Powiat sanocki zamierza zorganizować stałe, regularne przewozy kolejowe na liniach przebiegających przez jego teren. O idei pozytywnie wypowiada się działający od kilku lat w Bieszczadach przewoźnik – SKPL. Do uruchomienia pociągów konieczne jest jednak wsparcie finansowe podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego, który kwestionuje sens lokalnego ruchu pasażerskiego na południu województwa.
O planach uruchomienia Sanockiej Kolei Powiatowej
pisaliśmy już na naszych łamach. Inicjatywa ma przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu i być remedium na złą kondycję transportu autobusowego. Idea polega na zapewnieniu częstego dojazdu pociągami do najważniejszych ośrodków powiatu – Sanoka i Zagórza. Samorządowcy planują uruchamianie pociągów w trzech podstawowych relacjach: Besko – Zagórz, Sanok Dąbrówka – Łupków i Sanok Dąbrówka – Ustrzyki Dolne. Wspólnym odcinkiem, na którym siłą rzeczy częstotliwość byłaby najwyższa, byłby fragment łączący Zagórz z Sanokiem. Ruch miałby być obsługiwany przez wagony motorowe SKPL lub Polregio. Zdaniem radnych powiatowych strefa ekonomiczna na zagórskim Zasławiu – w połączeniu z podróżnymi zmierzającymi do szkół, urzędów czy przychodni, a także turystami – wygenerowałaby wystarczające potoki pasażerskie. Według wyliczeń pomysłodawców roczny koszt ma wynosić 500 tysięcy złotych.
Powiat: Liczymy na pomoc województwa
Jak poinformował w mediach społecznościowych radny powiatu sanockiego Jerzy Zuba, samorząd powiatowy podjął kroki na rzecz zabezpieczenia koniecznych środków w budżecie. Pod koniec listopada Komisja Transportu Rady Powiatu Sanockiego jednogłośnie zaopiniowała pozytywnie wniosek Zuby o odpowiednie uzupełnienie projektu budżetu na rok 2021. Kwota 50 tysięcy złotych ma zostać przeznaczona na uruchomienie 3 par pociągów dziennie (również w weekendy) na linii Łupków – Sanok. Same te środki nie będą jednak wystarczające: aby SKP mogła zacząć kursować, konieczne będzie wsparcie finansowe ze strony samorządu wojewódzkiego.
– To kolejna, konkretna i konstruktywna inicjatywa ze strony sanockiego samorządu powiatowego na rzecz walki z wykluczeniem komunikacyjnym, szczególnie boleśnie dotykającym południową część naszego powiatu – pisze radny. Apeluje też do radnych wojewódzkich o wsparcie inicjatywy SKP.
Urząd Marszałkowski: Nie ma popytu na pociągi
Monika Konopka z Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego w odpowiedzi na nasze pytania zwraca tymczasem uwagę, że do urzędu nie wpłynął żaden projekt, przedstawiający związane z SKP plany powiatu sanockiego. – Również nie przedstawiono województwu żadnych projektów transportowych, które miały by zostać wsparte przez województwo – twierdzi Konopka.
Mimo zapewnień o wadze, jaką samorząd województwa przywiązuje do transportu kolejowego na terenie Bieszczad, w dalszej części wypowiedzi przedstawicielka marszałka kwestionuje sens inicjatywy SKP. – Pojawiały się inicjatywy sympatyków kolejnictwa, popierane przez lokalne środowisko kolejarzy – obawiających się o utratę miejsc pracy z powodu braku przewozów, szczególnie towarowych na liniach bieszczadzkich – o przywrócenie przewozów pasażerskich argumentując to działaniem przeciw wykluczeniu transportowemu lokalnej społeczności – przypomina Konopka [składnia oryginalna]. Jak twierdzi, z przeprowadzonych badań popytu wynikało, że luka została szybko wypełniona przez lokalnych przewoźników autobusowych i busowych. – W zakresie dojazdów do szkół mieszkańcy okolicznych miejscowości wybierają przewozy busami, które gwarantują przewóz dzieci prawie od samego domu aż do samej szkoły. W przypadku transportu kolejowego dziecko musiałoby dojść od domu do oddalonej linii kolejowej, a następnie ze stacji do szkoły. Ponadto pomiędzy Sanokiem a Zagórzem funkcjonuje bardzo dobrze zorganizowania komunikacja miejska, gwarantująca w godzinach szczytu kursowanie autobusów co pół godziny – argumentuje przedstawicielka Urzędu Marszałkowskiego.
– Trzeba dodać, że na terenie Bieszczad siedliska ludzkie są rozproszone i niewielka ich część jest w pobliżu linii kolejowej. Zatem, aby skorzystać z transportu kolejowego, konieczne jest pokonanie pewnych odległości. W związku z tym pociąg nie jest konkurencyjny wobec komunikacji drogowej – twierdzi Konopka. Jak dodaje, jedyną grupą zainteresowaną korzystaniem z pociągów są uczniowie szkół średnich i studenci kształcący się w oddalonych miejscowościach. – Stąd też zostały uruchomione dla młodzieży specjalne pociągi, kursujące w piątki i niedziele do i z Rzeszowa – informuje.
Powiat nie przedstawił wyliczeń
Właśnie brakiem zainteresowania pasażerów samorząd wojewódzki tłumaczy
zawieszenie kursowania pociągów w poprzednim rozkładzie jazdy. Jak twierdzi Konopka, na odcinkach, na których do tego doszło, frekwencja wynosiła 1-2 pasażerów na pociąg. – Tabor i środki przekierowano na linie o większym obłożeniu, m. in. Jasło – Rzeszów, gdzie – aby zapewnić pasażerom odpowiednie i bezpieczne warunki – zachodziła konieczność uruchomienia dodatkowych pociągów i o większej pojemności – uzasadnia. Podobnie jak na początku roku, Urząd Marszałkowski pomija jednak ważne przyczyny niskiej frekwencji: źle ułożony rozkład jazdy i regularne zastępowanie pociągów komunikacją autobusową.
– Przechodząc do odpowiedzi na zadane pytania, trzeba zauważyć, że temat jest spowodowany pojawieniem się prywatnego przewoźnika kolejowego, który stara się zainteresować swoją ofertą lokalne władze samorządowe – kontynuuje nasza rozmówczyni. Jak twierdzi, uruchomione w 2018 i
2020 r. wakacyjne pociągi na zasadach komercyjnych nie cieszyły się dużym powodzeniem – frekwencja nie przekraczała 12 osób na pociąg. – Nie są znane dokładne dane, ponieważ przewoźnik nie potrafi bądź nie chce wiarygodnie udokumentować rzeczywistej wielkości przewiezionych pasażerów. Głoszony sukces przewozowy nie ma potwierdzenia w rzeczywistości – twierdzi Konopka.
Winą za nieudzielenie – jak dotąd – wsparcia finansowego powiatowi sanockiemu przedstawicielka marszałka obarcza władze powiatu, które miały nie spełnić koniecznych wymagań. Jak twierdzi, powiat nie przedstawił założeń planowanego kształtu oferty połączeń ani wyliczeń planowanych kosztów i przychodów, związanych z ich realizacją. Ponadto województwo podkarpackie zwracało się do powiatu o przedstawienie badań popytowych, ukazujących oczekiwania poszczególnych grup społecznych i realne zapotrzebowanie na transport szynowy na swoim obszarze, biorąc pod uwagę przebieg linii kolejowych, lokalizację domostw, zakładów pracy i szkół. (…) Podobnie wyglądała kwestia nieotrzymania projektów rozkładu jazdy pociągów uzgodnionych z Zarządcą infrastruktury kolejowej – PKP PLK S.A. Spełnienie tego warunku było niezbędnym celem wzajemnego skomunikowania i uzupełnienia tych relacji pociągów, które na południu regionu uruchamiało województwo podkarpackie – przekonuje przedstawicielka UMWP. Wysłaliśmy do sanockiego Starostwa Powiatowego prośbę o odniesienie się do tych zarzutów.
SKPL: Nie 12, ale 24 pasażerów na pociąg
O odniesienie się do tych twierdzeń poprosiliśmy SKPL – operatora wspomnianych sezonowych pociągów turystycznych. Albert Mikołajczyk z biura przewoźnika wyraża zdziwienie liczbą pasażerów podawaną przez Urząd Marszałkowski. – Nie wiemy, skąd Urząd ma wiedzę na temat frekwencji w 2018 roku, ale na pewno nie od nas. Jeśli natomiast przyjrzymy się ofercie tegorocznej, zauważymy ciekawe wykorzystywanie statystyki – zwraca uwagę.
Zgodnie ze sprawozdaniem przewoźnika dla samorządu wojewódzkiego pociągi SKPL do Łupkowa przewiozły w tym roku łącznie 3126 pasażerów. – Od tego miejsca warto skupić się na metodologii obliczeń. Otóż przez 32 dni kursowania uruchomiliśmy 2 pary pociągów z Sanoka do Łupkowa i 2 pary krótkich z Zagórza do Sanoka. Te ostatnie oczywiście kursowały z przyczyn technologicznych. Stąd też, dzieląc 3126 pasażerów przez 32 dni i przez 8 pociągów, otrzymamy średnią na poziomie 12 osób. Jeśli spojrzymy na temat obiektywnie i pominiemy krótkie pociągi z Zagórza do Sanoka, które i tak musiały jechać – czy to z handlowo z ewentualnymi pasażerami, czy też na pusto – otrzymamy frekwencję na poziomie już 24 osób na pociąg. Mówimy tu oczywiście o średniej arytmetycznej, wynikającej z najprostszych działań matematycznych – wyjaśnia.
Frekwencja wymaga działań długofalowych
Jak argumentuje Mikołajczyk, niska mimo wszystko frekwencja wynikała zapewne z wieloletniej niestabilności oferty przewozowej. – Przez ostatnie lata pociągi na liniach 107 i 108 były traktowane jak rarytas. Szczątkowa oferta ograniczała się do zapewnienia zupełnego minimum, a i to nie zawsze się udawało. Wiele kursów trwale wypadało z rozkładu jazdy z uwagi na awarie taboru – przypomina. Komunikacja zastępcza oznaczała zaś dla pasażerów jazdę małymi i niewygodnymi busami, które w dodatku nieraz omijały trudno dostępne przystanki: Morochów, Mokre czy Wysoczany. W czasie
remontu na linii Rzeszów – Jasło pociągi w ogóle nie docierały na południe województwa z uwagi na brak możliwości obsługi składów poza Rzeszowem – punktuje nasz rozmówca. – Jeszcze wiosną w 2018 roku normą było kończenie biegu w Targowiskach. Dlaczego akurat tam? Bo Krosno Miasto jest przystankiem osobowym na którym nie można zmienić kierunku i wrócić do Jasła. Dlaczego codzienne pociągi obsługiwały jedynie Krosno, a nie także Sanok czy bardziej oddalone miejscowości? To pytanie należy zadać Urzędowi Marszałkowskiemu – dodaje.
– Nie można zatem oczekiwać wysokiej frekwencji w pociągach kursujących jedynie sezonowo i uruchamianych w ostatniej chwili. Prawdziwe zainteresowanie podróżnych i przywiązanie do tego środka transportu możliwe będzie dopiero przy zapewnieniu stabilnej oferty powyżej pewnego minimum socjalnego. Miesiąc czy dwa nie mogą być traktowane jako miarodajna próba, na podstawie której organizator wyciąga takie wnioski – przekonuje przedstawiciel SKPL. Jak zaznacza, przewoźnik i samorządy lokalne starały się na miarę swoich możliwości uatrakcyjnić ofertę: przy wsparciu Gminy Cisna w sierpniu w Nowym Łupkowie możliwa była przesiadka z pociągu na autobus do Cisnej i w drugą stronę.
Organizacja transportu – obowiązek samorządu
– Projekt „Bieszczady” zaczął się dla nas latem 2017 roku – mówi Mikołajczyk, przypominając o genezie połączeń. SKPL uruchomiło wtedy na próbę dwie pary pociągów Sanoka – Łupków, kursujące od 31 lipca do 1 września. Pociągi odjeżdżały ze stacji od poniedziałku do piątku w tych samych godzinach, co weekendowy „Wojak Szwejk” na Słowację. Podobne rozwiązanie przyjęto w tym roku: w lipcu i sierpniu pociągi SKPL jeździły od poniedziałku do czwartku w godzinach, w których od piątku do niedzieli kursował pociąg Rzeszów – Medzilaborce. – W obu przypadkach idea była taka, aby zapewnić codzienny transport na trasie Sanok – Łupków niezależne od tego, który przewoźnik w danym dniu obsługiwał połączenie – wyjaśnia. W 2018 r. natomiast pociągi SKPL stanowiły tak naprawdę ogólnodostępny podsył składu obsługującego TLK Karpaty.
Jak podkreśla przedstawiciel SKPL, spółka jest podmiotem prawa handlowego, nie może więc pozwolić sobie na długotrwałe uruchamianie pociągów poniżej kosztów. – Organizacja transportu publicznego jest ustawowym obowiązkiem właściwych jednostek samorządu terytorialnego. Idea Sanockiej Kolei Powiatowej powstała tylko dlatego, że władze szczebla wojewódzkiego skupiają się na rozwoju aglomeracji rzeszowskiej kosztem słabszych finansowo regionów – wskazuje. – Niestety, bez zapewnienia stałego źródła finansowania i przeliczenia kosztów społecznych nie będzie możliwe powstrzymanie wykluczenia komunikacyjnego. To z kolei będzie prowadziło do stałego stopniowego wyludniania się regionu i traktowania go jedynie w kategorii skansenu – podsumowuje Mikołajczyk.