Dlaczego tramwaje w Gdańsku tak często wbijają się w samochody? Czy jeździ u nas tramwaj towarowy? Dlaczego od lat w numeracji linii są "dziury"? Dla wszystkich, których nękają te pytania poradnik - "Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o tramwajach, ale nie masz kogo zapytać" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Krótki przewodnik po gdańskich tramwajach przygotował Michał Tusk. - W kwestii taboru Gdańsk nie ma się czego wstydzić. Już w czerwcu stosunek tramwajów niskopodłogowych do wysokopodłogowych był najlepszy w Polsce, a od tego czasu zmienił się tylko na plus (za sprawą dostaw kolejnych swingów i dortmundów). Licząc "wagonami" (a więc każdy wagon 105Na jako osobny tramwaj), Gdańsk miał 38 proc. udziału pojazdów niskopodłogowych. W Krakowie ten wskaźnik wyniósł 25 proc., we Wrocławiu 10 proc., w Warszawie 8,6 proc., a w Poznaniu 8,5 proc. Licząc całe składy, rezultat Gdańska (jak i pozostałych miast) był odpowiednio wyższy i wyniósł w czerwcu 53 proc. Obecnie wzrósł do 63 proc., a mógłby być i większy, zaniżają go dwa stojące w krzakach niskopodłogowce - citadis o numerze 1004, oraz tramwaj 114Na o numerze 1002 - pisze Tusk w "Gazecie Wyborczej".
Praktycznie codziennie (tylko w dni powszednie) trasę z zajezdni w Nowym Porcie do tej we Wrzeszczu i z powrotem pokonuje "pociąg" złożony z technicznej wersji tramwaju 105Na (w stylu pick-up) z dołączonym niewielkim wagonikiem towarowym. Obecnie, z powodu remontów na Klinicznej i Hallera, trasa tego szczególnego składu jest skomplikowana - wiedzie przez al. Marynarki Polskiej, Jana z Kolna, Podwale Grodzkie, Okopową, Armii Krajowej, 3 Maja, al. Zwycięstwa i dalej przez Wrzeszcz do zajezdni. Przewozi się nim rozmaite elementy wyposażenia tramwajów - wózki, silniki itd. Potrzeba takiego transportu wynika przede wszystkim z tego, że niektóre prace wykonuje wyłącznie zajezdnia Wrzeszcz - tym samym należy do niej dostarczyć podzespoły wymagające takich prac w nowoporckich tramwajach - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Więcej