Podpisana dziś umowa inwestycyjna nie oznacza, że Pesa jest już własnością Polskiego Funduszu Rozwoju. Ostatnim warunkiem jest podpisanie umów na finansowanie i gwarantowanie kontraktów z szerokim konsorcjum banków i ubezpieczycieli.
Polski Fundusz Rozwoju
podpisał dziś z Pesą umowę inwestycyjną. Na jej mocy obejmie prawie sto procent udziałów w spółce; w rękach ok. tysiąca pracowników pozostanie ok. 0,2 proc. akcji. Nie podano kwoty wykupu udziałów od dotychczasowych właścicieli (grupy menedżerów, w tym m.in. Tomasza Zaboklickiego i Zygfryda Żurawskiego). Co ciekawe, mają oni zagwarantowaną partycypację w przyszłych zyskach firmy oraz jedno miejsce w radzie nadzorczej, które zajmie Zygfryd Żurawski. Spółka Pesa Holding, w której skupieni są udziałowcy, zostanie przejęta lub zlikwidowana.
PFR pilotuje operację finansowania za 1,5 mld złJak poinformował prezes PFR Paweł Borys, fundusz należący do PFR przejmie Pesę, gdy zostanie spełniony ostatni warunek – podpisanie umów na gwarancje ubezpieczeniowe, kredytowe i finansowanie, które umożliwią Pesie realizację bieżących umów i podpisywanie kolejnych. Chodzi o montaż finansowy dużej skali, w który zaangażowane jest aż sześć banków i jeszcze więcej firm ubezpieczeniowych.
Spośród głównie państwowych banków, które udzielą ok. 700 milionów złotych kredytu najważniejszy będzie udział – tak jak w poprzednich umowach kredytowych Pesy – PKO Banku Polskiego. Oprócz tego ważne będzie zaangażowanie samego PFR, który wniesie do Pesy 300 milionów złotych gotówki. Jak tłumaczył wiceprezes PFR Marcin Piasecki, jest ona potrzebna m.in. do zakupu komponentów potrzebnych do budowy nowych pojazdów.
(Nad)płynność w przyszłym rokuZdaniem poprzedniego prezesa Pesy Tomasza Zaboklickiego, problemy spółki w największym stopniu spowodowały opóźnienia w realizacji kontraktu dla Deutsche Bahn. – W tej chwili w gotowych, ale niesprzedanych pojazdach na terenie Pesy zamrożonych jest 600 milionów złotych, w tym 500 milionów – w pociągach dla DB Regio – tłumaczył dziennikarzom. Jego zdaniem rozpoczęcie tych dostaw unormuje sytuację w spółce. W przyszłym roku możliwa jest nawet nadpłynność, jeśli zostaną sprzedane wszystkie pojazdy.
Podobnie widzi to prezes PFR Paweł Borys. – Pesa nie będzie zawsze wymagać tak dużego finansowania – to kwestia nagromadzenia kontraktów w połączeniu z opóźnieniami w dostawach – wyjaśnia. Jego zdaniem kluczowe będzie najbliższe 4-5 kwartałów.