Ponad 200 ludzi żyje w strachu, że straci pracę. Ostateczna decyzja zapadnie prawdopodobnie pod koniec lutego. Ale już teraz wiadomo, że likwidacja lokomotywowni w Dębicy jest właściwie przesądzona.
- Mamy kryzys gospodarczy. Nasi klienci rezygnują z przewozów. Musimy jakoś ten okres przetrzymać i przeprowadzić koncentrację lokomotyw - tłumaczył podczas wczorajszego spotkania z pracownikami dębickiej lokomotywowni, Witold Bawor, prezes zarządu PKP Cargo S.A.
Decyzja jest, nie ma decyzji
”Koncentracja lokomotyw” dla Dębicy, oznacza w praktyce likwidację tutejszej lokomotywowni. O swoją pracę boi się ok. 220 ludzi.
- Jeszcze żadne decyzje nie zapadły. Na razie rozmawiamy tylko o projekcie. Prawdopodobnie koniec lutego wszystko wyjaśni - uspokajał zebranych prezes Bawor.
- Jak to nie zapadły? Przecież mamy dokument, który likwidację przesądza - denerwował się Ryszard Dudek, przewodniczący Podkarpackiego Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych.
Na dowód przedstawił pismo z 26 stycznia, pod którym podpisał się Ignacy Góra, naczelnik wydziału eksploatacji lokomotyw w Cargo, również obecny na spotkaniu.
- Pan Góra w piśmie wydaje polecenia przekazania naszych lokomotyw do Tarnowa i Nowego Sącza. Skoro jest taka decyzja to o czym, my tu dzisiaj dyskutujemy? - pytał Dudek.
- Tego dokumentu nie ma. Anuluję tę decyzję - odpowiedział Bawor.
Chcą żebyśmy sami się zwolnili
Deklaracja prezesa nie uspokoiła załogi. Nie chcą dojeżdżać do pracy do Tarnowa lub Nowego Sącza.
- Chcecie, żeby ludzie sami się pozwalniali - irytował się jeden z pracowników Stanisław Aksamit. - Ja już raz byłem w takiej sytuacji. Przez sześć lat dojeżdżałem kilkadziesiąt kilometrów do pracy na kolei. Poza domem spędzałem po 16 godzin i więcej.
Inni oburzali się, skąd w ogóle pomysł, żeby pracę Dębicy przejął znacznie gorzej wyposażony Tarnów.
- Tam nie ma warunków, żadnego zaplecza. Logicznie byłoby przenieść ludzi z Tarnowa do nas - przekonywał Ryszard Dudek.
- A Nowy Sącz? Przekazanie tam lokomotyw, to pchanie dobrze prosperującego zakładu w szambo - mówił wprost Ireneusz Góralski z PZZMK.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w ramach protestu pracownicy są gotowi do blokady węzłów kolejowych.