Niemiecka Kolej Deutsche Bahn jest ofiarą złodziei metali. Z niedawno opublikowanego podsumowania wynika, że tylko w 2012 roku opóźnienia spowodowane kradzieżami dotknęły aż 17 tysięcy pociągów. Wartość ukradzionych elementów infrastruktury szacuje się na 17 mln euro.
- Złodzieje tylko dla kilku lub kilkunastu euro potrafią ryzykować własne życie. Powodują oni jednak nie tylko zniszczenia infrastruktury, ale przecież stwarzają problemy, które bezpośrednio dotykają naszych pasażerów - powiedział na łamach dziennika "Süddeutsche Zeitung" odpowiedzialny za bezpieczeństw w DB Gerd Neubeck.
Według danych niemieckich kolejarzy, najczęściej łupem złodziei padają szyny oraz miedziane kable, które są łatwe w demontażu i w prosty sposób można je sprzedać. Zachętą dla złomiarzy są ceny metali w punktach skupu, które bardzo szybko rosną. Jednak problem nie dotyczy tylko Niemiec. Jak szacują eksperci, łączne straty w Europie, jakie ponoszą zarządcy infrastruktury w związku z kradzieżami, mogą sięgać kwoty nawet 9 mld euro.
W minionym roku niemieccy kolejarze wspólnie z firmami RWE, Deutsche Telekom oraz Stowarzyszeniem Niemieckich Dystrybutorów Metali stworzyli organizację, która jest platformą do wymiany informacji na temat kradzieży oraz zbiera pomysły na temat tego, jak walczyć z problemem. W tej chwili kolejarze i producenci metali pracują nad specjalnym oznaczaniem kabli stosowanych w infrastrukturze kolejowej, aby w punktach skupu dało się je łatwo zidentyfikować jako kradzione.
W minionym roku do kradzieży na niemieckiej sieci kolejowej doszło 2700 razy. Przyniosły one łącznie 4000 godzin opóźnień pociągów.