Do niezwykłej sytuacji doszło w województwie lubuskim. 15 czerwca ze stacji Rzepin do stacji Zbąszynek odjechał pociąg prowadzony przez... kierownika pociągu. Sprawę bada specjalna kolejowa komisja.
Pociąg 77436 spółki Polregio odjechał ze stacji Rzepin zgodnie z rozkładem jazdy o godzinie 10:34. Jednak, jak podaje Gazeta Lubuska, przed odjazdem maszynista pociągu poinformował jego kierownika, że musi skorzystać z toalety. Kierownik pociągu, który znał zasady prowadzenia pociągu (Gazeta podaje, że w przeszłości posiadał do tego uprawnienia), nie chcąc dopuścić do opóźnienia pociągu, sam usiadł za nastawnikiem. Maszynista miał jednak korzystać z toalety na dworcu, a nie w starej elektrycznej jednostce trakcyjnej.
Dyżurny ruchu odcinka linii kolejowej miał otrzymać bardzo szybko powiadomienie o zdarzeniu. Pociąg skończył bieg już na następnej stacji w Boczowie. Jednostką trakcyjną, która w ten sposób przeszła do historii był EN57 840. Do Boczowa skierowano powołaną komisję dla sprawdzenia okoliczności wypadku, pojawiła się policja i SOK. Zarówno maszynista jak i kierownik pociągu byli trzeźwi. Pociąg, z nową drużyną, ruszył z Boczowa dopiero o 13:15.
– Za sterami pociągu usiadła osoba, która nie miała do tego uprawnień. Mężczyzna, który odjechał z Rzepina, tłumaczył, że doszło do nieporozumienia. Nie wiedział, że maszynisty nie ma w pociągu. To jednak nie zmienia faktu, że nigdy nie powinien siadać za sterami tego składu – powiedział asp. Andrzej Braciński z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie. Mężczyźnie grozi teraz do 5 tys. zł grzywny, zapewne też utrata pracy.
Przy okazji zdarzenia warto przypomnieć historię japońskiego maszynisty,
który podczas prowadzenia pociągu... wyszedł do toalety. Wówczas jego miejsce zajął konduktor.