Wspólny pomysł uruchamiania międzynarodowego pociągu z Berlina do Wiednia przez Wrocław okazuje się ciekawą propozycją głównie dla Niemców i Austriaków. Nie było możliwości aby pociągiem dojechać do kilku stacji w Polsce, a teraz nie można nim dojechać do Czech. Mimo, że przez nie przejeżdża i tam się zatrzymuje.
Nasi czytelnicy o problemach informowali nas od momentu reaktywacji pociągu Nightjet,
czyli od 17 lipca. Bardzo szybko okazało się, że pociąg, pomimo że zatrzymuje się na kilkunastu stacjach w Polsce, polskich pasażerów nie może zabrać na sporym odcinku od Wrocławia aż do austriackiej granicy. W praktyce jedynie pasażerowie z Niemiec lub z Austrii (w kierunku powrotnym) mogli wysiąść na takich stacjach jak Opole, Kędzierzyn-Koźle, Racibórz, Bohumin czy Ostrawa. Co gorsza – wygodny pociąg zestawiony z wagonów Kolei Austriackich był ostatnim w dobie w kierunku zachodnim z Wrocławia. Następny odjeżdżał o 4 rano.
Zdezorientowani pasażerowie próbowali dostać się do pociągu, choćby w celu dojazdu do Opola (pociąg widniał w rozkładzie jazdy) i po odmowie sprzedaży w kasie, kupić bilet u konduktora. Tu byli informowani, że także nie ma takiej możliwości a nowe przepisy sprawią, że zamiast biletu dostaną mandat i zostaną wysadzeni na najbliższej stacji zatrzymania pociągu. We Wrocławiu do międzynarodowego pociągu nie wsiadał więc nikt. Chyba, że posiadał bilet do Wiednia, bowiem taki bilet polska kasa sprzedać mogła. Koszt? 220 złotych.
Powód, dla którego polscy pasażerowie nie mogli wydostać się pociągiem z Wrocławia na zachód jest błahy: PKP Intercity do niedawna ostatnie swoje wagony odłączała we Wrocławiu, a polski system sprzedaży biletów nie pozwalał na sprzedaż miejsca w wagonie austriackim. Co ciekawe: nie pozwalał na to także system internetowy właściciela połączenia: OBB, czyli Kolei Austriackich. Dlatego na polskim odcinku od Wrocławia do granicy czeskiej do pociągu mogli wejść tylko ci z pasażerów, którzy mieli bilet do Wiednia.
Problem udało się rozwiązać dopiero w momencie, gdy PKP Intercity ponownie wydłużyło relację swoich wagonów dołączanych do pociągu Nightjet o odcinek Wrocław – Przemyśl (dotąd, w związku z sytuacją pandemiczną i ograniczoną liczbą podróżnych, jeździły na odcinku Berlin – Wrocław – Berlin). Teraz znów można wysiąść na wszystkich krajowych stacjach. Nie zmieniło to jednak nic w sytuacji pasażerów, którzy chcieliby wysiąść na dowolnej stacji w Czechach: w Bohuminie (gdzie zmieniając tylko wagon można pojechać do Bratysławy czy Budapesztu), Ostrawie czy Brzecławiu. Taką możliwość mają pasażerowie, którzy do tego pociągu wejdą w Niemczech lub w Austrii. Bilety na pociąg na odcinku czeskim kupią sobie także pasażerowie wsiadający w Czechach.
– Od początku kursowania pociągu Nightjet, zgodnie z ustaleniami międzynarodowymi pomiędzy PKP Intercity a innymi przewoźnikami biorącymi udział w projekcie, strona czeska uczestniczy w nim tylko jako kraj tranzytowy. Tym samym sprzedaż biletów w relacjach Polska – Czechy – Polska nigdy nie była dostępna dla tego połączenia. Aktualnie sprzedaż biletów we wszystkich relacjach na terenie Polski jest możliwa w kasach biletowych oraz przez Internet – poinformowało nas biuro prasowe PKP Intercity.
Najpopularniejsza wyszukiwarka połączeń internetowych na stronie rozklad-pkp.pl w ogóle nie wskazuje istnienia bezpośredniego pociągu między Wrocławiem a Wiedniem. Wskazuje konieczność przesiadania się w czeskim Brzecławiu. Nakazuje więc dokonać niemożliwego, ponieważ z Polski do Czech biletu na Nightjet kupić się nie da.