Pendolino z Warszawy do Wrocławia najwolniejsze w historii

Letnia korekta rozkładu jazdy pociągów miała dostosować czasy przejazdu do rzeczywistych możliwości krajowej sieci kolejowej. Korekty wprowadzane są co kwartał, a my sprawdzamy wówczas, gdzie udało się osiągnąć czasowy zysk, a gdzie czas jazdy się pogorszył. Niestety do tej drugiej kategorii rozkładowej po raz kolejny musimy wrzucić pociągi kursujące na trasie z Warszawy do Wrocławia.

Było źle, jest gorzej

Po lekturze rozkładu dochodzimy do wniosku, że w dalszym ciągu trwa pogarszanie oferty na tej linii. Szczególnie źle jest, jeśli popatrzymy na czas przejazdu dwóch par pociągów Pendolino. Pierwszy z nich od 12 czerwca jedzie do Wrocławia w 4 godziny i 5 minut, a na domiar złego zastąpił on w rozkładzie jazdy pociąg IC, o wiele tańszy i o 6 minut szybszy (!) niż EIP. Jeśli przypomnimy, że na początku 2015 roku EIP jechał z Warszawy do Wrocławia w 3 godziny i 28 minut, nie można nazwać obecnego połączenia szybkim.

Niestety wydłużenie przejazdu nie dotyczy tylko Pednolino, ale też pociągów w kategorii ekonomicznej. Np. IC Słowacki jedzie do Wrocławia nie w 4 godziny i 39 minut, lecz w 4 godziny i 51 minut. Większość pociągów ze stolicy jedzie teraz na Dolny Śląsk dłużej. PKP Intercity stara się dyplomatycznie mówić o swojej ofercie.

– Prowadzone prace inwestycyjne i ruch jednotorowy na części trasy wymuszą wydłużenie czasu jazdy pociągów. Co więcej, na czas przejazdu ma wpływ także przebudowa stacji Warszawa Zachodnia (w kierunku zachodnim pociągi kursują przez Warszawę Główną Towarową, co wiąże się z wydłużeniem czasu jazdy o blisko 10 minut) – napisała Katarzyna Grzduk, rzeczniczka PKP Intercity. – Czas przejazdu pociągów do Wrocławia, w tym składów EIP z/do Wrocławia do/z Warszawy, jest dostosowany do możliwości sieci kolejowej. Marcowa korekta rozkładu jazdy dostosowała kursy pociągów do sytuacji na sieci kolejowej, co skutkowało wydłużeniem czasów przejazdów. Ponownie z korektą czerwcową czasy przejazdu pociągów zostaną wydłużone, w przypadku EIP od 10 do 16 minut – czytamy.

Powolne prace na torach

Gdzie, poza Warszawą Zachodnią, są źródła problemów? Pociągi można by przyspieszyć o przynajmniej kilkanaście minut, gdyby nie prace prowadzone na newralgicznym odcinku magistrali E30, między Opolem Głównym a Wrocławiem. Szczególnie wymowny jest przykład wlokącego się ponad wszelką miarę remontu stacji Wrocław Brochów. Problemy z przejazdem przez nią są w związku z tym od… listopada 2020, do dziś prace nie są nawet na półmetku a wydłużają rozkład jazdy ponad setki pociągów dziennie. Stanowiło to olbrzymi problem już w ubiegłym roku.

– Na stacji Wrocław Brochów, po rozebraniu dotychczasowego peronu, częściowo gotowy jest nowy peron (na długości ok. 100 m). Wykonane zostało odwodnienie obiektu, które umożliwi jego właściwe utrzymanie. Ułożono także m.in. część kabli energetycznych. Rozpoczęły się roboty w zakresie przebudowy przejścia podziemnego – napisał Radosław Śledziński z biura prasowego PKP PLK. PLK przyznaje też po raz pierwszy, że zawiodła się na wykonawcy inwestycji „na ważnym społecznie projekcie”.

– Na tempo realizacji prac wpłynęły m.in. trudne warunki geologiczne, na jakie natrafiono przy przebudowie tunelu oraz niskie zaangażowanie wykonawcy. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. pozostają w stałym kontakcie z wykonawcą oraz monitorują bieżącą sytuację na placu budowy dla zapewnienia oczekiwanego postępu robót – napisał przedstawiciel PLK. Żadnego nowego terminu zakończenia denerwujących wszystkich przewoźników prac – nie przedstawiono.

Opole zatkane

Drugim miejscem newralgicznym dla czasu przejazdu pociągów, które wjeżdżają do Wrocławia od wschodu, jest Opole. Tutaj, na odcinku Opole Główne – Opole Zachodnie, podczas prowadzonej modernizacji, doprowadzono do sytuacji, że w ramach linii nr 132 w stacji Opole Główne jest czynna tylko jedna krawędź peronowa. Jeśli dołożymy do tego ponad 2 kilometry jazdy jednym torem z prędkością 30 km/h do Opola Zachodniego obok garstki pracowników na budowie, których po 16 tej już trudno uświadczyć, otrzymujemy prosty przepis na zakłócenia ruchowe i duże problemy z punktualnością pociągów.
 
Trudno zrozumieć, dlaczego prace na tak ważnej linii zostały zorganizowane w taki sposób. Wpływa to dramatycznie na punktualność pociągów nie tylko z Warszawy do Wrocławia, ale też na całym ciągu od Małopolski przez Katowice i Wrocław do Poznania i nad morze. Trudno wyobrazić nam sobie sytuację, w której na pobliskiej autostradzie A4 prace, które wydłużają podróż autem o kilkanaście do kilkudziesięciu minut, prowadzone byłyby latami.

Autem z Wrocławia do Warszawy można, w sprzyjających okolicznościach, dojechać w czasie krótszym niż 4 godziny. Flixbus z Warszawy Zachodniej do centrum Wrocławia dociera w 4 godziny i 20 minut. To szybciej niż większość pociągów ze stolicy kraju do stolicy Dolnego Śląska.