Kuriozalny przebieg miała dzisiejsza konferencja prasowa wiceprezesa PKP PLK Mirosława Skubiszyńskiego w sprawie nagłych zmian rozkładu w Warszawskim Węźle Kolejowym. Winą za zamieszanie rozkładowe próbował on w całości obciążyć przewoźników samorządowych, których wprost nazwał "niekompetentnymi".
Od kilku dni trwa chaos związany z korektą rozkładu jazdy na Warszawskim Węźle Kolejowym. Po
ogromnych opóźnieniach pociągów w poniedziałek i wtorek, PKP PLK
postanowiła arbitralnie i wbrew przewoźnikom odwołać 24 pociągi Kolei Mazowieckich i SKM Warszawa, a 7 innym skrócić trasy.
PLK nie przyznaje się do żadnej odpowiedzialności za rozkład jazdy
Sprawa niezrealizowanego rozkładu jazdy oburza coraz większe grono pasażerów i komentatorów. Po wczorajszym
apelu mazowieckich radnych, sprawę zaczęli komentować opozycyjni politycy.
Wiceprezes Mirosław Skubiszyński poinformował podczas zwołanej dziś konferencji prasowej, że sytuacja eksploatacyjna jest "stabilna". - Wdrożenie rozkładu jazdy w niedzielę odbyło się bez problemów w tym znaczeniu że nie było żadnych zdarzeń utrudniających ruch – rozpoczął dodając następnie, że w poniedziałek rano nastąpiło wyprawienie składu na zły tor a po południu - defekt składu Kolei Mazowieckich. -To spowodowało efekt domina z powodu dużego nasycenia ruchem węzła warszawskiego - powiedział.
Jak dodał wiceprezes PKP PLK, od rana we wtorek powołany został sztab kryzysowy, który natychmiast wprowadził pierwsze zmiany. Efektem jego prac jest wspomniane odwołanie kilkudziesięciu pociągów. - Teraz opóźnienia nie przekraczają pięciu minut – podał Skubiszyński.
Członek zarządu PLK zaskoczył następnie dziennikarzy stwierdzając, że winę za chaos ponoszą wyłącznie dwaj przewoźnicy. Jego zdaniem, PKP PLK nie popełniła żadnego, nawet drobnego błędu czy niedopatrzenia. - Na etapie przygotowania rozkładu spotkaliśmy się z bardzo dużymi oczekiwaniami przewoźników samorządowych. Nasze doświadczenie zawodowe kazało nam zwrócić uwagę przewoźnikom że liczba zaplanowanych pociągów jest zbyt duża. Niekompetencja przewoźników spowodowała to, że nasze sugestie zostały pominięte; zbyt duża liczba zaplanowanych pociągów spowodowała utrudnienia – stwierdził Skubiszyński.
Na pytania zaskoczonych dziennikarzy o to, czy to przewoźnicy ustalają – zarządzany przecież przez PLK - rozkład jazdy, członek zarządu PLK sugerował, że dokument zarządcy jest efektem kompromisu, a wniosków nie można było odrzucić. Czekamy na odniesienie przewoźników oraz Urzędu Transportu Kolejowego do tych stwierdzeń.
Przeprosiny, o które pytał prezydent Warszawy na dzisiejszej konferencji prasowej wiceprezesa PKP PLK Mirosława Skubiszyńskiego nie padły.
Te pociągi już nie wrócą
Członek zarządu PKP PLK podał również, że przed korektą rozkładu jazdy przez Warszawę Zachodnią przejeżdżało 640 pociągów dziennie, a w poniedziałek było ich 740. – Nawet teraz, po ograniczeniach, pociągów jest o 70 więcej niż w ubiegłym tygodniu – stwierdził dodając, że rozkład jazdy nie będzie już znacząco zmieniany, a zawieszone pociągi nie wrócą do kolejnej korekty.
- Być może będą jeszcze pojedyncze korekty, ale to jest już ten docelowy rozkład jazdy – stwierdził. Na pytanie, dlaczego odwołane zostały tylko pociągi KM i SKM Mirosław Skubiszyński poinformował, że kilka pociągów PKP IC zostało przetrasowanych przez stację Warszawa Czyste, a dodatkowo kilka może pojechać przez Jelonki, omijając Warszawę Zachodnią.
Dziennikarze pytali również o to, z czego wynikało wyprawienie pociągów z pasażerami na niewłaściwy tor, do którego doszło aż dwukrotnie w ostatnich dniach. Członek zarządu PLK zapewnił jedynie, że był to incydent, a nie wypadek i że zostaną z niego wyciągnięte wnioski. Na koniec dodał, że przy najbliższej korekcie PKP PLK będzie "w sposób zdecydowany i radykalny przyjmować tylko tyle wniosków do rozkładów jazdy ile będzie mogła zdroworozsądkowo zrealizować zgodnie z własnym doświadczeniem zawodowym".