Jak powiedział Remigiusz Paszkiewicz, prezes PKP Polskich Linii Kolejowych podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia sejmowych komisji infrastruktury i skarbu państwa liczne opóźnienia w realizacji inwestycji kolejowych są skutkiem problemów na etapie przygotowania dokumentacji dla inwestycji.
– Otóż w fazie przygotowawczej dla projektów kolejowych borykaliśmy się i borykamy nadal z problemami na etapie dokumentacyjnym – stwierdził szef PKP PLK. Jak zaznaczył, nie wszystkie te problemy wynikają z czynników zewnętrznych, bo „oczywiście też jest kwestia odpowiedniego pilnowania i prowadzenia tych projektów, sygnalizacji ryzyk na odpowiednio wczesnym etapie kontaktów z administracją”.
Pokreślił jednak, że ogromny wpływ na opóźnienia w przygotowaniu dokumentacji dla wielu, w tym kluczowych projektów miały zmiany prawa. – Chociażby warto przypomnieć kwestie środowiskowe, które mają ogromy wpływ na fazę dokumentacyjną. Mieliśmy kilka zmian prawa w tym zakresie. Przypomnę tylko, że w 2008 r. weszła w życie ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o obszarach oddziaływania na środowisko. W 2010 r. z kolei dopiero weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów, zmieniające rozporządzenie wcześniejsze, w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco wpływać na środowisko, a dopiero w październiku 2012 r., czyli w zeszłym miesiącu weszło w życie rozporządzenia nazywane „ekranowym”, które zmieniło zakres dopuszczalnych poziomów hałasu. Te zmiany powodowały przede wszystkim to, że decyzje czy też dokumentacja tworzona na wczesnym etapie tych projektów na początku perspektywy potem po prostu musiała być zmieniana, bo zmieniało się prawo. W związku z tym organy odpowiedzialne za nadzór środowiska też wymagały nowych raportów o oddziaływaniu na środowisko, nowych badań, czy nowych analiz – tłumaczył Remigiusz Paszkiewicz.
- Obecnie te stare decyzje nadal są traktowane jako niespełniające wymogów dla właśnie decyzji środowiskowych. To powoduje, że na przykład na odcinku linii E59 na fragmencie od Wrocławia do granicy województwa dolnośląskiego, dla którego pierwsza decyzja została wydana 20 października 2006 r. przez wojewodę dolnośląskiego na bazie wówczas obowiązujących przepisów, a potem po zmianach prawa złożyliśmy wniosek o zmianę decyzji 12 sierpnia 2007 r., a decyzja zmieniająca została wydana 16 lutego 2010 r. czyli po upływie 18 miesięcy od złożenia wniosku. Są to przykłady czynników zewnętrznych – dodał.
W tym kontekście nawiązał również do zmian w prawie zamówień publicznych. – Warto tu jeszcze wspomnieć o samym prawie zamówień publicznych, które nas obowiązuje, co jest oczywiście bardzo dobre z punktu widzenia przejrzystości proceduralnej, jak również jest to nieodłączny wymóg uzyskania dofinansowania europejskiego. Powiem tu tylko, że z wykonawcami dyskutujemy na temat kryterium najniższej ceny, które ostatecznie, na koniec dnia musimy stosować, ale wprowadziliśmy już od pewnego czasu kilka innych wymogów w opisach przedmiotu zamówienia po to, żeby rzeczywiście weryfikować wykonawców i planujemy jeszcze kolejne zmiany – stwierdził prezes PKP PLK.
Odniósł się także bardziej szczegółowo do problemów napotykanych przez pracowników PKP PLK podczas przeprowadzania procesów inwestycyjnych na podstawie obecnie obowiązującego prawa zamówień publicznych. – Powiem tylko, że w przypadku dużych inwestycji proces wyboru wykonawców, czyli postepowania przetargowego to średnio od 6 do 9 miesięcy. Oczywiście po części jest to kwestia odwołań tych, którzy w tych przetargach odpadają, do Krajowej Izby Odwoławczej. To wydłuża ten proces, ale KIO wykazuje się dość dużą sprawnością i to nie trwa dłużej niż 2-3 tygodnie. Ale też w procesie zamówień publicznych zaszyte jest kilka dużych kontroli, szczególnie dla dużych postępowań, a projekty kolejowe to z reguły duże postępowania. Przypomnę, że zamówienia powyżej progu 20 mln euro dla robót i 10 mln euro dla zakupów podlegają dwukrotnej kontroli, szczególnie w projektach z dofinansowaniem europejskim, bo najpierw jest to kontrola CUPT-u, szczególnie w przypadku projektów z POIiŚ i kontrola ta jest dokonywana przed wszczęciem postępowania przetargowego i zgodnie z zasadami kontroli może trwać 21 dni, a już po wyborze wykonawcy, kiedy mamy już wygranego w przetargu, podlegamy kontroli ex ante prezesa Urzędu Zamówień Publicznych i średnio od 14 do 30 dni oczekujemy na wyniki tej kontroli oraz ostateczne uznanie wyników postępowania – tłumaczył posłom Remigiusz Paszkiewicz.