Dobiegająca końca unijna perspektywa finansowa pokazała, że realizowanie inwestycji kolejowych nie przebiega w sposób idealny. O tym, jakie wnioski powinniśmy z mijających lat wyciągnąć oraz jak do korzystania z nowej infrastruktury kolejowej powinni przygotować się przewoźnicy, rozmawiamy z Krzysztofem Niemcem, wiceprezesem spółki Track Tec.
Jakub Madrjas, „Rynek Kolejowy”: Track Tec od chwili powstania zapowiadał ekspansje na rynki zagraniczne. Jak przebiega realizacja tych planów?
Krzysztof Niemiec, wiceprezes spółki Track Tec: Zakłady wchodzące obecnie w skład Grupy Track Tec produkują wyroby dla infrastruktury torowej od kilkudziesięciu lat, a rozjazdy w Zawadzkiem nawet od stu. Podstawowo adresowane były na rynek krajowy. W ciągu ostatnich 4 lat systematycznie rośnie eksport produktów ze znakiem Track Tec - podkłady kolejowe, rozjazdy czy ich części dotarły już do 32 krajów.
Uważamy jednak, że obecności na rynkach zagranicznych nie można prowadzić w oparciu wyłącznie o eksport. Istotne jest budowanie możliwości trwałego na nich zaistnienia.
Posiadanie zakładów w innych krajach daje o wiele szersze możliwości działania. Większość naszych produktów ma bowiem swój geograficzny zasięg rentownej sprzedaży. Trudno sobie wyobrazić, żeby np. podkłady kolejowe były wożone na tysiące kilometrów. Decyzja o uruchomieniu zakładu w Niemczech, produkującego rozjazdy, była trafiona. Nad kolejnymi lokalizacjami obecnie pracujemy. Cechą Track Tec jest ciągły rozwój. Produkcja rośnie rok do roku w tempie dwucyfrowym, co w połączeniu z efektywnością na rynkach zagranicznych sprawia, że nasza strategia sprawdza się.
Jakie są szanse i zagrożenia związane z nową perspektywą finansową?
Szanse wynikają z faktu, że środki finansowe na inwestycje w infrastrukturze kolejowej będą do końca 2022 r. Prawdopodobnie po 2022 też, ale mogą być ukierunkowane na konkretne przedsięwzięcia o znaczeniu międzynarodowym. W przypadku Polski może to być rozwój portów, aktywizacja unijnej granicy wschodniej, z pewnością także projekty związane z międzynarodowymi połączeniami pasażerskimi. Na tych rozważaniach cieniem kładzie się brak decyzji o rozpoczęciu budowy kolei dużych prędkości w Polsce i wykorzystania jej w połączeniach z dużymi aglomeracjami w Europie.
Rozpoczęcie budowy KDP w drugiej perspektywie stwarzałoby możliwość jej finansowania ze środków UE po 2020 roku. Poza innymi argumentami, realizacja tej inwestycji, z uwagi na wymagania, byłaby ważnym etapem w rozwoju wielu rodzimych firm.
Oprócz dostępności środków finansowych, ważne jest to, że możemy wyciągnąć wnioski z poprzedniej perspektywy, prześledzić wszelkie problemy, jakie pojawiały się całym procesie inwestycyjnym a na ich bazie usprawnić procedury. Nadzieję na postęp w tym zakresie daje też dialog prowadzony przez PKP PLK z projektantami, wykonawcami robót, producentami.
Cena, czas realizacji i technologia to są trzy elementy, które powinny znaleźć odzwierciedlenie w warunkach przetargowych. Musimy sobie uświadomić, że krótszy czas realizacji inwestycji przynosi wymierne efekty w wielu obszarach. Szybsze oddanie infrastruktury do użytkowania przez przewoźników to ograniczanie ryzyka, że przewozy, które na torach doznały ograniczeń ze względu na prowadzone prace, nie przeniosą się trwale na inne środki transportu.
Dlaczego więc w przetargach nie wdrożono dodatkowych warunków?
Myślę, że stosowanie ceny jako jedynego kryterium podyktowane było bezpieczeństwem podejmujących decyzje. Należy więc dać im narzędzia ułatwiające wdrażanie efektywniejszych rozwiązań, minimalizując dzisiejsze ryzyka. Problemem jest jednak to, że np. koszty zewnętrzne wynikające ze zmniejszania przewozów kolejowych są w naszych warunkach trudno mierzalne. Tu jest pole dla firm z Wielkiej Piątki, które mogłyby stosowne wyliczenia wykonać. Dokument taki byłby „podkładką” dla podejmujących decyzje, ułatwiając uwzględnianie innych, poza ceną, kryteriów w przetargach. Wszystko po to, aby sprawniej realizować inwestycje, a niewyciąganie wniosków z ich dotychczasowego przebiegu będzie ogromnym błędem.