Dworzec kolejowy w Katowicach zamieni się wkrótce w galerię handlową. O skutkach takiej modernizacji opowiada dr Krzysztof Nawratek, architekt urbanista, autor wielu publikacji poświęconych problematyce przestrzeni miejskiej we współczesnym, coraz bardziej komercyjnym świecie.
Tomasz Malkowki, Gazeta Wyborcza: Czekamy na wyłonienie inwestora, który przebuduje dworzec w Katowicach. Czy tak ważną przestrzeń publiczną powinno się oddawać w prywatne ręce?
Dr Krzysztof Nawratek: - Dworzec podlega PKP, które może dowolnie dysponować swoją własnością - oczywiście w ramach obowiązującego prawa. Owszem, dworzec jest szeroko dostępny, podobnie jak centrum handlowe, ale nie można mówić o zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez prywatną. Można się tylko zastanowić, czy prymat weźmie prywatny interes, czy dobro publiczne, które leży u podstawy każdego miasta.
W Katowicach panuje typowo postmodernistyczne podejście do planowania miasta. Nie jest ono traktowane jak całość, ale jak zbiór fragmentów, na każdy z nich są robione oddzielne konkursy architektoniczne. Tak jest z terenem dworca czy aleją Korfantego. W ten sposób nie da się odpowiedzieć na żaden istotny problem miasta - dotyczący komunikacji, terenów otwartych czy infrastruktury społecznej. Panuje też błędne przekonanie, że należy pozwolić inwestorom na wszystko, bo inaczej do nas nie przyjdą. Jasne, że bez inwestorów nie ma rozwoju, ale oni przychodzą i odchodzą, a mieszkańcy zostają z tym, co inwestorzy zbudują.
T.M.: W Krakowie galeria handlowa zdominowała dworzec, który został zepchnięty do zabytkowego budynku i podziemnego tunelu. W Katowicach nie będzie podobnej sytuacji?
K.N.: Co jest złego w handlu? Od zarania dziejów istniał w mieście. To właśnie wyprowadzanie handlu na obrzeża miast spowodowało ich rozpad. Centra handlowe powstawały na peryferiach, które skutecznie wyssały życie ze śródmieścia. Ten proces widoczny jest także w Katowicach. Jednak na świecie od lat 80. centra miast poddawane są rehabilitacji, stara się stymulować powstawanie w śródmieściu funkcji handlowych i usługowych. Połączenie ich z dworcami jest sprawą naturalną. Wprowadzenie handlu bardzo ożywi okolice dworca. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Należy zastanowić się nad skalą inwestycji. Co stanie się z istniejącymi sklepami i punktami usługowymi? Jak ta inwestycja wpłynie na dostępność tej części miasta - również komunikacyjną. Korporacja, która przebuduje dworzec, liczy oczywiście na krótkoterminowy zysk, miasto jest od tego, by wykorzystać ją do poprawienia jakości przestrzeni miasta i życia mieszkańców.
T.M.: Mieszkańcy Katowic nie mają żadnego wpływu na to, co powstanie wokół dworca. PKP nie pokazuje im koncepcji deweloperów startujących w rokowaniach.
K.N.: Na zachodzie publiczne prezentacje projektów są oczywistością, tak samo jak ich konsultowanie. Należy włączyć mieszkańców w ważne inwestycje. W kilkuset miastach świata i Europy mieszkańcy sami decydują co roku na co przeznaczyć budżet gminy. W Katowicach są ludzie zainteresowani miastem, działają w stowarzyszeniach, fundacjach. Warto korzystać z ich potencjału. Ale to nie stowarzyszenia, a wszyscy mieszkańcy muszą być włączeni w zarządzanie miastem. Stowarzyszeniem łatwo manipulować.
T.M.: Podsumujmy: galeria handlowa jest dobrym sposobem na modernizację dworca?
K.N.: Przez kilka lat mieszkałem w Rydze, tam zmodernizowano dworzec, dostawiono do niego galerię handlową. Nie była ona tylko przypadkowym pudłem. Znany duński architekt i badacz miasta Jan Gehl wykonał studium przepływu pieszych w centrum miasta, także przy dworcu. Modelował strumienie ruchu, tak by nowy obiekt ich nie rozbił. Powstała udana całość, bo cały czas myślano o kontekście - o mieście. Handel i dworzec to naprawdę dobre połączenie, pod warunkiem, że wszystkiemu przyświeca jeden cel - dobro miasta i jego mieszkańców.

* Fot. Jan Mehlich, commons.wikimedia.org, GFDL.