- To nie jest czas na przygotowywanie planów awaryjnych, lecz na ich ewentualne wdrażanie, o ile miało się taką koncepcję przygotowaną. Dobry czas na zastanawianie się nad tematem kruszyw jako produktów transportowych do budowy dróg i autostrad był dwa lata temu – mówi w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” Maciej Wysocki, prezes ITL Polska.
Włodzimierz Włoch, "Rynek Kolejowy": Jak ocenia pan sytuację na rynku transportu kruszyw?
Maciej Wysocki, prezes ITL Polska: Obecnie obserwujemy zmniejszenie ilości zapytań o przewóz kruszyw, co wynika prawdopodobnie z chwilowego wyciszenia rynku po zakończeniu inwestycji w związku z mistrzostwami Euro 2012. To „wyciszenie” okazało się być bardzo kosztowne dla wielu firm z sektora budowlanego, które – w wyniku zatorów płatniczych – utraciły płynność finansową i balansują na granicy upadłości. W tej chwili trwa porządkowanie tych spraw na wysokich szczeblach; siłą rzeczy zawieszeniu lub spowolnieniu uległy realizacje wynikające z rozstrzygniętych przetargów. Z jednej strony trzeba zachować dystans do obecnej sytuacji, pamiętając o tym, że to rynek dyktuje warunki, a jego prawa są nieubłagane. Z drugiej strony jednak należy zdawać sobie sprawę z faktu, że gospodarka jest systemem naczyń połączonych: jeśli w jednej branży wypadnie duży gracz, efekty tego mogą być bardzo różne i oddziaływujące w wielu kierunkach.
Czyli po boomie związanym z rozwojem infrastruktury drogowej pod kątem Euro 2012 może nastąpić czas stagnacji? Co czeka branżę po dokończeniu inwestycji związanych z Euro 2012?
Stagnacja to duże słowo. Zakończenie Euro 2012 nie jest przecież równoznaczne z końcem świata. Polska gospodarka nie może funkcjonować bez budowy, modernizacji i remontów obiektów budowlanych, w tym także infrastruktury transportowej. Po zakończeniu wielkich spektakularnych inwestycji, przyjdzie czas na drogi gminne i powiatowe. Proszę też nie zapominać o olbrzymim wyzwaniu, jakie stawia przed nami Unia Europejska w zakresie modernizacji tras kolejowych. Po ostatnim zderzeniu pociągów pod Szczekocinami, Bruksela zagroziła przesunięciem przyznawanych Polsce dotacji z dróg na infrastrukturę kolejową. Doprawdy, czas zając się poważnie tym tematem, a nie zamiatać go pod dywan, przerzucając się odpowiedzialnością w obliczu ludzkiej tragedii. Tym bardziej, że perspektywa dotacji z Unii sięga 2020 r. To jeszcze tylko 8 lat.
Wracając do Euro, słuszną wydaje się być teza, że wpływ tej imprezy na Polskę nie zakończył się wraz z rozgrywkami. Teraz każda JST (jednostka samorządu terytorialnego) będzie chciała mieć porządne, nowoczesne połączenie ze światem. Zagrożeniem jest tu oczywiście sprawność pozyskiwania dotacji z UE, ale chyba wszyscy już są zgodni, że warto podjąć ten wysiłek. Polski Związek Producentów Kruszyw szacuje, że w latach 2011-2015 do wybudowania dróg publicznych (krajowych, samorządowych) oraz tras kolejowych potrzebne będzie ok. 190 mln ton kruszyw i 200 mln ton mas ziemnych, skalnych i innych materiałów. Po 2015 r. przewidywany jest okres stabilizacji, ewentualnie niewielkiego spadku produkcji kruszyw. Z drugiej strony powinna zacząć wzrastać produkcja kruszyw z recyklingu, co będzie wynikiem rachunku kosztów i ograniczonego dostępu do kruszyw naturalnych. Istotnym producentem kruszyw może okazać się górnictwo węgla kamiennego w wyniku zwiększenia efektywności wykorzystania kopalin towarzyszących, wydobywanych w znacznych ilościach wraz z wydobyciem węgla. Oczywiście pod warunkiem udoskonalenia technologii ich wykorzystania do budowy dróg. Tak więc powinno być co wozić.
To tylko fragment artykułu. Całość w najnowszym numerze „Rynku Kolejowego” 8-9/2012. Zapraszamy do prenumeraty lub salonów Empik.