- Nie rozmawialiśmy z PKP PR o interREGIO - mówi rzecznik PKP SA, Michał Wrzosek. Jak wskazuje, pojawiające się na ten temat informacje są nieprawdziwe. - Tworzy się wrażenie, że interREGIO są solą w oku PKP SA, a to jest nieuczciwe - mówi rzecznik. Spółka planuje już wkrótce przekazać samorządowemu przewoźnikowi nieruchomości warte 161 mln zł.
- Spółka Przewozy Regionalne niech uruchamia interREGIO, ale niech także przestrzega prawa - mówi Wrzosek. - Ustawa mówi, że przewoźnik musi uzgadniać rozkład jazdy z innymi operatorami. A to, z tego co wiem, nie zostało dotrzymane - twierdzi.
Wspomniane nieruchomości, które mają zostać przekazane PKP PR, to budynki zaplecza technicznego, wykorzystywanego dla obsługi taboru kolejowego (hale, lokomotywownie). - To wiele obiektów w całym kraju - informuje Michał Wrzosek. Przewozy Regionalne użytkują je, ale formalnie właścicielem pozostaje PKP SA. - Nie zostały one przekazane podczas usamorządowienia, ponieważ trzeba je przygotować do aportu, a to trwa. Poza tym koszty amortyzacji tych nieruchomości obciążałaby PR, - dodaje. Ponieważ samorządy zwróciły się do nas z prośbą o przekazanie obiektów, dotrzymujemy zawartych porozumień - mówi. Jak podreśla rzecznik PKP SA, spółka chce przekazać budynki do końca tego roku. Problemem pozostaje fakt, czy będzie można to uczynić względem upadłej spółki.
Teoretycznie PKP PR, jako przewoźnik utworzony na mocy ustawy, nie może zostać postawiony w stan upadłości. - Od strony formalnej jest to niemożliwe, ale istnieje jeszcze upadłość w sensie ekonomicznym. Jeśli spółka ma ogromne długi, nie płaci swoim wierzycielom, to w gruncie rzeczy zachowuje się jakby była w stanie upadłości - twierdzi Michał Wrzosek.
Póki co niemal bez przerwy trwają spotkania pomiędzy przedstawicielami obu stron. - Cały czas nie jesteśmy w stanie ustalić, gdzie jest 130 mln zł, jakie PKP PR są winne PKP Intercity za bilety - mówi rzecznik PKP SA.