Pięknych, zabytkowych i odrestaurowanych dworców kolejowych Stroniu Śląskiemu i Lądkowi może pozazdrościć niejeden samorząd. Niestety, oba obiekty wciąż czekają na pociągi. Samorządowcy narzekają, że pomimo szumnych deklaracji o reaktywacji linii 322 pod masyw Śnieżnika, sprawa utknęła w miejscu.
Na Dolnym Śląsku trwa proces przejmowania linii kolejowych z rąk spółek z Grupy PKP. Na części z nich ruch kolejowy przestał być prowadzony w latach 90., na niektórych kilkanaście lat temu, a na części z nich, zaledwie parę lat temu. Jak w przypadku linii z Jeleniej Góry do Lwówka Śląskiego, o chęci przejęcia której
samorząd poinformował w połowie lutego. Są już pierwsze poważne sukcesy. Na tory, którymi teraz zarządza Dolnośląska Służba Dróg i Kolei, w rekordowym czasie udało się
przywrócić pociągi do Bielawy. Na początku roku udało się samorządowi przejąć ważna linię do Karpacza, trwają prace przygotowawcze do rewitalizacji linii do Świeradowa.
Dworce błyszczą, kolei nie ma
O tych sukcesach słychać także w Stroniu Śląskim i Lądku-Zdroju, choć sprawa miejscowej linii 322 wygląda raczej marnie. Do obu miejscowości z Kłodzka do 2004 roku dojeżdżał pociąg pasażerski. Oba samorządy aktywnie walczą o powrót pociągów do miejscowości od 10 lat.
28 czerwca 2019 roku w pięknie odrestaurowanym budynku dworcowym w Lądku uroczyście otwarto Inkubator Przedsiębiorczości. Inwestycje za 5,5 miliona złotych na powrót przygotowały obiekt także do pełnienia funkcji dworcowej, przed dworcem przygotowano miejsce pod węzeł przesiadkowy. Wyremontowano także zabytkową wiatę peronową, której remont zakończył się na początku 2020 roku. Także Stronie Śląskie nie pozwoliło na upadek dworca. Zrewitalizowano go już w 2011 roku za 4 miliony złotych, z pomocą unijnych pieniędzy. Wewnątrz działa Centrum Edukacji, Turystyki i Kultury. Także tutaj zabezpieczono miejsce na automaty biletowe i kolejową poczekalnię.
Burmistrz Stronia Śląskiego: Proces przekazania linii nie drgnął
Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego, liczył, że zadbane dworce w obu miastach pozwolą przyspieszyć proces powrotu pociągów do obu miast, które w ostatnich latach bardzo inwestują w turystykę (stworzono tu m.in. unikalny w skali kraju, system rowerowych single tracków) i sanatoria. O tym, że lada chwila wrócą do Lądka pociągi zapewniano w roku 2016, 2018 i 2019, gdy samorząd wojewódzki podejmował kolejne uchwały w sprawie przejęcia linii z rąk państwowego właściciela. Teraz Chromiec nie ukrywa swojej irytacji. Tym bardziej, że widzi, że proces przejęcia linii postępuje w innych częściach regionu.
– To wygląda na przerzucanie się odpowiedzialnością za brak działań. Mam wrażenie, że przez dwa ostatnie lata PKP SA i PKP PLK, do których należy linia, nie zrobiły w sprawie przekazania linii samorządowi wojewódzkiemu nic lub niewiele. Z kolei ze strony samorządu wszyscy przyjmują nasze uwagi, nasze ubolewania, wysłuchują protestów i próśb. I to w zasadzie tyle. Miałem zapewnienie marszałka Przybylskiego, że linia będzie wkrótce przejęta przez samorząd, jednak ponownie odnoszę wrażenie, że tu także brakuje determinacji – mówi Dariusz Chromiec i pokazuje pismo, które wraz z burmistrzem Lądka, Romanem Kaczmarczykiem, wysłał kilka dni temu do prezesa PKP SA – Krzysztofa Mamińskiego (wysłał je także do wiadomości prezesa PKP PLK i wicemarszałka Dolnego Śląska).
– W imieniu mieszkańców i turystów z naszych gmin zwracamy się do Pana z prośbą o interwencję w sprawie przyspieszenia procedury przekazania tego szlaku kolejowego przez Polskie Koleje Państwowe na rzecz samorządu województwa. Jednocześnie chcemy podkreślić, że dopiero fizyczne przejęcie takiej linii przez nowego właściciela pozwala na faktyczne rozpoczęcie procesu inwestycyjnego, poprzedzonego czasochłonnym przygotowaniem dokumentacji i uzyskaniem niezbędnych uzgodnień. (...) Kierujemy do Pana gorącą prośbę o rozpoznanie tego tematu, ewentualne przyspieszenie spraw związanych z rewitalizacją i uruchomieniem linii kolejowej do Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego (…) – czytamy.
"Konieczność wypracowania odpowiedniej ścieżki proceduralnej"
„Rynek Kolejowy” także zapytał PKP SA o to, co przez ostatnie dwa lata udało się zrobić dla przekazania linii samorządowi. Biuro prasowe kolejowej spółki na wstępie zaznacza jednak, że linia 322 nie jest obecnie priorytetem. Jest nim linia do Karpacza (
już przekazana w ręce samorządu) oraz linie nr 308 i 345 na odcinku Kamienna Góra – Jelenia Góra, 312 na odcinku Wojcieszów Górny – Nowy Kościół, nr 302 i 331 na odcinku Tomkowice – Marciszów, 317 odcinek w Gryfów Śl. – Ubocze.
– Natomiast, jeśli chodzi o linię 322 Kłodzko Nowe – Stronie Śląskie, to oczywiście jest ona nadal przedmiotem prac mających na celu jej przekazanie, jednak żeby było to możliwe, konieczne jest rozstrzygnięcie kwestii własnościowych oraz wypracowanie odpowiedniej ścieżki proceduralnej, która umożliwi realizację zamierzeń związanych z przekazaniem niniejszej linii na rzecz samorządu województwa. W związku z tym na ten moment trudno określić dokładną datę przekazania, zwłaszcza, że tak jak przy każdej tego typu transakcji, konieczne jest również uzyskanie wszelkich niezbędnych zgód korporacyjnych i tych wynikających z obowiązujących przepisów prawa – napisał Bartłomiej Sarna z biura prasowego PKP SA. „Wypracowanie ścieżki proceduralnej” było zapowiadane jednak już ponad rok temu w prasie lokalnej, poprosiliśmy więc PKP SA o kolejne wyjaśnienia.
– Tak jak wcześniej podkreślaliśmy, problemem jest tu również skomplikowana sytuacja własnościowa. Być może pewnym rozwiązaniem byłoby skorzystanie z ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o komercjalizacji i restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego „Polskie Koleje Państwowe” w zakresie przekazywania linii samorządom, co jest również obecnie przedmiotem analiz – dodał Bartłomiej Sarna. Problem przekazania linii nie wyszedł więc poza spektrum analiz. Co na to samorząd wojewódzki, który w styczniu 2019 roku wyraził się jasno w kwestii przejęcia linii?
Przekazanie linii się ślimaczy. Co na to urząd marszałkowski?
– Kwestie proceduralne związane z przekazaniem tej linii na rzecz samorządu, wynikające z wniesienia aportem środków trwałych do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, są znane i wymagają wypracowania przez PKP SA i PKP PLK szczególnych rozwiązań prawnych i proceduralnych. Według wiedzy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego negocjacje między spółkami postępują w korzystnym kierunku – powiedział Michał Nowakowski, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. O informacje w sprawie linii poprosiliśmy też Patryka Wilda, wojewódzkiego radnego, który od początku wspiera proces przejmowania linii przez Dolny Śląsk. Jego wypowiedź rzuca sporo światła na to, co dzieje się na linii z Kłodzka do Stronia.
– Na linii 322 do PKP PLK zaaportowano tory, natomiast nieruchomości są własnością PKP SA. Teraz PKP PLK powinno umorzyć zaaportowane naniesienia. Od 2 lat ten proces niestety się nie rozpoczął – mówi radny Wild.
– Szczerze mówiąc, nie wiem gdzie jest problem, ponieważ województwo może przejąć linię nawet od dwóch spółek, podpisując akt notarialny z obydwoma. Zwłaszcza, że stare, często wybrakowane torowisko i tak zdejmiemy i położymy nowe. Chcielibyśmy ją przejąć jak najszybciej, ponieważ mamy pomysł, aby linię zgłosić jako jeden z projektów do Krajowego Programu Odbudowy. Mógłby być to projekt kompleksowy zakładający odbudowę drugiego toru na zarządzanej przez Polskie Linie Kolejowe linii 276 pomiędzy Strzelinem a Kamieńcem, oraz modernizację tej linii wraz z jej elektryfikacją i elektryfikację linii 137 na odcinku Kamieniec Ząbkowicki – Ząbkowice Śl. W ten sposób powstałaby magistrala dla transportu regionalnego dla powiatów ząbkowickiego i kłodzkiego umożliwiająca bezpośredni dojazd z Wrocławia w region masywu Śnieżnika, oraz zarazem likwidująca wąskie gardło na sieci, jeśli chodzi o rozwój oferty czy wywóz kruszyw pociągami towarowymi – powiedział radny. W wypadku takiego obrotu sprawy PKP PLK byłoby beneficjentem tej sytuacji.
Gdyby przeniesienie własności linii na samorząd przeciągało się, istnieje pomysł, aby linię przekazać w bezpłatny zarząd Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei, z gwarancją zwrotu wszystkich nakładów jakie poniesie województwa, gdyby do przekazania nie doszło.
Taki pomysł istnieje również dla linii lwóweckiej.
Transport publiczny pod Śnieżnikiem niemal umarł
Tymczasem pod masywem Śnieżnika transport publiczny marnieje w oczach. Do Stronia Śląskiego dojeżdżają z Kłodzka trzy pary autobusów miejscowego PKS oraz 6 par autobusów prywatnego operatora Beskid. Układ dróg jest dość niekorzystny i nie są one w najlepszym stanie, dlatego dojazd do Kłodzka trwa niemal godzinę. W weekendy na transport publiczny nie ma jednak co liczyć (dwa kursy w sobotę, żadnego w niedzielę). Odczuwają to mocno mieszkańcy.
– Region jest niezwykle atrakcyjny turystycznie, ale na obecną chwilę jesteśmy skazani na dojazdy samochodem, co jest męczące i mało ekologiczne, przyczynia się także do „rozjeżdżania” gór. Myślę, że połączenie kolejowe ucieszyłoby nie tylko nas – ułatwiłoby okolicznym mieszkańcom dojazdy np. do Wrocławia, czy zachęciłoby turystów do przyjazdu tutaj z dalszych stron kraju. Byłoby świetnie, gdyby pięknymi okolicami masywu Śnieżnika mogły się cieszyć także osoby niezmotoryzowane – powiedziała Anna Rudy, od niedawna mieszkanka Kletna pod Lądkiem, która wśród lokalnej społeczności rozpoczęła lobbing w sprawie kolejowych połączeń.
Na razie jedyną szansą na zobaczenia pojazdu kolejowego pod Śnieżnikiem jest Drezyniada, którą rokrocznie (w 2020 roku, z uwagi na epidemię koronawirusa, nie odbyła się) organizowana jest przy peronach strońskiego dworca.
Obecnie na 24-kilometrowej linii 322 od Kłodzka Nowego do Stronia ruch pociągów prowadzony jest z prędkością 20 km/h na odcinku od Kłodzka do Ołdrzychowic, gdzie znajduje się kopalnia dolomitu. Pozostała, 17-kilometrowa cześć linii nie jest eksploatowana. W 2008 roku przejechała tu ostatnia motorowa drezyna inspekcyjna należąca do PKP PLK.