Wiele województw posiada przynajmniej jedną linię kolejową, lub jej fragment, którego nie powstydziłoby się w przewodniku turystycznym czy plebiscycie na zapierające dech w piersiach widoki. Dolny Śląsk posiada ich wiele, a jedną z nich jest linia z Wałbrzycha do Kłodzka i Kudowy-Zdroju.
Dawniej najważniejsze okno na świat, później zapomniane, dzisiaj wraca do łask. Takich linii kolejowych w Polsce jest wiele, na przykład ta z Kłodzka do Kudowy-Zdroju, jedna z najbardziej zaawansowanych technicznie linii w Polsce. Ukształtowanie terenu wymusiło tutaj budowę licznych wiaduktów i pętli, dlatego podróż tą trasą długo pozostaje w pamięci. Abstrahując od czynników ekonomiczno-finansowych dotyczących projektu rewitalizacji szlaku (na fragmentach) i uzyskanych efektów, warto pochylić się nad niewykorzystanym potencjałem tego typu tras w Polsce.
W 1905 roku, po 20 latach budowy torów, Kudowa-Zdrój powitała pierwszy pociąg pasażerski. Czas trwania inwestycji w tak skomplikowanym terenie wydaje się zrozumiały. Walory techniczne, których tutaj niemało, świadczą o trudzie i wysiłku włożonym w zaprojektowanie a następnie doprowadzenie do końca budowy linii z Kłodzka przez Duszniki do Kudowy-Zdroju. Dzięki temu możemy dzisiaj podziwiać przepiękne krajobrazy i dostać się m.in. do Kudowy-Zdroju inaczej, niż samochodem czy autobusem. Sama trasa posiadała dawniej dalszy ciąg z Kudowy-Zdroju do Náchodu w Czechach, wybudowany przez Niemców głównie ze względów militarnych, obecnie rozebrany. Z/do Kudowy-Zdroju kursują regularne połączenia osobowe do Wrocławia i pospieszne sezonowe do Warszawy i Gdyni.
Tak atrakcyjnych widokowo tras w Polsce południowej jest wiele. Są to np. linie kolejowe lub ich fragmenty: Tarnów – Nowy Sącz – Krynica, Nowy Sącz – Chabówka, Chabówka – Zakopane, Sucha Beskidzka – Żywiec, Goleszów – Wisła Głębce, Kłodzko – Stronie Śląskie, Jelenia Góra – Szklarska Poręba Górna, Jelenia Góra - Lwówek Śląski i wiele innych.
Małopolsce i Dolnemu Śląsku daleko do strzelistych wzgórz Szwajcarii, podobnie jak daleko nam do systemu kolei w tym kraju, sposobu funkcjonowania, organizacji połączeń, nakładów finansowych, podejścia do transportu, etc. Niemniej można odnieść wrażenie, że model funkcjonowania takich połączeń, oparty o walory widokowe, mógłby odgrywać w niektórych obszarach Polski jeszcze większą rolę. Jakiś czas temu, jako pierwsze w Polsce, władze woj. małopolskiego potwierdziły zamiar analizy pomysłu zakupu wagonów panoramicznych dla obsługi atrakcyjnych krajobrazowo tras kolejowych. Pisaliśmy o tym
tutaj. Pomysł, znany bardzo dobrze np. ze szwajcarskiej Kolei Retyckiej, na gruncie np. Dolnego Śląska mógłby sprawdzić się co najmniej dobrze.
Trasą Śląskiej Kolei Górskiej
Jedną z takich „panoramicznych” tras mogłaby być reaktywowana niedawno relacja Wałbrzych – Kłodzko i Kłodzko – Kudowa Zdrój. Wybudowana jeszcze w Prusach linia kolejowa z Wałbrzycha do Kłodzka, biegnąca Podgórzem Sudeckim, przez obszar Gór Sowich, okala wzgórza takie jak Miedziane, Ruda Góra czy Krępiec, biegnąc doliną rzeki Włodzicy, pomiędzy Wzgórzami Włodzickimi a Wzgórzami Wyrębińskimi. Pociąg pokonuje aż trzy tunele: pod Świerkową Kopą, pod zboczem Sajdaka czy najdłuższy w Polsce pod Małym Wołowcem i bardzo wiele mostów i wiaduktów. To wszystko tworzy niepowtarzalny „klimat” podróży pociągiem tą trasą. Małe miasteczka i wsie zanurzone w łagodnych wzgórzach Podgórza Sudeckiego są dla gości świadectwem, że miejscowa ludność ma tutaj po prostu ładnie. Tego nie jest w stanie przekazać zdjęcie ani wideo.
Ten fragment Śląskiej Kolei Górskiej, wybudowany przez Prusy m.in. dla zbliżenia Berlina i Wiednia, po II wojnie światowej notuje początki swojej agonii. Zapaść gospodarcza lat 90-tych doprowadziła do powolnego upadku górnictwa, potem przewozów towarowych i pasażerskich a w rezultacie regresu stanu infrastruktury. Trasa, po której kursowały nawet pociągi pospieszne z Jeleniej Góry do Krakowa, dzisiaj powoli powstaje z kolan. Reaktywowane przez Dolny Śląsk połączenia z Wałbrzycha do Kłodzka cieszą się sporą popularnością, zwłaszcza w sezonie letnim i zimowym. W nowym rozkładzie jazdy połączeń przybędzie (z pięciu do siedmiu w dni robocze). Częściowo wyremontowana przez PKP Polskie Linie Kolejowe, niezwykle malownicza i trudna technicznie trasa powinna stać się zalążkiem pomysłu do jeszcze lepszego wykorzystania potencjału kolei w szeroko rozumianej turystyce.
Krajobraz dla kolei
Budowa potencjału turystycznego opartego o połączenia kolejowe powinna odbywać przy wsparciu samorządów. Mogłyby one polegać nie tylko np. na partycypacji w kosztach połączeń, ale również na promocji kolei, budowie odpowiedniej bazy internetowej ukierunkowanej na turystów (hotele, noclegi, odległości od dworców PKP), wytyczeniu ścieżek rowerowych połączonych ze stacjami kolejowymi czy publikacji map ze szlakami pieszymi i oznaczeniami jak dojść do stacji kolejowych. W aspekcie organizacji połączeń jednym z takich narzędzi może być wspomniana partycypacja w kosztach połączeń, choć to temat dyskusyjny, zwłaszcza w kontekście „korzyści” wizerunkowych dla województwa, jako głównego organizatora takich połączeń.
Uruchomienie pociągów obsługiwanych panoramicznym taborem to pomysł nowy i warto pochylić się nad nim z punktu widzenia polskiej sieci kolejowej i geografii. A w kraju jest wiele linii kolejowych, dla których walor turystyczny może okazać jedyną bądź kolejną szansą na rozpoczęcie i utrzymanie procesu odbudowy idei podróży koleją, zwłaszcza w charakterze turystycznym. Tego typu działania mogłyby stać się ważnym przyczynkiem do promocji np. województwa dolnośląskiego i jego historii, techniki kolejowej, samego połączenia i miejscowości leżących przy trasie Wałbrzych – Kłodzko – Kudowa-Zdrój. Po reaktywacji połączeń, tego typu atrakcje mogłyby być kolejnymi impulsami do dalszych prac remontowych, dalej zaspokojenia potrzeb transportowych i wreszcie budowy potencjału turystycznego miejscowości. Zwłaszcza tych, które swoje lata świetności (oparte o zupełnie inne gałęzie rozwoju, jak górnictwo czy przemysł) mają już dawno za sobą. Ale to pomysł nie tylko dla Dolnego Śląska.
Przykłady ze Szwajcarii czy Włoch, choć odległe to jednak pokazują jeden bardzo istotny, wciąż rzadko dostrzegany w Polsce sposób podejścia do niektórych linii kolejowych jako produktu, niekoniecznie od razu w rozumieniu wyłącznie usługi transportowej, broniącej się ekonomicznie od pierwszych dni funkcjonowania. Nie jest to wzywanie do wyrzucania pieniędzy w błoto, ale nie bójmy się stwierdzeń, że człowiek jest w stanie pojechać pociągiem tylko dla widoków, dla przejażdżki, niekiedy bez konkretnego celu albo tylko w celach turystycznych. Rozpoczęcie działań od tego typu podejścia może okazać się fundamentem „drugiej szansy” dla szlaków takich jak Jelenia Góra – Lwówek Śląski, Chabówka – Nowy Sącz czy Sucha Beskidzka – Żywiec i wielu innych, posiadających przede wszystkim bezcenny walor widokowy, niską maksymalną prędkość (która w przypadku przejazdów "panoramicznych" nie jest minusem) i niezbyt optymistyczne perspektywy rozwoju wśród polityków. Piękno polskiego krajobrazu można pokazać inaczej niż turystyką pieszą, rowerową czy w albumie fotograficznym, robiąc na tym biznes, z korzyścią dla mieszkańców i kolei.
Jest wiele linii kolejowych w Polsce, które posiadają niewykorzystany potencjał głównie prze brak spojrzenia odmiennego od ślepego wpatrywania się w ekonomiczną „obronność” projektu czy danych połączeń, bez względu na uwarunkowania kulturowe, społeczne czy gospodarcze. To błąd popełniany często już na początku działań o powrót kolei do systemu transportowego. Grono samorządowców i polityków na te kolejowe perły naszego kraju powinno czasem spojrzeć innym, nieco bardziej łagodnym wzrokiem.