Coraz szerszym echem rozchodzi się twierdzenie, że po podwyżkach ceny biletów PKP Intercity są wyższe niż Deutsche Bahn. Nie jest to prawda – za bilety kolejowe wciąż w Polsce płacimy mniej. Niemiecką kolej wyróżnia przede wszystkim wysoka częstotliwość, szybkość połączeń i podejście do klienta.
Zapowiedź i wprowadzenie podwyżki cen biletów PKP Intercity
odbiły się ogromnym echem. Choć nie jest to największy przewoźnik w kraju, ani tym bardziej nie pierwszy, który podniósł ceny, to ogólnokrajowy zasięg jego połączeń sprawia, że podwyżką interesują się wszyscy. Nie brakuje
apeli polityków o wstrzymanie podwyżki czy pytań o jej zasadność.
Dziś podczas dyskusji w sejmie część posłów opozycji wytykała rządowi, że “Niemcy płacą mniej za bilety kolejowe niż Polacy”. Dziennikarze i komentatorzy bardzo często porównują za to ceny biletów na jeden pociąg Pendolino do słynnego już biletu za 49 euro w Niemczech. Jak do tego doszło? I dlaczego oba twierdzenia są nieuprawnione?
Przykład konkretny. Źle sprawdzony
Zaczęło się od artykułu w Business Insider Polska o znaczącym tytule “
PKP tak zaktualizowały ceny, że Niemcy mają tańsze bilety kolejowe”. Autor przytacza w nim przykładowe ceny biletów na arbitralnie wybrane połączenia w Niemczech i w Polsce na dzień 20 stycznia 2023 roku. – Trasę Warszawa – Kraków można porównać do połączenia Berlin – Hamburg. W obu przypadkach dystans kilometrowy jest podobny – i w obu przypadkach są to dwa największe miasta w kraju. Na przykład przejazdy z Warszawy do Krakowa i tak były do tej pory drogie, bo kosztowały 169 zł w drugiej klasie. Teraz to już prawie 200 zł, a w klasie pierwszej ponad 300 zł. Jeśli chcielibyśmy pojechać pociągiem DB z Berlina do Hamburga 20 stycznia, zapłacimy niecałe 40 euro – czyli w przeliczeniu 187 zł – czytamy.
Jednak mimo arbitralnych kryteriów wystarczy chwila, żeby zobaczyć, że… ceny te i tak nie zostały dokładnie sprawdzone. W dniu publikacji wspomnianego artykułu na trasę Berlin – Hamburg można było znaleźć bilety Deutsche Bahn w cenach od 29,9 euro (a nie 40 euro) do 73,3 euro w Eurocity, czyli 343 złotych. Z kolei bilety PKP Intercity kosztowały dotąd od 59,5 zł do 169 zł, a po podwyżce to od 76 zł do 199 zł. To oznacza najniższą cenę 16 euro – wciąż taniej niż w Niemczech. Oczywiście w kategorii Intercity – w Niemczech nie ma bowiem pociągów dotowanych. Jednak wyłączanie z porównania pociągów dotowanych, które w Polsce są, nie ma sensu – w końcu w Niemczech obniżono np. stawki dostępu do torów. Model transportu jest po prostu inny.
Szczególnie dziwne jest pominięcie w porównaniu cen na pociągi FlixTrain. Tu rzeczywiście cena ledwie 8 euro byłaby najniższa nawet w Polsce; ten aspekt jednak pominięto, skupiając się na DB. Nawiasem mówiąc, brak konkurencji na torach
wytknęło zresztą Polsce po raz kolejny stowarzyszenie przewoźników AllRail.
Oczywiście różnic między Polską a Niemcami jest więcej. Nawet przyjmując karkołomne założenie, że z porównania wyłączamy połączenia dotowane, których nie ma w Deutsche Bahn (choć przecież przewoźnik ten również jest wspierany przez państwo), to jak słusznie zwrócił uwagę Kacper Świsłowski z Greenews.pl, że nie należy porównywać ceny biletu Super Sparpreis do biletu PKP Intercity, bo nie obejmuje ona miejscówki za 4,5 euro, która nie jest obowiązkowa (w PKP jest w cenie biletu) oraz nie umożliwia zwrotu biletu, co w PKP Intercity jest w standardzie.
Czym jeszcze się różnimy? W Niemczech nie ma np. zniżek ustawowych, które wielu grupom podróżnych, choćby studentom, pozwalają przemieszczać się po Polsce znacznie taniej. Są za to bardzo popularne oferty Bahncard, które pozwalają znacząco obniżyć opłaty za bilety osobom często jeżdżącym. Im głębiej zejdziemy w porównaniach, tym bardziej oba systemy się różnią, ale trudno uzasadnić stwierdzenie, że niemiecka kolej jest tańsza od polskiej. Jest tylko szybsza, wygodniejsza i częściej kursuje – choć
spóźnia się akurat tak samo często.
Niestety, po artykuł Business Insidera sięgnął popularny program TVN Fakty, i posługując się błędnymi samymi wyliczeniami
rozpropagował tezę o droższych biletach w Polsce niż w Niemczech. Dziś takie wypowiedzi usłyszeliśmy nawet w sejmie.
Bilet za 49 euro NIE objąłby Intercity
Wśród dziennikarzy, polityków i komentatorów pojawia się w ostatnich dniach jeszcze bardziej błędne porównanie – cen na Pendolino do
biletu za 49 euro, następcy biletu za 9 euro.
Wejdzie on w życie w Niemczech w kwietniu. Podobnie jednak jak jego poprzednik, obejmie tylko transport miejski i regionalny. Jego odpowiednik w Polsce objąłby zatem wszystko, tylko nie pociągi uruchamiane przez PKP Intercity.
Warto na koniec dodać, że wszelkie takie porównania, nie uwzględniające siły nabywczej, nie mają sensu. Dla przeciętnego Niemca bilety kolejowe są tańsze niż dla przeciętnego Polaka, biorąc pod uwagę to, ile zarabia. Ale tak samo było przed podwyżką.
Aktualizacja: Superpromo wróciło do PendolinoZaledwie jeden dzień trwała zaskakująca sytuacja, w której wszystkie bilety na połączenia EIC i EIP PKP Intercity sprzedawane były w maksymalnych cenach. W systemie już
są bilety na Pendolino nawet od 49 złotych.