Budowa tramwaju w Olsztynie wywołuje wiele emocji wśród mieszkańców tego miasta. Niekiedy nazywana jest np. „pomnikiem pychy” obecnych władz Olsztyna. Czy słusznie?
Na początku września br. wznowiona została budowa sieci tramwajowej w Olsztynie. Pierwotnie prace rozpoczęły się we wrześniu 2012 r., natomiast w sierpniu 2013 r., ze względu na znaczące opóźnienia w realizacji budowy, władze Olsztyna zerwały umowę z dotychczasowym wykonawcą, FCC Construccion. Według pierwotnego harmonogramu, linia tramwajowa miała zostać otwarta wczesnym latem 2014 r. Złe doświadczenia z FCC spowodowały, że władze Olsztyna postanowiły podzielić budowę na etapy. Budowa pierwszego z nich rozpoczęła się 1 września.
Cała sieć tramwajowa w Olsztynie składać się będzie z głównej linii, łączącej m.in. osiedla Jaroty, Pieczewo i Nagórki z centrum miasta oraz dworcem kolejowo-autobusowym, a także dwóch odnóg – do kampusu uniwersyteckiego w Kortowie i do starówki. Łączna wartość projektu to 497 mln zł, z czego 350 mln zł wynosi dofinansowanie z UE – konkretnie z Programu Operacyjnego „Rozwój Polski Wschodniej”. Biorąc pod uwagę, że inwestycja jest finansowana jeszcze ze „starego” PO RPW (edycja 2007-13), całość inwestycji musi się zakończyć do grudnia 2015 r., żeby nie pojawił się problem z kwalifikowalnością unijnej pomocy.
Ze względu na opóźnienie, inwestycja nazywana jest przez wielu mieszkańców Olsztyna „tramwajem-niewypałem”. Ale nie tylko z tego powodu, tramwaj budzi w mieście wiele emocji. Całkiem liczna jest bowiem grupa mieszkańców, która w ogóle nie chce tramwaju w mieście.
Inwestycji jak niepodległości broni prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz (bezpartyjny, w przeszłości związany z PSL) oraz część lokalnych mediów (np. olsztyński oddział „Gazety Wyborczej”). W innych mediach przeczytać można jednak np., że tramwaj jest „pomnikiem pychy władzy” (cytat za portalem debata.olsztyn.pl). Odbudowę sieci tramwajowej w Olsztynie (została ona zlikwidowana w 1965 r.) krytykuje m.in. znany kierowca rajdowy oraz działacz PO (były europoseł) Krzysztof Hołowczyc, wskazując na wysokie koszty inwestycji.
Więcej na portalu Transport-publiczny.pl