300 tys. zł odszkodowania wypłaci PKP żonie i dzieciom tragicznie zmarłego rajdowca.
Wybitny polski rajdowiec Janusz Kulig zginął dwa lata temu na przejeździe kolejowym w Rzezawie koło Bochni. W jego samochód uderzył pociąg pospieszny. Przejazd był strzeżony, ale dróżniczka nie opuściła szlabanu. Dróżniczkę Michalinę K. sąd skazał za spowodowanie śmiertelnego wypadku na dwa lata więzienia w zawieszeniu oraz zakazał jej wykonywania zawodu przez pięć lat.
Wdowa po Januszu Kuligu wystąpiła do PKP o kilkusettysięczne odszkodowanie i renty dla dzieci. - Tu nie chodzi tylko o to, byśmy mieli za co żyć, ale też, by kolej lepiej troszczyła się o bezpieczeństwo - tłumaczyła. Próby porozumienia się z PKP spełzły na niczym, więc sprawa trafiła do sądu.
W piątek na pierwszej rozprawie PKP niespodziewanie zgodziło się wypłacić rodzinie 300 tys. zł jednorazowego odszkodowania. - Dla mnie to pozytywne rozwiązanie - powiedziała wdowa.
Ugoda nie kończy jednak sporu, gdyż kolej kwestionuje jeszcze wysokość proponowanych przez rodzinę rajdowca comiesięcznych rent dla żony i dwóch córek (w sumie ok. 30 tys. zł miesięcznie). W tej sprawie dalej toczy się proces.