Jak poinformował prezes Pesy Krzysztof Sędzikowski, w tym miesiącu jego właściciel – Polski Fundusz Rozwoju – uruchomił finansowanie o wartości 260 mln złotych na realizację kontraktów. W ten sposób skończyć mają się problemy z płynnością finansową producenta, które spowodowały w tym roku opóźnienia w realizacji zamówień. Trudności finansowe spowodują, że Pesa nie wypracuje w tym roku zysku.
Problemy Pesy z płynnością finansową wystąpiły już drugi raz. Spowodowało to kolejne opóźnienia w realizacji kontraktów. Pesa ma wprawdzie
ogromną umowę z konsorcjum banków na finansowanie i gwarantowanie kontraktów, ale jak przyznawał dziś prezes Pesy Krzysztof Sędzikowski, korzystanie z niego nie jest proste. Jeden z banków zablokował finansowanie rzędu 120 mln złotych, co z kolei usztywniło stanowiska pozostałych instytucji finansowych. – Nie narzekamy, banki też muszą zabezpieczyć swoje interesy – podkreślił Sędzikowski.
260 mln zł od PFR
W ubiegłym roku udało się zażegnać kryzys dzięki pomocy Deutsche Bahn, które przyspieszyły płatności za dostawy pojazdów Link względem zapisów umownych. Teraz pomógł właściciel – Polski Fundusz Rozwoju, który uruchomił finansowanie faktoringowe o wartości 260 mln złotych. To pozwoli Pesie na wykup zamówionych podzespołów i realizację zamówień.
Pojawiające się problemy z płynnością mają dla Pesy szersze reperkusje. - Ponieważ w ostatnich latach byliśmy złym płatnikiem, dostawcy wliczają ryzyko współpracy z Pesą do cen. I podnoszą je nawet o 20 procent – tłumaczy Sędzikowski. – Kiedy wyjdziemy z długów, będziemy mogli wejść w nowe relacje z dostawcami. To olbrzymi potencjał do dalszego obniżania kosztów produkcji – przewiduje.
Ograniczenie kosztów, kontrakty z wyższą marżą
Jak mówi szef Pesy, w ramach procesu restrukturyzacji Pesie udało się wykonać duży krok w kierunku zmniejszenia kosztów i poprawy sposobu funkcjonowania. Dużym sukcesem jego zdaniem jest zmiana podejścia do składania ofert. – W poprzednich latach Pesa brała wszystkie kontrakty, często po niskich cenach. Jeżeli nasza oferta bywała 20-30 procent niższa od konkurencji, to albo my nie umieliśmy liczyć, albo konkurencja. Teraz różnice w punktacji przetargowej są bardzo mało, często rozstrzygają się na poziomie ułamków procenta – mówił Sędzikowski. Oczywiście, producent takie przetargi także przegrywa,
jak w Lublinie, ale prezes stoi na stanowisku że nie trzeba brać wszystkich kontraktów. Ważniejsza jest powtarzalność zamówień i ograniczenie ryzyk.
Jak podkreśla Sędzikowski, Pesę ominęła konieczność zwolnień na stanowiskach produkcyjnych, także z powodu dużego udziału outsourcingu. Zredukowano jednak liczbę pracowników administracji nawet o 30 procent. Duże zmiany zostały poczynione w planowaniu produkcji oraz zarządzaniu projektami – połączono tu stronę techniczną i biznesową. Jak podał, koszty stałe producenta spadły z 227 mln zł w 2017 roku do 201 mln zł w 2018 roku. W pierwszej połowie bieżącego roku wyniosły one 98 mln zł.
Zysk dopiero w przyszłym roku
Producent przyznaje, że nie uda się w tym roku uzyskać dodatniego wyniku finansowego - przede wszystkim przez problemy z płynnością finansową. Za pierwsze osiem miesięcy tego roku producent ma 66 mln zł straty w wyniku operacyjnym EBITDA, a za cały ubiegły rok wyniosła ona 168,4 mln złotych. Dodatnim wynikiem ma się zakończyć 2020 rok – o ile nie powtórzą się problemy z finansowaniem.
Jednocześnie znacząco rosną przychody ze sprzedaży. W 2017 roku wyniosły one 743 mln zł, w ubiegłym roku 971 mln zł, a w tym roku narastająco było to już 805 mln zł na koniec sierpnia. Do końca roku Pesa przekroczy półtora miliarda złotych. Zdaniem Sędzikowskiego, optymalny poziom przychodów w obecnej strukturze Pesy to 1,8-2 mld złotych. Jak podkreśla, dopiero po ustabilizowaniu sytuacji będzie można myśleć o wzroście.