Bardzo oczekiwana modernizacja linii kolejowej z Legnicy do Lubina może okazać się źle odebrana społecznie. Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego zdecydował, że na wyremontowanych przystankach i stacjach między miastami nie zatrzymają się pociągi pasażerskie.
Prace przy linii kolejowej 289 od Legnicy do Lubina Górniczego właśnie dobiegają końca a po trasie odbył się już pierwszy
przejazd testowy pociągu Kolei Dolnośląskich. Do otwarcia, po latach, połączenia pasażerskiego między miastami, dojdzie w czerwcu 2019. Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego zlecił złożenie wniosku rozkładowego Kolejom Dolnośląskim do PKP PLK, w którym całkowicie brakuje zatrzymań na czterech przystankach i stacjach pomiędzy Legnicą a Lubinem. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zostały one kompleksowo zmodernizowane przez zarządcę infrastruktury kolejowej za kwotę kilkunastu milionów złotych.
Koleje Dolnośląskie łączą tylko miasta?
Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego potwierdza, że Kolejom Dolnośląskim zlecono wykonywanie właśnie takich połączeń. W obszernym komunikacie rzecznik urzędu Michał Nowakowski informuje m.in. o tym, że "Koleje Dolnośląskie komunikują przede wszystkim duże ośrodki miejskie o największym natężeniu ruchu pasażerskiego". To dziwne stwierdzenie, ponieważ taką rolę w województwie odgrywają dofinansowane przez państwo PKP Intercity, natomiast pociągi KD, podobnie jak Polregio, zatrzymują się na wszystkich stacjach i przystankach na swoich trasach.
W dalszej części przesłanego do naszej redakcji pisma czytamy, że „ważne, aby w tej kwestii dostrzec istotną rolę samorządów gminnych i powiatowych, do których należy organizacja komunikacji lokalnej, a zatem również dowozu pasażerów z mniejszych miejscowości do miejsc gdzie podróżni będą mogli skorzystać z połączeń regionalnych”. To zaskakująca wypowiedź sugerująca, że samorządowcy z małych miejscowości powinni zadbać o dojazd do Legnicy lub Lubina autobusami, mimo że w ich miejscowości zbudowano nowoczesną kolejową infrastrukturę dla pasażerów.
4 minuty oszczędności czasowej i postój bez wstępu do pociągu– Na modernizowanej linii kolejowej Legnica – Rudna Gwizdanów wszystkie stacje i przystanki są przebudowywane tak, aby była zapewniona dogodna odprawa podróżnych Nie ma ani prawnych, ani technicznych przeszkód, by pociągi Kolei Dolnośląskich zatrzymywały się w Raszówce, Rzeszotarach, Chróstniku i Gorzelinie – informuje Bohdan Ząbek z zespołu prasowego spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
Michał Nowakowski informuje z kolei, że przy założeniu, że pociągi jadące z Lubina do Wrocławia zatrzymywać się będą w tylko w Legnicy – przejeżdżałyby ten odcinek w czasie około 20 minut. Nie podaje natomiast, że ważna społecznie reaktywacja połączeń z zatrzymaniami na trzech przystankach i jednej stacji wydłużyłaby czas jazdy raptem o... 4 do 5 minut. Dodatkowo – między Lubinem a Legnicą część z 12 pociągów KD jakie przejadą po trasie i tak musi minąć się w Raszówce. Wygląda na to, że zatrzymując się tu, nie wpuszczą pasażerów.
Czas na dyskusję o zatrzymaniach. "Dwóch lub czterech"– Do uruchomienia połączenia zostało jeszcze kilka miesięcy, będzie to czas na przeanalizowanie kwestii związanych m.in. z możliwością zatrzymywania pociągów regionalnych Kolei Dolnośląskich na stacjach pośrednich. Ważne, aby pamiętać, że każde zatrzymanie pociągu wydłuża czas połączenia, generuje również koszty: dostępu do infrastruktury torowej, peronowej, przewoźnik również ponosi większe koszty eksploatacyjne. Ale ponad tym wszystkim dostrzegamy społeczną potrzebę dostępności komunikacyjnej do kolei również dla mieszkańców mniejszych miejscowości – napisał Michał Nowakowski w odpowiedzi na pytania „Rynku Kolejowego”.
– Koleje Dolnośląskie przygotowują się do projektu utworzenia Aglomeracyjnej Kolei Zagłębia Miedziowego, która, we wrześniowej korekcie rozkładu obejmie również zatrzymania pociągów na małych stacjach na linii z Lubina do Legnicy – dodał rzecznik urzędu. Więcej na ten temat powiedział Bartłomiej Rodak, rzecznik Kolei Dolnośląskich.
– W pierwszej kolejności naszym celem było skomunikowanie mieszkańców Lubina ze stolicą Dolnego Śląska w możliwie jak najkrótszym czasie. Nie jest wykluczone, że w kolejnej korekcie rozkładu jazdy od września uruchomimy 2 lub 4 połączenia, które będą uwzględniały wszystkie stacje zatrzymania – podaje.
To dość zaskakująca deklaracja, ponieważ nie jest tajemnicą, że tak mała liczba zatrzymań nie wpłynie na zainteresowanie pasażerów ofertą i sprawi, że kolej będzie traktowana jako transportowy margines. Wiedzą o tym wszyscy organizatorzy transportu kolejowego w kraju, wie o tym także samorząd województwa dolnośląskiego, który na lokalnych liniach kolejowych utrzymuje dotąd przynajmniej 6 połączeń dziennie, zdając sobie sprawę, że mniejsza ich ilość zostanie odebrana jako tzw. „alibi-zugi”, które nie zainteresują pasażerów i w krótkiej perspektywie czasowej zostaną zlikwidowane.
Brak zatrzymań pociągów skutkiem lokalnego sporu politycznego?W regionalnych mediach Zagłębia Miedziowego otwarcie sugeruje się, że brak zatrzymań pociągów między Lubinem a Legnicą to efekt lobbingu prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego, w urzędzie marszałkowskim. Portal legnica24 zauważa, że departamentem transportu urzędu marszałkowskiego kieruje Tymoteusz Myrda, były bliski współpracownik Raczyńskiego. Sekretarzem Lubina i współpracownikiem Roberta Raczyńskiego był dotąd także nowy prezes Kolei Dolnośląskich – Damian Stawikowski, który w Lubinie pełni rolę sekretarza miasta. Wszyscy związani są z Bezpartyjnymi Samorządowcami, współrządzącymi obecnie województwem.
Sprawa połączeń kolejowych z zatrzymaniami na małych przystankach ma jeszcze drugie dno: miasto Lubin chciałoby przyłączyć do siebie kilka gmin z gminy Lubin. Prezydent Raczyński toczy w tej sprawie głośny medialnie spór z wójtem gminy Lubin – Tadeuszem Kielanem. Trzy z czterech potencjalnych miejsc zatrzymań pociągów znajdują się właśnie na terenie gminy Lubin. Wójt Tadeusz Kielan obiecał odpowiedzieć na nasze pytania w poniedziałek.