Zdaniem członka zarządu PKP PLK Arnolda Brescha, spółka nie tylko wyda całą kwotę 66,5 mld zł zaplanowanych w KPK, ale i poradziłaby sobie z programem wartym 80 mld zł.
Jak poinformował członek zarządu PLK Arnold Bresch, PLK wystawiły już faktury na jedną piątą wartości Krajowego Programu Kolejowego, który opiewa na 66,5 mld zł, a 6 mld zł jest już rozliczone. W umowach z wykonawcami skierowano do realizacji inwestycje za 30 mld zł. Zażartował nawet, nawiązując do aktualnej sytuacji zainteresowania mistrzostwami w piłce nożnej, że w realizacji Krajowego Programu Kolejowego „jesteśmy mniej więcej w półfinale”. W tym roku na inwestycje według planu PLK ma zostać wydanych 10 mld zł. Arnold Bresch poinformował, że wydatki do końca czerwca wyniosły już 2 mld zł.
Przekroczone kosztorysy zagrożeniem?
Od początku roku widać coraz większy problem z przekraczaniem ofert w przetargach PLK przez wszystkich oferentów i to o znaczący procent. Kulminacją były warte kilkaset milionów złotych postępowania na odcinki LOT A i LOT B magistrali węglowej, gdzie
najtańsze oferty przekraczały kosztorys dwukrotnie. Jak tłumaczy, decyzja PLK zależy od analizy – czy różnice względem kosztorysu wynikają ze wzrostu cen na rynku, czy też sam kosztorys był błędny. Członek zarządu PLK podkreśla jednak, że kosztorysy wykonywane są zgodnie z ustawą pzp i uwzględniają ceny z ostatnich trzech miesięcy.
Nie zmienia to jednak faktu, że obecne ceny podawane przez wykonawców stawiają pod znakiem zapytania możliwość dalszej realizacji Krajowego Programu Kolejowego. Zdaniem PLK ryzyka nie ma, ponieważ wygospodarowane we wcześniejszych przetargach oszczędności pozwalają teraz na ewentualne korekty. Jeżeli pieniądze się skończą, PLK zamierza fazować inwestycje – np. przygotowując najpierw dokumentację lub dzieląc modernizację linii na odcinki.
Nie będą już zamykać liniiPLK zapowiadają również zakończenie praktyki udzielania wykonawcom
dwutorowych zamknięć linii kolejowych – po zakończeniu dwutorowych zamknięć
na linii E20 i
linii nr 7 nie są planowane kolejne. Członek zarządu PLK tłumaczył, że została ona wprowadzona przez poprzedników, a dla obecnego zarządu ważna jest nie tylko realizacja inwestycji, ale też prowadzenie ruchu kolejowego. PLK wprowadza też obowiązek skrócenia frontu robót, by ograniczenia prędkości wzdłuż prac torowych obowiązywały na krótszych odcinkach.
Według PKP PLK większych utrudnień na sieci kolejowej niż obecnie już nie będzie, bo program inwestycyjny jest teraz realizowany w maksymalnej skali. Liczba zamknięć torowych w kolejnych latach ma nie wzrastać względem obecnego poziomu, co ma zahamować
spadkowy trend w przewozach pasażerskich.