Po tym, jak z Mołdawii zaczęły płynąć niepokojące wieści o możliwym od 12 lutego zawieszeniu ruchu kolejowego w całym kraju, głos zabrał zarząd Kolei Mołdawskich. Wszystko wskazuje na to, że mimo tragicznej sytuacji przedsiębiorstwa, pociągi jednak wyjadą na tory.
W zeszłym tygodniu zarząd Kolei Mołdawskich (CFM)
ogłosił zawieszenie od 12 lutego wszystkich krajowych i regionalnych połączeń. W zapowiedziach była również mowa o sprzedaży pustych budynków oraz starej infrastruktury i wysłużonych lokomotyw na złom, co pozwoliłoby spłacić zaległości względem pracowników. Taki scenariusz przedstawiono na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Gospodarki, Budżetu i Finansów. Teraz kierownictwo Kolei Mołdawskich zabrało głos w lokalnych mediach i w poniedziałek, podczas konferencji prasowej obwieściło, że opinia publiczna źle zrozumiała ich wypowiedzi.
– Pociągi dalekobieżne nie będą już odwoływane – powiedział w Radiu Wolna Europa Vitalie Mucan, pierwszy zastępca dyrektora ds. planowania strategicznego w CFM. Oskarża przy tym o manipulację w temacie Kolei Mołdawskich niektóre siły polityczne i podkreśla, że dodatkowo źle wpływa to na kondycję przedsiębiorstwa. – W tej chwili pracownicy w połączeniach dalekobieżnych wykonują swoje obowiązki normalnie. Nie wiem, skąd się wzięło, że wstrzymujemy ruch pociągów. To była manipulacja. Realizacja połączeń międzynarodowych (zostały wstrzymane od wiosny 2020 roku – przyp. red.), niestety, nie zależy od nas. Pracujemy nad tym, żeby móc uruchomić pociągi, jak otworzą się granice po stronie sąsiadów. Obecnie pracujemy nad odblokowywaniem kont i wypłacaniem pensji – wyjaśnił Mucan.
Komisja Gospodarki nie zaakceptowała planu zawieszenia połączeń
Głos w całej sprawie zabrał także Adrian Onceanu, pełniący obowiązki dyrektora Kolei Mołdawskich. – Na posiedzeniu Komisji Gospodarki, Budżetu i Finansów w Sejmie przedstawiono plan działań na rzecz poprawy sytuacji w CFM. Jedną z propozycji było zawieszenie pociągów lokalnych i podmiejskich w dniu 12 lutego, ale Komisja nie zaakceptowała jej – powiedział. Przekazał także dane przewozowe za poprzedni rok. Według danych, na trasach lokalnych przewieziono około 20 tys. pasażerów, a na trasach międzynarodowych – 5 498 pasażerów. Według Adriana Onceanu, straty w działalności przedsiębiorstwa w przewozach pasażerów sięgają około 114 milionów lei, czyli ok. 25 mln zł.
Wiosną 2020 roku Koleje Mołdawskie, ze względu na pandemię, wstrzymały połączenia międzynarodowe (m.in. na Ukrainę, do Rosji i Rumunii). Zrezygnowano również z niektórych tras krajowych. Obecnie pociągi kursują wyłącznie na trzech trasach: Kiszyniów – Bendery, Kiszyniów – Ungheni i Bielce – Ocnita.
Będzie speckomisja
Posłowie mołdawskiego Sejmu zdecydowali ponadto o powołaniu w parlamencie specjalnej komisji, która przeanalizuje sytuację ekonomiczną Kolei Mołdawskich oraz wyniki działalności branży transportu kolejowego w latach 2010-2020. Według autorów projektu, posłów Partii Socjalistycznej, zadłużenie kredytowe przedsiębiorstwa na koniec 2020 roku wyniosło 459,4 mln lei (ok. 1 mld zł). Zaległości w wypłacie pensji dla pracowników (częściowo za październik i listopad 2020 r.) wyniosły 35,5 mln lei (7,5 mln zł), długi z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne i medyczne – 26,9 mln lei (ok. 5,7 mln zł), a do budżetu – 5,5 mln lei (ok. 1,2 mln zł). Jak przekazują przedstawiciele związków zawodowych, około siedmiu tysięcy pracowników nie widziało swoich zarobionych pieniędzy przez trzy miesiące: listopad, grudzień i styczeń. Komisja składa się z dziesięciu członków i przedłoży parlamentowi sprawozdanie z wyników dochodzenia w terminie do 60 dni.