Czytelnicy „Gazety Wyborczej” wytropili kolejny absurd na kolei. Tym razem chodzi o opłatę za przewóz rowerów w pociągach PKP Intercity. Mimo iż spółka nie gwarantuje specjalnego miejsca w wagonach do ich przewozu, za każdym razem pobiera 9 zł za transport jednośladu.
Czytelnik „Gazety Wyborczej”, Antoni Marczewski relacjonuje swoją podróż z Gdańska do Innowrocławia, podczas której przewoził rower. Pojechał pociągami Przewozów Regionalnych i korzystając z promocji „Kolej Na Rower” zapłacił za transport jednośladu 1 zł. W drodze powrotnej wybrał pociąg PKP Intercity pod marką TLK. - Jednak InterCity, w przeciwieństwie do PR (gdzie każdy skład ma przedział dla podróżnych z większym bagażem podręcznym, gdzie można przewozić rowerem), nie oferuje żadnego specjalnego miejsca do przewozu rowerów (pobiera więc 9 zł za to, że można przez 4 h stać w przedsionku wagonu i pilnować roweru). Jedynie uprzejmości konduktora zawdzięczam, że mogłem przypiąć rower w przedsionku ostatniego wagonu i podróżować na siedząco – pisze Antoni Marczewski.
Jak wyjaśnia Beata Czemerajda z biura prasowego PKP Intercity, polskie koleje udostępniają część składów na przewóz rowerów. Niestety, okazuje się, że za mało. W komunikacji krajowej PKP dysponuje tylko 30 pociągami z wagonami przystosowanymi do przewozu rowerów, a w międzynarodowej tylko pięcioma. - Uważamy, że wydzielenie w każdym składzie przedziału rowerowego nie spotka się z aprobatą większości naszych pasażerów, którzy nie podróżują i nie planują podróżować z rowerem. Mamy nadzieję, że wraz z modernizacją taboru PKP Intercity na trasach pojawi się większa liczba wagonów przystosowanych do ich przewozu, ale w chwili obecnej jesteśmy zmuszeni zaspokoić się tym, co jest - wyjaśnia „Gazecie” Beata Czemerajda.
Więcej