Mieliśmy okazję pojechać jednym z pierwszych kursów najnowszego i długo oczekiwanego pociągu Railjet, które od Siemensa kupiły Koleje Austriackie. Produkt jest tak innowacyjny, że można dostać od tego zawrotu głowy.
W pierwszy kurs nowe wagony RailJet
ruszyły z końcem marca, ale tylko dlatego, że OBB chciało wykorzystać nowe wagony do wzmocnienia najbardziej obciążonych pasażerami relacji przed świętami wielkanocnymi wewnątrz Austrii. Teraz pociąg rozpoczyna kursowanie na linii Monachium – Innsbruck – Bolzano – Werona. Łącznie nowych składów będzie 27. Na razie formalnie nie są pociągami push-pull, ponieważ wagon sterowniczy nie ma jeszcze pozwoleń na samodzielne prowadzenie lub pchanie pojazdów.
Linia Monachium - Bolzano - Werona jest wręcz stworzona dla tego pociągu co najmniej z dwóch powodów – po pierwsze zestaw Railjet otrzymał dopuszczenie do kursowania w Niemczech, Austrii i Włoszech, po drugie – może on wykorzystać swoją prędkość i kursować po linii z prędkością powyżej 200 km/h na terenie Austrii. Pasażerów na tej trasie jest też już o 50% więcej niż przed pandemią. A pojemność nowego pojazdu jest większa niż starszych Railjetów (nowe pomieszczą aż 532 pasażerów na miejscach siedzących).
Niskopodłogowe wagony, pojedyncze drzwiPojazd ma kilka cech, które wyróżniają go spośród innego nowoczesnego taboru. Przede wszystkim – 7 z 9 wagonów Railjeta nie posiada stopni wejściowych, są więc dostępne dla każdego pasażera. Co więcej – prawie 50% miejsc siedzących w składzie znajduje się bezpośrednio na niskiej podłodze. Za tym rozwiązaniem stoi nie tylko chęć ułatwienia życia osobom z niepełnosprawnościami, ale też pragmatyzm. Na czym polega?
Koleje Austriackie w pojeździe mocno postawiły na dużą liczbę miejsc siedzących. Wynika to z prognoz ruchu dla linii gdzie pojadą nowe Railjety. Dlatego zdecydowano, że na każdy wagon przypadać będą tylko jedne drzwi (zamiast drugich montuje się fotele pasażerskie), za to szerokie, z obszernym przedsionkiem i na niskiej podłodze. Brak schodów ma znacząco przyspieszyć wsiadanie i wysiadanie pasażerów i zniwelować pewną niedogodność związaną z mniejszą liczbą wyjść. Trzeba przyznać, że sprawdza się to bardzo dobrze. Brak barier sprzyja szybkiemu opuszczaniu pojazdu (nie dotyczy to wagonów skrajnych).
Są także przedziałyWiększość pojazdu to przestrzeń bezprzedziałowa, ale w kilku wagonach 2 klasy (economy) postawiono na stare rozwiązanie i zabudowano w nich 6-miejscowe przedziały (w całym pociągu jest ich kilka). Mają dość proste fotele bez regulacji pochylenia, za to z dużym stolikiem na którym można zagrać w planszówkę, jest regulacja temperatury, natężenia światła, czy… jego barwy. Jest wykładzina. Przedziały w pierwszej kolejności rezerwowane będą dla rodzin. Dlatego mają naklejki opisujące je jako „family zone”.
Także w klasie 1 są przedziały, oznaczone jako klasa business. Czteromiejscowa, wydzielona przestrzeń wyposażona jest w dość wygodne fotele, jednak brakuje tu stołu do np. pracy na komputerze, a sama przestrzeń jest dość ciasna. Ci, którzy już wcześniej jechali nowym RailJetem zauważają, że business klasa to pewnego rodzaju downgrade w stosunku do Railjeta poprzedniej serii.
Naszym zdaniem znacznie lepiej wygląda bezprzedziałowa przestrzeń klasy 1. Fotele są tu genialne, z mnóstwem przydatnych funkcji, takich jak obniżane, skórzane podłokietniki (jeśli je obniżymy, dostajemy do dyspozycji nie fotel, lecz bardzo wygodną kanapę), jest mnóstwo gniazd ładowania (a także możliwość ładowania indukcyjnego komórki) możliwość rozłożenia fotela, szerokie stoliki, bardzo duże półki bagażowe, wykładzina, do tego świetny design wagonu, z drewnianymi elementami. Ta przestrzeń Siemensowi i OBB udała się bezsprzecznie najlepiej.
Wagony klasy 2 mają nieco twardsze fotele. Dość płytkie jest siedzisko, ale na szczęście można je rozsunąć za pomocą dwóch dźwigni (jedna rozsuwa fotel o kilka centymetrów, druga… o kolejne kilka centymetrów – to dość dziwne rozwiązanie) i wtedy nie ma z tym problemu. Ta przestrzeń jest identyczna z tą, którą zabudowano w najnowszych pociągach Nighjet, które OBB również zamówiło w Siemensie. W części 2 klasy nad głowami pasażerów nie ma półek bagażowych. Tam, gdzie ich nie ma fotele umieszczono nieco wyżej nad podłogą, na podestach, stwarzając tym samym przestrzeń do umieszczenia bagażu między lub pod fotelami. Oczywiście, w przedsionkach są też półki na bagaż. Każda z nich ma kilka linek, którymi można przypiąć nasz bagaż korzystając z kodu NFC w naszej komórce. Genialne i proste rozwiązanie!
Niestety, prawdopodobnie chęć dogęszczenia miejsc siedzących, lub umieszczenie ich według pomysłu OBB sprawiło, że z części z nich mamy niezwykle ograniczony dostęp do okien i trudno nam będzie obserwować piękno Alp, które mijamy. To problem znacznej części współcześnie produkowanego taboru kolejowego.
Osoby z niepełnosprawnością, rowerzyści i restauracjaPrzestrzeń dla osób z niepełnosprawnościami, także na wózkach, zlokalizowana jest oczywiście na płaskiej podłodze bez stopni. Wygląda na dobrze zaprojektowaną i całkowicie pozbawioną barier, podobnie jak bardzo obszerna toaleta dla ozn, jak zawsze jednak w takim wypadku, nie czujemy się na tyle mocni, by oceniać ją z pozycji osób pełnosprawnych. W tym zakresie poczekamy na komentarze pierwszych pasażerów na wózkach.
W jednym z wagonów klasy 2 jest miejsce do przewozu 6 rowerów. Jest tuż obok niewielkiego przedziału dla kierownika pociągu. Pomimo sporej przestrzeni w pojeździe pozbawionej stopni, do „rowerowego parkingu” trzeba wejść po dwóch schodach. Nie stanowi to jednak problemu – bo Siemens zaprojektował tu nawet rynienkę, to łatwego wepchnięcia jednośladu. Chociaż rowery możemy zostawić w pozycji poziomej – ich przypięcie jest skomplikowane. Zastosowano system wysięgników, znanych np. z autobusach Flixbusa, tam jednak wymagane są z uwagi na zewnętrzny przewóz jednośladów. Dlaczego nie zdecydowano się na proste taśmy albo pasy? To pozostaje dla nas tajemnicą.
Toalety, poza tą dla osób z niepełnosprawnościami, zawsze zgrupowane są po dwie – naprzeciwko siebie, po dwóch stronach korytarza. Ma to tą zaletę, że nie trzeba poszukiwać ich po dwóch stronach wagonu. Są niewielkie, bardzo kompaktowe, przypominają te z Pendolino. Wodę, mydło, suszarkę uruchamia fotokomórka. Podobnie jak drzwi między wagonami.
W jednym z wagonów jest też restauracja pokładowa. Jest w niej nieco mniej miejsc siedzących niż w poprzednim Railjecie, za to więcej miejsc na hokerach, przy ścianie pojazdu. W nowym pojeździe postawiono raczej na dostarczanie posiłków do miejsc siedzących w różnych miejscach składu. W dziewięciowagonowym pociągu jest też sześć automatów z przekąskami, kanapkami i napojami.
Nasz niekłamany zachwyt wzbudza informacja pasażerska. Zaprojektowano ją w taki sposób, aby pomimo różnicy poziomów podłogi, była widzialna z każdego fotela. Grubość tablic na których wyświetlane są informacje nie przekracza 3 centymetrów.
CiszaLast, but not least. Cisza. Podczas jazdy z prędkością do 120 km/h z zewnątrz nie dochodzą prawie żadne dźwięki (w przestrzeni bez innych osób, na infrastrukturze bez rozjazdów średni pomiar wskazał 64 dB, to wynik nieosiągalny dla żadnego innego taboru), a powyżej tej prędkości także jest niezwykle cicho i to nie tylko w przedziałach, ale również w przestrzeniach bez nich. Jeśli wybierzemy jednak podróż w przedziale, jestem skłonny uwierzyć w to, że moglibyśmy usłyszeć muchę. Tylko, że w tak nowoczesnej i czystej przestrzeni po prostu much nie ma.
Dodajmy na koniec, że wifi działa w pociągu świetnie, nawet w tunelach, a dzięki systemowi siatek przewodzących sygnał gsm na szybach pojazdu, mogliśmy rozmawiać przez telefon bez problemu. Oczywiście, nie robiliśmy tego w wyznaczonych strefach ciszy.