Nie wszystkie związki zawodowe są zadowolone z podwyżek uposażeń w PKP Cargo. Osiem organizacji chce, żeby wyższe wynagrodzenia zostały przyznane jeszcze w tym roku, co kosztowałoby dodatkowe 40 mln zł. Nie zgadza się na to zarząd spółki; w tle mamy też głęboki konflikt pomiędzy związkowcami.
Na początku grudnia PKP Cargo ogłosiło podpisanie porozumień, w wyniku którego
wyda aż 170 mln zł na podwyżki w wysokości średnio 420 złotych na pracownika. Zarząd spółki zawarł porozumienie z trzema największymi związkami zawodowymi (NSZZ Solidarność, Federacją ZZ Kolejarzy i Solidarność 80), skupiającymi większość załogi. Na te warunki nie zgodziło się jednak osiem pozostałych związków.
Związki te żądały podwyżki płac w wysokości 400 zł dla wszystkich pracowników PKP Cargo od 1 października 2023 roku - czyli trochę mniejszej, ale wdrożonej aż o trzy miesiące wcześniej, niż ustalono w porozumieniu. W dniu 12 grudnia 2023 roku zarząd spotkał się z tymi związkami i wyjaśnił wątpliwości. Strony nie doszły do porozumienia, w związku z czym został wszczęty przez te organizacje spór zbiorowy. - Szacowany przez spółkę koszt podwyżek w 2023 r. zgodnie z żądaniem organizacji związkowych wyniósłby około 40 mln zł - podał przewoźnik.
Konflikt związkowcówW tle trwa konflikt pomiędzy związkami zawodowymi. Trzy największe organizacje w otwartym liście do pracowników napisały, że wynegocjowana podwyżka to średnio 430 złotych (zarząd podawał 420 zł), co wraz z pochodnymi daje kwotę średnio na jednego pracownika około 770 złotych. Podkreślają, że zapisy porozumienia nie wyczerpują możliwości wystąpienia o wzrost wynagrodzeń w 2024 roku. - Nigdy nie zgodzimy się na dyktat i próbę podporządkowania sobie największych central związkowych w celu osiągnięcia interesów tylko jednej grupy zawodowej, szczególnie jeśli ma to odbywać się kosztem innych pracowników, w dodatku tych najniżej zarabiających. Osiągnięte porozumienie i wywalczona dla wszystkich pracowników podwyżka były maksimum tego co można było osiągnąć w obecnej sytuacji - zapewniają.
- Wywalczona podwyżka wynagrodzeń w wysokości 430 złotych w płacy zasadniczej jest wyższa niż 400 złotych, które żądają dla pracowników te związki zawodowe które nie zgodziły się podpisać porozumienia. Jest to niespotykane, że związki zawodowe nie zgadzają się na podwyżkę wynagrodzeń w kwocie wyższej i żądają kwoty niższej - stwierdzają w liście. - Nie możemy się zgodzić z tym, że Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych w Polsce i reszta popierających go związków zawodowych domaga się restrukturyzacji PKP Cargo. Wypada również zadać pytanie dlaczego inne związki zawodowe popierają antypracownicze postulaty Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych - skoro każdy z nas wie, że restrukturyzacja najczęściej oznacza likwidacje miejsc pracy? - pytają na koniec.
W odpowiedzi prezydent ZZM Leszek Miętek poinformował "Rynek Kolejowy" odpowiedział, że żądanie pozostałych związków zawodowych wynosiło 400 zł w uposażeniu zasadniczym od 1 października lub 500 zł od 1 grudnia. Jego zdaniem, przeniesienie podwyżek na przyszły rok jest potrzebne zarządowi spółki do osiągnięcia premii przed prawdopodobną zmianą kadrową. - Zrobiono to kosztem pracowników, którzy nie dostali podwyżki w 2023 roku a ich porozumienie zawierające niezbyt wysokie podwyżki (430 zł) zostanie zakwalifikowane jako podwyżki za 2024 rok, co znacznie utrudni, albo wręcz uniemożliwi dalsze podwyżki w przyszłym roku szczególnie patrząc przez pryzmat sytuacji Cargo - podkreśla i dodaje, że nie chodzi o podwyżki wyłącznie wybranej grupy zawodowej. - Co do działań naprawczych w Spółce, to wszyscy widzą, że bez nich Spółka Cargo będzie zmierzać do upadłości i ponad 14 tys. pracowników straci pracę. Dla ratowania miejsc pracy konieczne są reformy - podsumowuje związkowiec.