Zarząd PKP Cargo chce wprowadzić spółkę na giełdę, emitując nowe akcje. Swoich udziałów z pewnością pozbyłby się też skarb państwa. Spodziewane wpływy mogłyby iść w setki milionów złotych - pisze Artur Burakowski w Rzeczpospolitej. Cargo musi przygotować się do otwarcia za parę lat unijnego rynku przewozów kolejowych.
Józef Marek Kowalczyk, prezes spółki podkreśla, że emisja na giełdzie ma przede wszystkim zapewnić środki na inwestycje. W opinii specjalistów wartość firmy szacowana na podstawie skorygowanej wartości aktywów netto może wynosić około 3 mld zł, przy całkowitej wartości kapitałów własnych wynoszącej na koniec 2003 roku 2 mld 472 mln zł.
Według szacunkowej wyceny "Rz" wartość spółki może wynosić około 2 mld zł. Z sondażowych rozmów z inwestorami finansowymi wynika jednak, że ich obecna wycena waha się od 1 do 1,5 mld zł i jest obciążona ryzykiem związanym z inwestycją. Przy takiej wycenie według osób związanych z PKP sprzedawanie akcji spółki nie ma sensu i należałoby przed debiutem giełdowym znacznie podnieść jej wartość.
Głównym czynnikiem obniżającym wartość PKP Cargo są usługi świadczone na rzecz notującej duże straty spółki PKP Przewozy Regionalne (PR). Cargo udostępnia jej swoje lokomotywy i maszynistów, ale PR nie spłacają zobowiązań w terminie, a w kwietniu ubiegłego roku zawarły z wierzycielami z grupy PKP ugodę. Na jej mocy umorzono 40 proc. zobowiązań. Trudno sobie wyobrazić, żeby PKP Cargo mogła wyłamać się z ugody. Ostatnio pojawiła się jednak koncepcja przeniesienia do Przewozów Regionalnych lokomotyw i maszynistów pracujących na rzecz tej spółki. Posunięcie to podniosłoby wartość PKP Cargo.
W opinii części fachowców większościowy pakiet akcji PKP Cargo w najbliższych latach powinien pozostać w rękach skarbu państwa ze względu na zagrożenie przejęcia jej przez firmę Railion (dawniej DB Cargo), kontrolowaną przez niemiecki skarb państwa. Prywatyzując PKP Cargo z udziałem takiego inwestora monopol kontrolowany przez polski skarb państwa zostałby zamieniony na monopol państwa niemieckiego.
Zakładane zachowanie przez skarb państwa kontroli nad PKP Cargo limituje wielkość przyszłej publicznej emisji akcji spółki, która może maksymalnie stanowić dwie trzecie wszystkich obecnych akcji. Przyjmując wariant zakładający wartość firmy na poziomie 3 mld zł, wpływy z emisji mogłyby wynieść 2 mld zł, gdyby skarb państwa całkowicie zrezygnował ze sprzedaży swoich akcji i dopuścił emisję na maksymalnym poziomie gwarantującym zachowanie mu kontroli nad spółką. Nie wiadomo jednak, czy skarb państwa zdecyduje się na takie rozwiązanie.
Możliwość sprzedaży na rynku wyłącznie istniejących akcji o wartości 1 mld zł jest kusząca z perspektywy łatania dziur budżetowych, ale spółka nie miałaby z tego żadnego pożytku. Przy sprzedaży 34 proc. istniejących akcji skarbu państwa i rozdzieleniu między pracowników pakietu 15-procentowego, państwo zachowałoby 51 proc. akcji firmy. Budżet jest więc ewidentnie rywalem planu inwestycyjnego Cargo PKP.
Inwestycje według prezesa Kowalczyka są warunkiem koniecznym utrzymania firmy na rynku w rywalizacji z Railionem. Podkreśla on, że po oddłużeniu i przejęciu firmy Stinnes, jednej z największych grup logistycznych w Europie, niemiecka spółka jest bardzo groźnym konkurentem, ale Cargo nie stoi według niego na straconej pozycji. Podstawowym atutem polskiej spółki są zdaniem jej prezesa znacznie niższe koszty wynagrodzeń.
PKP Cargo chce w najbliższych latach inwestować w centra logistyczne i spedycję oraz spółki przewozowe za granicą. Jedną z kluczowych inwestycji jest zakup części przewozów kolejowych od niemieckiej spółki Ruhrkohle AG. PKP Cargo jest jednym z oferentów starających się o te aktywa, a ich zakup umożliwiłby firmie wejście na rynek niemiecki. W centra logistyczne spółka chce inwestować wspólnie z innymi podmiotami zainteresowanymi takim przedsięwzięciami i jak zaznacza prezes PKP Cargo nie musi być ich właścicielem, ani nawet większościowym udziałowcem.
Na podobnych zasadach firma może się angażować w spółki spedycyjne wyspecjalizowane w transporcie kolejowym. Józef Kowalczyk podkreśla, że plan restrukturyzacji grupy PKP zakładał wniesienie akcji spółek spedycyjnych, które posiada PKP. Do tej pory to nie nastąpiło. Prezes ma jednak nadzieję, że prędzej czy później ta część programu restrukturyzacji grupy zostanie zrealizowana. PKP jest właścicielem spółki Cargosped, a ponadto posiada udziały w spółkach Polzug i Trade Trans oraz spółkach z prywatną polską firmą Chem Trans Logistic.
Firma deklaruje też, że chce rozwijać współpracę z innymi spedytorami. Ta jednak jak dotąd nie układa się najlepiej. Na wniosek firmy spedycyjnej Sped-Pro z Warszawy toczy się w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów postępowanie w sprawie stosowania przez PKP Cargo praktyk monopolistycznych. Józef Kowalczyk zapewnia jednak, że firma nie ma zapędów monopolistycznych i chce ułożyć sobie współpracę ze spedytorami na zasadach partnerskich.