Jak przyznaje członek zarządu PKP Intercity Jarosław Oniszczuk, w te wakacje boom na kolej nieco zaskoczył PKP Intercity. Przewoźnik musiał dołożyć do pociągów łącznie 4,5 tysiąca wagonów ponad plan. Za rok przewoźnik zakłada wyprawiać dłuższe pociągi, ale potrzeba mu taboru. – Zagospodarujemy każdą ilość wagonów – zapewnia.
O rekordowych wynikach przewozowych PKP Intercity w te wakacje
informowaliśmy już wielokrotnie. Nieraz jednak pasażerowie
skarżyli się na tłok w pociągach i opóźnienia. Przewoźnik tłumaczył to m.in. właśnie dużym
zainteresowaniem pasażerów, dla których trzeba było dołączać dodatkowe wagony czy wydłużać postoje tak, żeby wszyscy zainteresowani mogli wejść na pokład.
– Nie ukrywam, że taki boom, jaki mieliśmy w tym roku, spowodowany m.in. wysokimi cenami paliw, trochę nas zaskoczył. Ostatecznie dołączyliśmy do 2,7 tysiąca pociągów ponad 4,5 tysiąca wagonów. W przyszłym roku chcielibyśmy, żeby w wakacje standardem była taka długość pociągów, jaką mieliśmy w tym roku już po wzmocnieniach – deklaruje członek zarządu PKP IC, Jarosław Oniszczuk.
Spytaliśmy również, jak wyglądało zabezpieczenie taboru na tegoroczne wakacje. Jak się dowiadujemy, przewoźnik miał do dyspozycji 1400 wagonów. Dla porównania, w 2017 roku
do dyspozycji było 1224 wagony (i tyle samo zespołów trakcyjnych co obecnie). Przewoźnik nawet
miał nadzieje na odejście od wynajmowania wagonów od sąsiadów, ale ostatecznie wzrost liczby podróżnych spowodował, że było odwrotnie, a
liczba wynajmowanych wagonów była rekordowa.
Spadła dopiero w tym roku.
Jak będzie w kolejne wakacje? Jak mówi Oniszczuk, dokładna liczba wagonów nie jest jeszcze znana, bo przewoźnik pracuje nad dostępnymi opcjami. Wkrótce powinny się rozpocząć
dostawy kolejnych Flirtów ze Stadlera, ale wciąż
zawieszone są projekty z KPO. – Musimy zabezpieczyć tabor tak, żebyśmy mogli już zaoferować pasażerom i więcej wagonów i lepszą punktualność. Dla nas każdy wagon się liczy, zainteresowanie pasażerów jest tak duże, że zagospodarujemy dowolną ilość – podsumowuje Oniszczuk.