Przedterminowo, bowiem już dziś w nocy zakończył się strajk niemieckich maszynistów zrzeszonych w związku zawodowym GDL. Ich ruch oznacza powrót do rozmów z pracodawcą i tzw. pokój (bez)strajkowy przynajmniej do 3 marca. Mimo tego nie wszystkie pociągi wyjechały na tory, skutki pośrednie strajku podróżni odczuwać mogą jeszcze przez cały dzień. Największe utrudnienia dotykają podróżnych w ruchu regionalnym.
Pociągi pasażerskie stanęły
w nocy z wtorku na środę o godzinie 2:00. Strajk miał potrwać do dziś (28 stycznia), ale w sobotę pojawiła się pierwsza informacja o podjęciu rozmów w „konstruktywnej atmosferze”, w tym o planie rokowań. DB poinformowały jednocześnie o wypłacie maszynistom jednorazowej premii inflacyjnej w wysokości 1.500 euro. Świadczenie to zwolnione jest z podatku i potrąceń podatkowych. Przewoźnik wykazał otwartość w kwestii regulacji podwyżek płac. Rozmowy mają się także toczyć nt. modeli skrócenia czasu pracy maszynistów.
W ubiegłym tygodniu niemieccy liberałowie z koalicyjnej FDP postawili za cel automatyzację profesji maszynisty. Chcą oni, by w ciągu najbliższych 15 lat ok 20% pociągów obsługiwała sztuczna inteligencja. Zdaniem rzecznika frakcji parlamentarnej FDP, Bernda Reuthera, dzięki temu autonomiczne pociągi kursować by mogły niezależnie od okoliczności i uzupełniać lukę, która powstaje na skutek braków personalnych.
Według koncernu DB każdy dzień strajku kosztuje 25 mln euro. Koszty GDL, który w dniach strajku wypłaca maszynistom pensję zastępczą nie są znane. Według szefa związku każdy strajkujący maszynista otrzymuje za każdy dzień strajku z kasy związku nie więcej niż 100 euro.