym pracą zakładzie serwisowym Polregio w Rzepinie. Najzwyczajniej nie radzi sobie on z ilością powierzonych mu zadań naprawczych, stąd serwis pojazdów z nawet niewielkimi usterkami może trwać tygodniami. A ich liczba rośnie, bo sprawne pojazdy są eksploatowane tam gdzie się da, obsługując wszelkie możliwe do objechania relacje, choćby z opóźnieniem przy odjeździe.
Światełko w tuneluPrezes Polregio Adam Pawlik miał jednak dla uczestników Zespołu dobre informacje. – Chce państwu pokazać światełko w tunelu. Z końcem kwietnia, po wykonaniu wszystkich prac poziomu P4, powinniśmy dysponować już właściwą liczbę pojazdów, z rezerwą włącznie. W maju i czerwcu w Polregio będziemy mieć też własne, kupione z województwa zachodniopomorskiego trójczłonowe zespoły trakcyjne po naprawach P3, co powiększy naszą rezerwę taborową. Od maja nie powinno być już odwołań w trakcji spalinowej – powiedział Adam Pawlik. W ciągu kilku tygodni flotę lubuskiego mają też wzmocnić
dwa hybrydowe pojazdy FPS.