PKP SA: Opłata dworcowa będzie, dyskusja tylko o jej kształcie

– Cieszy mnie to, że z przewoźnikami nie dyskutujemy już raczej o tym, czy opłata za korzystanie z infrastruktury dworcowej w ogóle jest zasadna i czy można ją pobierać, a o tym, w jaki sposób ją wprowadzić, czy właściwie została obliczona stawka – mówił w zeszłym tygodniu na Uniwersytecie Łódzkim mec. Przemysław Ciszak z Polskich Kolei Państwowych SA. Przyznał przy tym, że negocjacje w tej sprawie są trudne, ale znalezienie rozwiązania tej kwestii ocenił jako konieczne. W jego opinii po zmianie ustawy o transporcie kolejowym z 2016 r. nie ma już wątpliwości prawnych w zakresie możliwości naliczania przez zarządcę dworców opłat przewoźnikom, choć zaznaczył, że część podmiotów wyraża zdanie przeciwne.

Wyliczenia dla przeszło 500 dworców są już gotowe

Ocenił on, że jednym z budzących najwięcej kontrowersji elementów wpływających na docelowy kształt tzw. opłaty dworcowej jest pojęcie powierzchni przeznaczonej do odprawy podróżnych (to ona ma być bowiem jedną z podstaw wyliczeń). Wskazywał on, że przewoźnicy wielokrotnie nie zgadzają się z propozycjami PKP SA w tym zakresie, argumentując, że określona przestrzeń służy innym celom, np. komercyjnym. Tłumaczył przy tym, że zarządca bierze pod uwagę wszystkie powierzchnie udostępniane pasażerom, a nieobjęte umowami najmu, dzierżawy czy innymi o podobnym charakterze, z wyłączeniem pomieszczeń technicznych, klatek schodowych prowadzących do mieszkań na dworcach itp.

Panelista konferencji „Konsument na rynku kolejowych przewozów pasażerskich” mówił też, że w zeszłym roku pracownicy PKP SA dokonali tzw. paszportyzacji wszystkich przeszło 500 czynnych dworców zarządzanych przez spółkę. W ramach tego procesu każdy z obiektów został szczegółowo opisany, co stanowiło podstawę do propozycji wyliczeń opłaty dworcowej. – Kolejnym trudnym elementerm było przypisanie kosztów do określonej powierzchni – stwierdził Przemysław Ciszak.

Przewoźnicy dalekobieżni zapłacą prawdopodobnie więcej niż regionalni

Przedstawiciel PKP SA przekonywał także, że tzw. opłata dworcowa jest związana z kosztami utrzymania obiektów i na jej naliczanie nie mają wpływu subwencje na modernizację dworców. Zapewnił także, że koszty modernizacji, które finansowane są z innych źródeł, nie będą wliczane do stawki dla przewoźników. Aspektem budzącym wątpliwości jest natomiast kategoryzacja dworców na sześć grup cenowych – jednym z przypadków dyskusyjnych ma być dworzec Łódź Kaliska.

Na ostateczną kwotę, jaką przekazywać do PKP SA mają poszczególni przewoźnicy, wpływ ma mieć także kategorie ruchu kolejowego. – Przewoźnik dalekobieżny ma mieć opłatę dwa razy wyższą niż regionalny – tłumaczył prelegent. Dodał, że zaproponowany przez PKP SA system oparty jest na funkcjonujących już w Europie przykładach. – Państwa UE stosują opłatę za korzystanie z dworców kolejowych. Jednym z punktów odniesienia była dla nas kolej francuska, ale badaliśmy również modele funkcjonujące w Niemczech czy w Austrii – powiedział Przemysław Ciszak. Zakończył, wskazując, że umowy z kilkoma przewoźnikami są już praktycznie wynegocjowane. – Z kilkoma innymi rozmowy idą dość trudno, ale idą. W niewielkim zakresie mamy też taką postawę, że przewoźnicy w ogóle odmawiają [wnoszenia opłaty] – zakończył.