15 października połączenie kolejowe Lwów – Rawa Ruska – Warszawa zainaugurowało swoją działalność. Byliśmy na pokładzie tego pociągu.
Pierwsze, co rzucało się w oczy już przed startem nowego kolejowego połączenia, to skala jego promocji. Plakaty informujące o pociągu były nie tylko na dworcu, ale także na ulicach Lwowa. Ekrany wyświetlaczy na dworcu raz po raz informowały o przedsięwzięciu. Efekt jest taki, że świadomość istnienia nowego pociągu jest wysoka.
Pociąg wyjechał ze lwowskiego dworca punktualnie o godzinie 8:30 czasu miejscowego (na Ukrainie przestawiamy zegarki o godzinę do przodu). Nie zaczyna on biegu we Lwowie, ale jedzie z Kołomyi i Iwanofrankiwska (Stanisławowa). Na całej trasie do Rawy Ruskiej jedzie jako regionalny ekspres, pomiędzy Lwowem a Rawą zatrzymując się w Brzuchowcach i Żółkwi.
DPKR 2 i SN84Ukraińcy wystawiają do obsługi swojej części trasy niemal nowy, zaledwie roczny spalinowy zespół trakcyjny DPKR 3. Pojazd jest bardzo wygodny, cichy, klimatyzowany, zapewnia mnóstwo przestrzeni dla pasażerów, są w nim dwie toalety. Jedyną jego wadą jest to, że nie jest niskopodłogowy – do środka trzeba wejść po wysokich schodach. Jest natomiast możliwość rozłożenia rampy i wprowadzenia przez nią pasażerów z lub na wózkach. Przez całą drogę pasażerom towarzyszyły zapowiedzi zarówno w języku polskim jak i w ukraińskim.
Stan ukraińskiej infrastruktury jest różny. Gdzieniegdzie pociąg jedzie z prędkością 50 km/h i wolniej, czasami (na środkowym odcinku między Lwowem a Rawą) przyspiesza do 80 km/h.
W Rawie Ruskiej pasażerowie przesiadają się do pociągu, który jedzie już po torach o szerokości 1435 mm. Ten pociąg wystawia SKPL, z którym Ukraińcy nawiązali współpracę. To znany wszystkim zespół trakcyjny SN84, który od kilku lat pracuje np. na zlecenie PKP Intercity, kursując z Krakowa w Bieszczady. Pociąg oferuje możliwość przejazdu w klasie 2, w przestrzeni bezprzedziałowej, oraz w klasie 1, w czterech przedziałach. Fotele są wygodne. Pojazd nie jest klimatyzowany, ale na razie, z uwagi na jesienną aurę, nie stanowi to problemu.
Będzie nowy tabor i krótszy czas przejazdu– Chcemy, aby od zmiany rocznego rozkładu jazdy, od grudnia, jeździła tu już para połączonych ze sobą pojazdów DM90 – powiedział Tomasz Strapagiel, prezes SKPL. Te zespoły trakcyjne są już klimatyzowane, cichsze i nowocześniejsze. Są już też spolonizowane i wyposażone w schody do wejścia z niskich peronów.
Na całej trasie obsługę zapewniają Koleje Ukraińskie. Bilety sprawdzają pracownicy UZ, dbają oni także o bezpieczeństwo pasażerów. Nie ma w tym nic dziwnego – to Koleje Ukraińskie płacą za jego uruchomienie. Także bilety można kupić wyłącznie przez aplikację Kolei Ukraińskich (niestety tylko osoby, które mają ukraiński numer telefonu) a także przez stronę internetową. Ta druga opcja wymaga wyszukania na stronie Kolei Ukraińskich połączenia Lwów – Warszawa i wybrania opcji podróży z przesiadką. Zarówno na ukraińskiej jak i na polskiej części podróży mamy możliwość wyboru miejsca siedzącego na graficznym schemacie. Podróż w klasie drugiej ze Lwowa do Warszawy to wydatek rzędu 148 złotych, nieco droższy jest przejazd w klasie 1. Przejazd tylko ze Lwowa do Rawy kosztuje zaledwie kilkanaście złotych. Nie ma opcji zakupu biletów na miejsca stojące.
Pasażerowie mają w środkowym wagonie SN84 do dyspozycji bardzo dużą przestrzeń do przewozu bagażu. Podczas pierwszego przejazdu znalazł się w nim darmowy catering dla pasażerów. To miły gest ze strony ukraińskich kolejarzy. Dodajmy, że w „bagażówce” można też przewieźć 6 rowerów. Gdyby umożliwić zakup biletów na jednoślady, możliwość dojazdu w ukraińskie Karpaty z rowerem (połączenie dociągnięto aż do Kołomyi) po wojnie z pewnością przyciągnie polskich turystów.
Już teraz wiadomo, że założone rezerwy czasu na odprawę graniczną i kontrolę celną są zbyt długie. Pociąg, zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej, stoi za długo w stosunku do rzeczywistego czasu pracy pograniczników (przynajmniej łącznie o pół godziny). Na pewno przy okazji najbliższej korekty rozkładu jazdy zostanie to w nim uwzględnione. Wówczas czas przejazdu pociągu będzie mniej więcej taki sam jak Flixbusów, które łączą Warszawę ze Lwowem (obecnie jest nieco dłuższy).
Pierwszy pociąg olbrzymim sukcesemPociąg dojechał do Warszawy z zaledwie kilkuminutowym opóźnieniem. Po godzinie 21 udał się w drogę powrotną do Rawy Ruskiej, gdzie umożliwiono przesiadkę „drzwi w drzwi” na ukraiński skład do Lwowa i Kołomyi.
Kontrowersyjne jest to, że pociąg nie kursuje w Polsce w komunikacji krajowej. Oznacza to, że nie można na niego kupić biletów np. z Hrebennego do Lublina, czy
Warszawy za pośrednictwem ukraińskiej strony czy aplikacji. A mówimy tu o obszarze olbrzymiego wykluczenia komunikacyjnego (z Hrebennego, Suszca czy Bełżca nie ma żadnego pociągu!).
Międzynarodowy pociąg w obszarze wykluczenia komunikacyjnegoTechnicznie nie ma problemów z uruchomieniem np. połączonego z pociągiem, za który płacą Ukraińcy, składu (kolejnej jednostki), który zabierałby pasażerów krajowych. Stoi tu na przeszkodzie brak zainteresowania zarówno samorządu Lubelszczyzny jak i państwa, , w uruchamianiu takiego składu (
pomimo obecność ministra Adamczyka podczas pierwszego, testowego przejazdu w kwietniu) jak i szereg procedur (znacznie łatwiej i szybciej otrzymać od UTK zezwolenie na uruchomienie pociągu bez kabotażu w relacji międzynarodowej, w ramach otwartego dostępu).
Pierwszy pociąg był zapełniony w 100%. Kolejne również sprzedadzą się w pełni. Głód tego typu połączeń transgranicznych jest wielki, co pokazują wyprzedane „na pniu” miejsca w pociągów Kijów – Warszawa, w pociągach z Ukrainy do Przemyśla, czy łączone pociągi do Chełma.