Podane w tytule „przekręcone” nazwy dwóch wrocławskich osiedli to prowokacja sugerująca brak zrozumienia przez decydentów i planistów miejskich znaczenia wielkości tych osiedli dla powiązań z miejskim systemem transportu. Może nie znają ich lokalizacji, charakteru i intensywności zabudowy?
Może decydenci nie widzą różnic pomiędzy tymi, a innymi osiedlami? Podejrzenia takie zrodziły się po obserwacji wieloletnich prób usprawnienia obsługi komunikacyjnej Nowego Dworu i Psiego Pola, braku efektywnego włączenia w zintegrowany system linii oraz łączenia z istotnymi celami podróży w centrum miasta, batalii społecznych o deklaracje odnośnie terminów budowy linii tramwajowych (rozbudzone zresztą przez obietnice miasta oraz liczne studia i dokumenty) i wreszcie aktualne decyzje – moim zdaniem prowadzące do nieefektywnych rozwiązań.
Dla Psiego Pola od dłuższego już czasu lansuje się wizję dojazdów do centrum koleją, a ściślej autobusami do stacji Psie Pole i dalej pociągiem. Spojrzenie na mapę wskazuje, że pociąg nie dowiezie nas do wielu istotnych celów podróży w centrum albo dowiezie, ale znacznie wydłużoną trasą. Konieczność kolejnej przesiadki (na przykład na tramwaj przy Dworcu Nadodrze) znacznie obniża atrakcyjność transportu zbiorowego.
Pomysłem Magistratu dla Nowego Dworu jest zbudowanie wydzielonej trasy autobusowej (metrobus). Ogłoszono przetarg na prace koncepcyjne wraz z projektem budowlanym i wykonawczym. Istotne jest, że trasa ta ma kończyć się na obrzeżach centrum (dawny Dworzec Świebodzki). Prawdopodobnie to tam z metrobusu będzie się trzeba przesiadać na inne środki transportu. Kreuje się podobny problem jak przy dojazdach z Psiego Pola – brak bezpośrednich połączeń do ważnych celów podróży.
To tylko fragment felietonu. Całość dostępna na stronie Transport-publiczny.pl