W grudniu 2011 roku w największym mieście Kazachstanu - półtoramilionowym Ałmaty - otwarto pierwszą linię metra. Jej budowa, podobnie jak pierwszej linii metra w Warszawie, rozpoczęła się jeszcze w epoce komunizmu. Jednak i skala przewozów, i wykończenie wnętrz różnią się od tego, co znamy z Polski.
Ałmaty to poprzednia stolica Kazachstanu. Po odzyskaniu przez republikę niepodległości, nazwa miasta została zmieniona z Ałma-Ata na Ałmaty. W języku kazachskim jest ona nieodmienna, choć w mowie potocznej odmiana jest stosowana. Położona niegdyś na Jedwabnym Szlaku 2-milionowa metropolia, będąca mieszanką wpływów europejskich i azjatyckich, to wciąż najważniejsze gospodarczo miasto Kazachstanu. Tu swoje siedziby ma biznes zarówno krajowy, jak i zagraniczny.
Od wielu lat, pomimo istnienia w Ałmaty komunikacji miejskiej w formie autobusów, trolejbusów i tramwajów, większość mieszkańców wybiera jako środek lokomocji samochód, i - mimo to, że ulice w mieście zwykle mają po 3 pasy ruchu w każdą stronę - tkwi w korkach. To zdecydowało o budowie metra. Pierwszą łopatę wbito w 1984 roku, jednak po odzyskaniu niepodległości prace zostały wstrzymane. Wznowiono je w 2003 roku z jasnym celem - oddać metro do użytku na 20-lecie odzyskania niepodległości.
Ukończona w ubiegłym roku linia ma trochę ponad 8 km długości i 7 stacji. Na przejechanie całej linii wystarczy 13 minut. Duży nacisk położono na wykończenie i utrzymanie stacji metra, które olśniewają już od pierwszego wejrzenia. Każdy przystanek zbudowany został w innym stylu, ściśle korespondującym z nazwą - jedna ze stacji została nazwana na cześć poety, inna "opowiada" o Jedwabnym Szlaku, i tak dalej.
Najbardziej zaskakuje stacja Bajkonur, której nazwa pochodzi od kazachskiego kosmodromu. Fantastyczną ceramikę, żyrandole, czy marmury, znane z innych stacji zastępuje tu biała i niebieska blacha, a na ścianie wyświetlane są obrazy z lotów kosmicznych z Bajkonuru. Co ciekawe, nazwy i wystroje właściwie wszystkich stacji nie mają żadnego odniesienia do punktu miasta, w którym się znajdują.
To, co bardzo rozczarowuje w ałmatyńskim metrze to...skala przewozów, która jest odwrotna do wysiłku włożonego w estetykę stacji. Po całej linii kursują tylko 3 pociągi. Ich odjazdy następują, co 10-12 minut, niezależnie od godzin szczytu. Metro nie kursuje nocą, a ostatnie pociągi odjeżdżają około godziny 20:30. W dzień powszedni przewożonych jest, według podanych nam informacji, średnio 16-18 tysięcy pasażerów, jednak poza porannym szczytem w pociągach jest po prostu pusto - poza szczytem jeździ w nich kilka-kilkanaście osób. Przedstawiciele metra zapewniają jednak, że sytuacja zmieni się - po pierwsze dlatego, że ludzie muszą się przyzwyczaić do nowego środka transportu, a po drugie - kończy się projektowanie II linii metra. Po jej ukończeniu przewozy na I linii mają wzrosnąć, dzięki większej skali sieci.
W metrze w Ałmaty jest ważny polski akcent – nawierzchnię bezpodsypkową dostarczył tu Tines, który planuje kolejne przedsięwzięcia na miejscowym rynku. Uzupełnijmy jeszcze informacje o taborze – otóż dostarczył go koreański Hyundai Rotem. W sumie, - wraz ze składem rezerwowym - zamówiono cztery pociągi. Są one jednoprzestrzenne i wyposażone w system wizualnej i głosowej informacji pasażerskiej. Odległość między peronem a wagonem jest dobrze dobrana, ma mniej niż 10 centymetrów.
Więcej zdjęć olśniewającego metra w największym mieście Kazachstanu można zobaczyć w naszej fotorelacji.
Całość reportażu z metra w Ałmaty ukaże się w kolejnym numerze miesięcznika "Rynek Kolejowy".