Polacy wykorzystali ostatni długi weekend do masowych podróży. PKP Intercity przewiozło w tym okresie prawie pół miliona osób. Niestety co piąty pociąg przewoźnika był opóźniony. Największe oburzenie pasażerów wywołało wielogodzinne oczekiwanie w Krakowie na autobusy zastępcze, które utknęły w korku na drodze S7.
Jak poinformowało “Rynek Kolejowy” biuro prasowe PKP Intercity, długi weekend był bez wątpienia sukcesem kolei, jeśli chodzi o frekwencję. – Wraz ze znoszeniem kolejnych obostrzeń, obserwujemy znaczny wzrost liczby podróżnych decydujących się na przejazdy pociągami PKP Intercity. Miniony weekend był rekordowy pod względem frekwencji od początku obecnego rozkładu jazdy. W niedzielę przewiezionych zostało ponad 150 tys. pasażerów, co oznacza wzrost o blisko 40% w stosunku do ubiegłej niedzieli – mówi Ania Zakrzewska z biura prasowego przewoźnika.
Jak podsumowuje, od czwartku do niedzieli pociągami PKP Intercity podróżowało blisko 460 tys. osób. Spółka uruchomiła wiele pociągów w znacznie wydłużonych zestawieniach (nawet 15 wagonów), aby zapewnić jak największą liczbę dostępnych miejsc. Od 2 do 6 czerwca wzmocnionych zostało łącznie 198 pociągów 322 wagonami;
przewoźnik uruchomił m.in. dodatkowy pociąg (bisowy) z Gdyni do Warszawy. Część ekspertów krytykowała, że ogłoszono to dopiero pod koniec weekendu, a zainteresowanie można było przewidzieć dużo wcześniej.
Korki na drogach, opóźnienia na kolei
Niestety, wiele osób nie będzie dobrze wspominać czerwcowych podróży. Na drogach
utworzyły się ogromne korki,
na kolei natomiast nie brakowało opóźnień; część z nich również wynikała zresztą z dużej liczby chętnych na wyjazd. – Część pociągów odnotowała mniejsze opóźnienia wynikające z lokowania podróżnych, ich dłuższej odprawy oraz operatywnego wzmacniania składów. Na niektórych stacjach długość składów pociągów przekraczała długość peronów zatem konieczne było zastosowanie dodatkowych procedur bezpieczeństwa, co wydłużało czas wymiany podróżnych na stacjach. W związku ze specyfiką prowadzenia ruchu kolejowego części opóźnień nie dało się nadrobić w trasie, a niektóre pociągi zwiększyły opóźnienie m.in. z powodu krzyżowania pociągów – wylicza Zakrzewska dodając, że większe opóźnienia związane były ze zwiększoną liczbą zdarzeń na sieci kolejowej, m.in. wypadkami na przejazdach kolejowych, potrąceniami osób postronnych oraz defektami taboru.
Najważniejsze przyczyny opóźnień, do których
doszło na kolei w ciągu ostatniego długiego weekendu podała również PKP PLK. Zarządca infrastruktury nie udostępnił statystyk punktualności; podało je nam (dla swoich składów) PKP Intercity. Z informacji wynika, że w dniach 2-6 czerwca opóźnienia odnotowało łącznie około 20% składów, a 2% pociągów PKP Intercity zanotowało opóźnienia przekraczające jedną godzinę (każdego dnia przewoźnik uruchamia 420 pociągów).
Pasażerowie stali w Krakowie z powodu korków na drodze
Największe oburzenie wywołał fakt, że kilka pociągów PKP Intercity utknęło w Krakowie, czekając na przyjazd autobusów zastępczych z Zakopanego. "Zostaw auto – jedź pociągiem – unikniesz korków – ale poczekasz 2h na autobus stojący w korkach” – kpili pasażerowie.
– Głównym powodem opóźnień Zastępczej Komunikacji Autobusowej z Zakopanego, które zostały odnotowane w miniony weekend, były korki występujące na trasie do Krakowa. Obecnie ustalone czasy przejazdu ZKA na trasie Zakopane – Kraków bazują na doświadczeniach z lat poprzednich i przewozach realizowanych od 1 marca bieżącego roku – informuje Ania Zakrzewska.
Czy przewoźnik ma jakieś rozwiązanie alternatywne, w którym pasażerowie z Krakowa nie musieliby czekać na tych z Zakopanego? Niestety nie. – PKP Intercity przeanalizuje i skonsultuje z przewoźnikami możliwości wprowadzenia zmian w czasach przejazdów ZKA w weekendy. Mając przy tym na względzie niedoprowadzenie do sytuacji, w której zbyt wydłużony planowy czas przejazdu ZKA spowodowałby znacznie wydłużone oczekiwanie na kontynuację podróży pociągiem z Krakowa – stwierdza Zakrzewska.
Będzie jeszcze kilka lat utrudnień
Komunikacja zastępcza za pociągi do Zakopanego spowodowana jest trwającą od kilku lat modernizacją linii kolejowej; co roku jest ona otwierana, by umożliwić przejazd pociągów w sezonie wakacyjnym, ale w tym roku dojdzie do tego dopiero 26 czerwca; do tego czas przejazdu pociągów
jest teraz rekordowo długi.
Utrudnienia w dotarciu koleją do Zakopanego potrwają jeszcze kilka lat, ponieważ remont trzech linii 97, 98 i 99
nie został zsynchronizowany i trzeba będzie czekać na wykonanie środkowego odcinka. W 2018 roku PKP PLK nie zdecydowała się bowiem dopłacić do przekraczającej kosztorys oferty, złożonej przez jej własną spółkę PNUIK. Zamiast tego ogłoszono drugi przetarg, który zakończył się jeszcze wyższymi ofertami. W efekcie umowę na ten odcinek
podpisano dopiero w 2020 roku, już po zakończeniu pierwszej części prac.