W połowie maja Stadler otworzył w Sochaczewie nowy obiekt obsługowo-serwisowy dla najnowszych Flirtów III. Podczas uroczystości mieliśmy okazję porozmawiać z szefem Stadlera Rail AG, prezydentem rady dyrektorów, Peterem Spuhlerem. Rozmawiamy o konsekwencjach wojny w Ukrainie, coraz trudniejszej sytuacji na rynku surowców, a także o napędach przyszłości.
Michał Szymajda, „Rynek Kolejowy”: Wojna w Ukrainie wpłynęła na produkcję pojazdów kolejowych w Europie. W jaki sposób wpłynęła na Stadlera?
Peter Spuhler, przewodniczący rady nadzorczej i pełniący obowiązki prezesa zarządu Grupy Stadler: Stadler nie prowadzi obecnie żadnego biznesu w Rosji ani w Ukrainie, do Rosji nie dostarczamy obecnie także żadnych pojazdów i nie mamy zamiaru tego w tej chwili robić. Byliśmy bardzo zainteresowani dostawą 80 zespołów trakcyjnych do Ukrainy i rozmawialiśmy o tym z Kolejami Ukraińskimi; przed wojną trzykrotnie spotykałem się w tej sprawie z prezydentem kraju Wołodymyrem Zełenskim i przedstawiłem ofertę współpracy z miejscowym biznesem.
Rozmawiałem też z merem Kijowa – Witalijem Kliczką, ponieważ interesowaliśmy się możliwością dostaw 120 tramwajów do Kijowa. Przedstawiliśmy też prototyp tramwaju dla Charkowa, który rozpoczął testy na ulicach miasta w związku z planem odnowienia floty pojazdów w tym mieście. Mam nadzieję, że po odbudowie z wojennych zniszczeń będziemy mogli realizować dalej wszystkie te projekty.
Nie tylko wojna u sąsiada Polski wpłynęła negatywnie na gospodarkę europejską. Ceny stali mocno poszły w górę, coraz droższe są komponenty do produkcji pociągów, mniejsza jest ich dostępność, są także problemy z dostępnością kontenerów.Ceny surowców rzeczywiście są coraz większym problemem. Podstawowym surowcem z którego budujemy nasze pojazdy, jest aluminium, i na szczęście w przypadku większości z posiadanych zamówień ceny tego materiału były ustalane w umowach jeszcze przed ich wzrostem. Niemniej w przypadku jednej trzeciej z 236 zleceń, które realizujemy, cena aluminium będzie wyższa. Mamy też problem z łańcuchami dostaw, do czego dokłada się aktualnie ośmiotygodniowe zamknięcie portu w Szanghaju, który obsługuje 30% eksportu Chin. Będzie to skutkowało nawet 3- lub 4-miesięcznymi opóźnieniami w produkcji. Przy tym wszystkim inflacja osiąga niesamowite poziomy.
Czy przy wszystkich wspomnianych problemach istnieją prognozy dotyczącego tego, o ile w najbliższych miesiącach wzrośnie cena gotowego produktu, na przykład elektrycznego Flirta, którego sprzedajecie najwięcej?Na tę chwilę nie da się tego określić. Czy to będzie 10, 12 czy 6 procent? Nie wiem, natomiast problem kosztów istnieje i będziemy musieli się z nim zmierzyć. Przy części nowych klientów zapewne będzie to przedmiotem negocjacji. Obecnie cały przemysł w Europie mierzy się z takimi problemami.