W porównaniu z innymi środkami transportu i z kolejami innych krajów europejskich punktualność polskiej kolei wypada dobrze – ocenia prezes grupy PKP SA Krzysztof Mamiński. Wiceminister Andrzej Bittel zauważa zaś, że infrastruktura jest coraz lepiej przygotowana na możliwość wystąpienia trudności związanych z działaniem sił przyrody. W jego opinii poprawia się też stan taboru.
– Pewnym standardem stało się mówienie o niepunktualności kolei jako takiej, a ja zadam przewrotne pytanie: kto zarejestrował ostatnio punktualność lotów samolotem? Właściwie jeśli opóźnienie jest do godziny, to wcale się nie denerwujemy, podobnie jak gdy lot jest odwołany ze względu na złą pogodę – powiedział podczas Kongresu Rozwoju Kolei Krzysztof Mamiński, prezes Polskich Kolei Państwowych SA. Sytuacje te skontrastował on z minutowym opóźnieniem pociągu, które jest już zauważane.
Bittel: Stan infrastruktury i taboru ulega poprawie – Mówię to nie po to, by się usprawiedliwiać – zaznaczył. – Jednak naprawdę punktualność polskiej kolei nie jest zła i nie wykracza poza standardy europejskie – ocenił. Dodał także, że PKP SA nieustannie pracują nad możliwością redukcji powstających opóźnień. – Rozumiemy bowiem, że klient się denerwuje – zakończył. Przypomnijmy, że w trzecim kwartale zeszłego roku zgodnie z
danymi UTK do swojej stacji końcowej o czasie dojechały jedynie dwa na trzy pociągi uruchamiane przez PKP Intercity. Ogółem punktualnie zakończyło się 87,42 proc. kursów wszystkich przewoźników łącznie.
Przyczyny powstawania spóźnień przedstawił natomiast podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Andrzej Bittel. – Na punktualność taboru wpływ ma po pierwsze stan taboru, który poprawiamy, po drugie stan infrastruktury, który też ulega poprawie, a po trzecie organizacja pracy w poszczególnych przedsiębiorstwach. Tutaj wiadomo, że w każdej spółce kolejowej jest pole do tego, by poprawić logistykę działania w tym zakresie – ocenił.
Bolączką polskiej kolei są wypadki na przejazdach – oficjalnych i „dzikich”Listę źródeł powstawania spóźnień uzupełniają przyczyny zewnętrzne, najczęściej tragiczne – wypadki na przejazdach kolejowych i w innych miejscach, w których przebywanie osób postronnych jest zabronione. – To się dzieje codziennie. To jest bolączka, o której trzeba mówić. Nie wolno lekceważyć przepisów w tym zakresie, bo to lekceważenie niesie śmierć – podkreślał wiceminister. Do tego dochodzą zdarzenia losowe związane głównie z niszczycielskim działaniem przyrody. Andrzej Bittel dodał przy tym, że każdego roku infrastruktura kolejowa jest lepiej przygotowana na wystąpienie takich zdarzeń, a czas usuwania awarii ulega skróceniu.
– Wyróżniam też taką kategorię jak opóźnienia pociągów o długich relacjach międzynarodowych – powiedział przedstawiciel resortu. – Czasami mają one gorszą punktualność niż inne kursy – stwierdził. Przyznał przy tym, że wpływ na to zjawisko z punktu widzenia Polski jest ograniczony.