Filmowcy i wiceminister kultury negują wartość zabytkowego mostu w Pilchowicach, który chcą wysadzić na potrzeby filmu – nawet mimo jego zabytkowego statusu. Przeciwne zdanie w tej sprawie ma fotograf Sebastian Łuczywo, który mówi o nim "mój przyjaciel most". Przedstawia on niezwykłą galerię zdjęć pilchowickiej przeprawy i własną, osobistą historię mostu, którą prezentujemy w całości:
Most kolejowy w Pilchowicach stał się modnym tematem za sprawą
Toma Cruise'a i jego Mission Almost Possible, czyli wysadzenia najpiękniejszego mostu kolejowego na jednej z najpiękniejszych linii kolejowych w Polsce.
Historia tego obiektu inżynieryjnego sięga 1908 roku, kiedy to została ukończona jego budowa. W początkowej fazie był postawiony do obsługi budowy największej wówczas w Europie betonowo-kamiennej tamy, która miała stać się ochroną dla terenów przyrzecznych. Decyzja o budowie zapadła po katastrofalnej powodzi z 1908 roku, w której zginęło ponad sto osób i zostało zniszczonych wiele wiosek. Na otwarcie tamy w 1912 roku przyjechał sam cesarz Wilhelm II. Ale to nie dla wielkich most ten stał się częścią życia, ale dla zwykłych ludzi, którym służył przez wiele lat jako element linii kolejowej, jako miejsce przeprawy, jako towarzysz dla wędkarzy, jako nieodłączny element niezwykle ciekawego krajobrazu tej części Polski i jeden z ważniejszych celów turystycznych.
Moja przygoda z nim i wielka więź sięga początku tego wieku, kiedy to po raz pierwszy pojechałem go odwiedzić, a nie tylko przejechać niepostrzeżenie jako pasażer pociągu. Nie było jeszcze wtedy drogi dojazdowej od strony Jeleniej Góry, a dojść do niego można było jedynie przedzierając się przez zarośniętą krzakami drogę. Szybko to miejsce stało się dla mnie i mojej rodziny miejscem bardzo częstych spacerów, a z chwilą kiedy w moim życiu aparat fotograficzny zaczął odgrywać ważną rolę, mój przyjaciel most stał się również inspiracją do powstania wielu fotografii.
Kiedy od 2015 roku zacząłem prowadzić warsztaty fotograficzne, tradycją stało się rozpoczynanie spotkania ze mną od przedstawienia uczestnikom tego wyjątkowego i uroczego miejsca. Most zaczął pełnić rolę nie tylko tła, ale również modela, stał się wręcz kultowym miejscem i sceną dla kolejnych aktorów. Z czasem zauważyłem, że jego wielka moc polegała na tym, że potrafił zdzierać z nas zbroje, które każdy przybiera w dniu codziennym i pozwalał poczuć się sobą, potrafił wyzwolić emocje, za którymi zawsze tęsknimy, a których nie potrafimy okazać w życiu codziennym. Jednocześnie, przez całą naszą znajomość most również pełnił rolę, do której został stworzony, a mianowicie służył jako przeprawa przejeżdżającym pociągom przez zbiornik zaporowy.
Kiedy w 2017 roku założyłem z synem Krzysztofem
KoLeJowĄ StrOnę mOcY w odpowiedzi na naszą wspólną pasję do kolejnictwa, miałem już wiele materiałów właśnie z naszym ukochanym mostem. Jakież to były niesamowite przeprawy, kiedy ciężkie maszyny, często też parowozy, owijały swoim dymem tego stalowego giganta. Właśnie jedno z takich ujęć z przejeżdżającym Pt47-65 zdobyło pierwsze miejsce w corocznym konkursie zorganizowanym podczas Parady Parowozów w Wolsztynie w 2018 roku. Dzięki temu, naszego mostowego przyjaciela mogły podziwiać tłumy podczas imprezy, a potem w domach na corocznym kalendarzu cieszył wielu kolejnych widzów.
Ktoś ważny, co się podobno zna, powiedział ostatnio, że miłośnicy tego mostu, całej trasy kolejowej z Jeleniej Góry do Lwówka, okoliczni mieszkańcy, wędkarze i turyści
nie mają relacji do tego obiektu, nie mają więzi społecznej, artystycznej i naukowej. To w takim razie, czym są ich obecne reakcje, czym jest ta walka o ochronę, czym starania o wpisanie na listę zabytków, czym są ich historie podobne do mojej?