PKP Nieruchomości chcą przekazać gminom i przewoźnikom stacje w mniejszych miejscowościach województwa Kujawsko-Pomorskiego. Jednak władze samorządowe nie są tym zbytnio zainteresowane - informuje "Gazeta Wyborcza". Spółka grozi, że jeśli tak będzie w dalszym ciągu, będzie zamykać budynki.
W Kujawsko-Pomorskim na przejęcie budynków stacyjnych zdecydowały się na razie samorządy Aleksandrowa Kujawskiego i Warlubia. Prowadzone są także rozmowy z kilkunastoma innymi gminami. W spółce gospodarującej nieruchomościami należącymi do PKP, nie ukrywają, że remonty budynków są dla nich nieopłacalne, a gospodarowanie stacjami kolejowymi generuje tylko straty.
- Ani samorządy, ani przewoźnicy nie uiszczają nam żadnych opłat, więc nie mamy zewnętrznych funduszy na utrzymanie dworców - powiedział dla „Gazety Wyborczej” Dominik Furman, dyrektor bydgoskiego oddziału PKP Nieruchomości.
Przedstawiciele spółki twierdzą, że mimo możliwości przejęcia stacji praktycznie za darmo, ewentualnie w zamian za umorzenie długów PKP, sprawa nie należy do łatwych. Samorządy nie bardzo wiedzą w jaki sposób wykorzystać przejmowane mienie, a do tego będą musiały same je utrzymywać.
- Dlatego stoimy przed koniecznością powiedzenia wprost: jeśli gminy nie przejmą obiektów, to będziemy je zamykać. Zresztą przewoźnicy zwracają nam uwagę, że z wielu stacji korzysta kilku pasażerów, więc utrzymywanie tam wielkich powierzchni nie ma sensu. Wystarczy sama wiata - dodał Furman.

*Fot. Yves6, wikimedia.org, GFDL.
Więcej