– PKP Cargo nie ma problemu z brakiem maszynistów, choć zdajemy sobie sprawę z braków na rynku. Mamy obecnie górkę przewozową, udało się nam uruchomić wszelkie nasze dostępne zasoby taborowe – powiedział prezes PKP Cargo Czesław Warsewicz na konferencji podsumowującej pierwsze pół roku działalności.
Prezes Warsewicz, poza oceną wyników, jego zdaniem znakomitych, skupił się na kwestiach ważnych dla bieżącej działalności spółki. Podkreślał, że PKP Cargo wykorzystuje wszystkie zasoby taborowe, żeby sprostać potrzebom rynku. W tym celu spółka miała uruchomić powyżej 3 tysięcy wagonów, które do tej pory nie były eksploatowane, bądź oczekiwały na rewizję. Wszystko po to by poradzić sobie ze zwiększonym przewozem kruszyw na kolejowe i drogowe place budów (takich przewozów jest o 35% więcej niż w pierwszym półroczu roku 2017). Więcej niż w zeszłym roku jest też przewozów węgla kamiennego (o 3,1%). Wszystkich ładunków woziło się w pierwszym półroczu o 3,4% (spadki wystąpiły przy przewozie metal i rud (-3,1%) i przy pozostałych przewozach (-7,6%).
Intermodal rośnieW spółce rosną przewozy intermodalne, chociaż nadal stanowią jedyne 4,4% wolumenu przewozów.
– W tę dziedzinę będziemy inwestować, to jest kierunek w którym chcemy się rozwijać, w połączeniu z ekspansją na kierunku azjatyckim i adriatyckim. PKP Cargo bierze udział w konkursie na dofinansowanie do zakupu nawet 1000 wagonów platform do przewozu kontenerów – mówił Warsewicz.
Opóźnienia w dostawach to mit?
Zapytaliśmy prezesa PKP Cargo o to jak reagują klienci przewoźnika na opóźnienia w dostawie towarów, który wyraźnie
sygnalizuje prezes Urzędu Transportu Kolejowego. Przypomnijmy, że wg UTK w okresie od kwietnia do czerwca 2018 roku o czasie przyjechało do stacji końcowej zaledwie 36 proc. pociągów towarowych.
Prezes PKP Cargo ocenił, że największego przewoźnika cargo w kraju nie dotyczą problemy z opóźnieniami w realizacji terminowych dostaw, ponieważ spółka nie działa w ramach rozkładu jazdy, lecz indywidualnych umów z kontrahentami.
– Jeśli ktoś chce dorobić taką tezę, dotyczącą najwyższych w historii opóźnień, to może to robić, ale to nie jest zgodne z prawdą – zakwestionował dane w odniesieniu do swojej spółki Czesław Warsewicz. Dodał jednak, że w istocie prac torowych jest dużo.
– Aby jeździć z prędkością średnią 40 km/h trzeba być człowiekiem racjonalnie myślącym i wiedzieć, że inwestycje obecnie prowadzone, największe po roku 1989 lub nawet po 1945, wymagają pewnych prac i utrudnień. Po naszych wynikach widać jednak, że dobrze sobie z problemem radzimy – powiedział Warsewicz.
Czesław Warsewicz nie wykluczył kolejnych akwizycji kolejowych spółek, choć na ten temat mówił bardzo oszczędnie. – Są też inne możliwości wejścia na nowe rynki, jak choćby otwieranie nowych biur handlowych czy tworzenie spółek po to, aby przejmować ładunki i zyskiwać na ich przewozie – mówił.
Inwestycje "racjonalne"Spółka w tym roku zainwestuje łącznie 800 mln zł w tabor, przy czym 300 mln wydano w pierwszej połowie roku, a 500 mln planuje się wydać do końca 2018 roku. Nie są to duże pieniądze, ale prezes PKP Cargo ocenił, że są to wydatki „racjonalne” i pod ścisłym rygorem finansowym uzgodnionym z PKP SA. Zapowiedział też konferencję dotyczącą inwestycji w spółce na wrzesień, po zakończeniu prac nad strategią finansową spółki na najbliższe lata.
Wynik finansowy netto PKP Cargo po pierwszym półroczu to 90 mln zł netto. Jest wyższy niż w ubiegłym roku. Przychody wyniosły 2,510 mld zł. Porównując pierwsze półrocze 2018 do pierwszego półrocza 2017, są wyższe o 11%.