Władze dużych polskich miast zakochały się w elektronicznych biletach. W ciągu ostatnich lat prawie wszystkie wycofały papierowe bilety okresowe, zastępując je kartami czipowymi. Kodują na nich w Warszawie, we Wrocławiu, od niedawna w Łodzi. Poznań właśnie wymienia jeden system na inny, a zmianę papieru na plastik zapowiada aglomeracja katowicka. Wszystko wskazuje jednak na to, że uczucia włodarzy wzbudza nie paleta możliwości, jaką daje nowoczesny nośnik, ale kawałek sztucznego tworzywa.
Wszystkie mają piękne, europejsko brzmiące nazwy. Warszawska Karta Miejska, Urbancard, Karta BKM, eBilet, Komkarta. Ma być nowocześnie i jak na Zachodzie: kawałek plastiku w standardowym formacie zamiast niemodnego, staroświeckiego papieru. Ceną nowoczesności jest morze procedur. Nie można już tak po prostu przyjść ze zdjęciem z automatu i dziesięć minut później mieć w ręku imienny bilet wraz z legitymacją. Trzeba złożyć wniosek i czekać – tydzień, dwa, czasem trochę więcej. Najczęściej na tym kończą się istotne dla pasażera zmiany.
Plastikowy prostokąt jest droższy w produkcji niż kawałek kartki z pieczątką potwierdzającą prawdziwość, ale w polskich warunkach spełnia niemal wyłącznie tę samą rolę: przenosi informację od kiedy do kiedy opłacono abonament. Łódzka Migawka (to swoją drogą ciekawy przykład nazwy – elektroniczna karta została oficjalnie określona potocznym dotychczas „łodzianizmem”, słowem oznaczającym bilet miesięczny, którym „migało się” kontrolerowi) nie pozwala w zasadzie na nic więcej, niż na kolejne zakupy biletów okresowych. A jednak w zeszłym roku do wymiany papierowych kwitów na Migawkę zmuszono tysiące mieszkańców regionu, co nie tylko sprawiło łodzianom kłopot, ale i pociągnęło za sobą koszty wyposażenia kontrolerów w czytniki.
Podobnie innowacyjna jest znakomita większość systemów elektronicznego biletu, chociaż... Wrocławską Urbancard (tak, miasto aspirujące do modnego musiało nazwać zwyczajny bilet po angielsku) można posłużyć się w zoo i aquaparku. Na oficjalnej stronie internetowej Bydgoskiej Karty Miejskiej miasto zapewnia od 2010 roku, że „w przyszłości karta pozwoli na dostęp do różnych instytucji (prywatnych i publicznych)”. Słowem, przed posiadaczem elektronicznego biletu w polskich miastach otwiera się niewyobrażalna paleta możliwości...
Więcej na portalu Transport-Publiczny.pl