Prywatyzacja PKP Energetyka to najtrudniejsze zadanie z dotychczasowych działań prywatyzacyjnych Grupy PKP. Najtrudniejsze oraz najbardziej dyskusyjne – uważa Tomasz Pałaszewski, dyrektor zarządzający pionu doradczego ZDG TOR.
Spółka ta była przez wiele lat hołubiona przez wywodzące się z niej władze Grupy PKP, która wyposażała PKP Energetykę w majątek strategiczny dla infrastruktury. Podstacje trakcyjne, ich wyposażenie, stacje paliw, niektóre linie przesyłowe, budynki i bocznice dla potrzeb pociągów sieciowych itd. - trafiały jako aport do „Energetyki”.
Równocześnie spółki Grupy jednomyślnie i bez negocjacji oddawały wszelkie zamówienia „energetyczne” swojej grupowej współpracowniczce. Szczególnie w relacjach z PKP PLK, „Energetyka” (podobnie jak PNI) miała korzystne umowy. Usługi utrzymania sieci trakcyjnej, utrzymania urządzeń niskiego napięcia (elektryczne ogrzewanie rozjazdów, oświetlenie terenów kolejowych itp.) były zlecane głównie bezprzetargowo. Gdy na próbę ktoś się w PKP PLK odważył na niektóre z tych usług ogłosić przetarg, to ceny spadały w niektórych obszarach nawet o 40-50 proc.
Dzisiaj więc na prywatyzację PKP Energetyki nie jest przygotowana żadna ze stron.
Przewoźnicy nie mają (prócz PKP Cargo i Kolei Mazowieckich) przygotowanych struktur do korzystania z dobrodziejstw „wolnego rynku energetycznego”. Także tabor większości nie jest gotowy do rozliczania się z dostawca energii innym niż Energetyka.
PKP Energetyka – podobnie jak swego czasu PNI –osiąga rokrocznie dodatni wynik finansowy, co zawdzięcza obecności w Grupie. Bezprzetargowe zlecenia oraz przekazanie majątku trwałego przez Grupę PKP stawiały ją w uprzywilejowanej pozycji. Potencjalnych inwestorów z pewnością zniechęca przykład PNI, które miała poważne kłopoty po wyjściu z Grupy. Z pewnością zniechęcają ich nieprzejrzyście skonstruowane stosunki własnościowe infrastruktury energetycznej – np. w jednym budynku podstacji należącej do PKP Energetyki, znajdują się urządzenia różnych właścicieli, co gmatwa transparentność prywatyzowanej spółki.
Moim zdaniem prywatyzacja powinna wywołać stosowną reakcję animatora rynku kolejowego rynku, czyli ministria. W zaistniałej sytuacji ministerstwo winno jasno ustalić techniczne możliwości dostępu przewożników i PKP PLK do otwartego rynku energetycznego. Niewykluczone, że w przeciwnym wypadku prywatyzacja zmusi część podmiotów tego rynku do korzystania z usług monopolisty w niektórych obszarach, już prywatnego monopolisty…
Uważam, że wizja kolejowego rynku energetycznego, podkreślam „wolnego” rynku, winna leżeć u podstaw prywatyzacji PKP Energetyki.