PKP IC o awarii „Lubomirskiego”: Informowaliśmy pasażerów na bieżąco

Awaria pociągu TLK 53102/3 „Lubomirski” Gdynia Główna – Kraków Główny nastąpiła w okolicy stacji Dęba Opoczyńska. Według doniesień prasowych ponad 700 pasażerów czekało przeszło dwie godziny na sprowadzenie autobusów zastępczych. Ponieważ w składzie nie działała klimatyzacja, skończyły się zapasy wody, a ewakuacji z nagrzewających się w słońcu wagonów nie zorganizowano – zdesperowani podróżni opuścili wagony na własną rękę, by czekać na dalszy rozwój wypadków w pobliskim lesie. Wodę pitną dowieźli im wezwani... strażacy, którzy pomagali także w dotarciu do autobusów, gdy te w końcu przyjechały (awaria nastąpiła w trudno dostępnym terenie). Ostatecznie, według danych PKP IC, opóźnienie TLK „Lubomirski” wyniosło aż 6 godzin (do czego przyczyniło się również wcześniejsze potrącenie osoby postronnej między Modlinem a Nasielskiem).

W związku z całym zdarzeniem pojawiły się pytania o skuteczność zarządzania kryzysowego w PKP IC. Po Internecie krążą też screeny z mediów społecznościowych, w których pasażerowie na bieżąco relacjonowali przebieg wydarzeń przy zatrzymanym pociągu. Pod jednym ze zdjęć zamieszczono komentarz z oficjalnego konta PKP IC z pytaniem… o to, którego kursu dotyczy opisywana sytuacja.

PKP IC: Informacji nie zabrakło

W odpowiedzi na nasze pytania zespół prasowy PKP IC przedstawił własną wersję wydarzeń. Według przewoźnika – po pierwsze – pasażerów w składzie było nieco mniej, niż podały media. – W niedzielę, 16 lipca, ok. godz. 17 pociąg 53102/3 „Lubomirski” (…) na szlaku jednotorowym Dęba Opoczyńska – Radzice linii nr 22 najechał na obniżoną sieć trakcyjną, co spowodowało połamanie pantografu na lokomotywie uniemożliwiające dalszą jazdę. Pociągiem podróżowało ok. 600 podróżnych – rozpoczyna się wiadomość z PKP IC.

Jak czytamy dalej, drużyna konduktorska – według przedstawicieli PKP IC – „niezwłocznie wygłosiła komunikat w pociągu i również udzielała odpowiedzi zaniepokojonym pasażerom, starając się tłumaczyć sytuację”. Przewoźnik nie potwierdza, by zabrakło komunikacji z uwięzionymi podróżnymi: – Pasażerowie pociągu oraz podróżni oczekujący na stacjach na pociąg Lubomirski otrzymywali na bieżąco megafonowe informacje – twierdzi zespół prasowy. Podkreślono też wydawanie podróżnym butelek z wodą („w pierwszej kolejności osobom najbardziej potrzebującym, tj. osobom z niepełnosprawnościami, starszym oraz matkom z dziećmi”) oraz dostarczenie dodatkowej wody około godziny 18 („1200 butelek po 0,5 l”).

Trudny teren opóźnia dotarcie autobusów

Dlaczego oczekiwanie na autobusy zastępcze trwało tak długo? – Początkowo została zgłoszona konieczność wezwania pogotowia sieciowego, by sprawdzić możliwość naprawy pantografu na lokomotywie i szanse kontynuowania podróży. Niestety, pogotowie sieciowe nie było w stanie dojechać do awarii. Niemal równocześnie zapadła decyzja o organizacji autobusów komunikacji zastępczej, by przewieźć podróżnych do najbliższej stacji – wyjaśnia zespół prasowy PKP IC.

Wspomniane już trudne ukształtowanie terenu sprawiło, że dotarcie zamówionych autobusów w pobliże miejsca awarii trwało długo. To samo było też przyczyną wezwania strażaków z Opoczna do pomocy przy przesadzaniu podróżnych między środkami transportu. – Uruchomiono cztery autokary komunikacji zastępczej, które wykonały 10 kursów, przewożąc pasażerów na odcinku Dęba Opoczyńska – Opoczno Południowe. Pierwsze 2 autokary do stacji Opoczno Południowe odjechały o godz. 18:45, ostatni pojazd z drużyną konduktorską odjechał o godz. 21:07 – wylicza przewoźnik.

Wszystko według procedur. Czy na pewno?

Ze stacji Opoczno Południowe pasażerowie „Lubomirskiego” wyruszyli pociągiem EIP 1312 (odjazd o 20.03, ok. 200 podróżnych) oraz pociągiem IC 14010 „Chopin” (odjazd o 20.36, ok. 180 osób). Pozostałych 220 podróżnych zabrał o 21.46 podstawiony za pechowy pociąg skład zastępczy. Dopiero o godzinie 3 w nocy z niedzieli na poniedziałek na linii 22 przywrócono rozkładowy ruch pociągów.

– Wszelkie działania podejmowane były w oparciu o procedury obowiązujące w PKP Intercity i procedury reagowania kryzysowego zarządcy infrastruktury – zapewnia przewoźnik. Jak dodaje, wewnętrznych regulacji z zakresu zarządzania kryzysowego jest w spółce wiele. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na pytanie o to, dlaczego pasażerowie nie zostali ewakuowani z nagrzewającego się składu i musieli opuszczać go sami.