- Od czasu prywatyzacji przewoźników kolejowych przewozy mierzone według tonokilometrów wzrosły aż o 70%. Wzrósł również udział kolei jako gałęzi transportu w ogólnych przewozach towarów – mówi Lindsay Durham, szefowa strategii Freightliner Group Limited.
Jakub Madrjas, „Rynek Kolejowy”: Chyba najważniejszym ostatnio wydarzeniem w grupie Freightliner, przynajmniej z polskiego punktu widzenia, było przejęcie spedytora ERS Railways, prowadzącego przewozy ze Swarzędza pod Poznaniem do Rotterdamu. Jakie były przyczyny takiego posunięcia? W końcu macie w Polsce własnego przewoźnika – Freightliner PL.
Lindsay Durham, Head of Rail Strategy, Freightliner Group Limited: W operacji przejęcia ERS Railways najbardziej zainteresowała nas możliwość dalszego rozwoju grupy w dziedzinie transportu intermodalnego. Posiadamy w tej gałęzi dużą wiedzę i doświadczenie, stąd decyzja o rozwoju w tym kierunku jest dla nas naturalna. Możemy dostrzec okazje biznesowe i rozwijać przedsięwzięcia w taki sposób, by dzięki organizacji obniżać koszty, tak jak to czynimy w Wielkiej Brytanii.
W rodzimym kraju Freightliner jest w tej chwili drugim co do wielkości przewoźnikiem towarowym.
Tak. Największym jest DB Schenker Rail po zakupie English, Welsh and Scottish Railway (EWS). Freightliner posiada ok. 38% rynku, pozostali przewoźnicy, tacy jak GB RailFreight mają kilkanaście procent udziałów. Jednak trzeba podkreślić, że rynek brytyjski ewoluuje. Od czasu prywatyzacji przewoźników kolejowych przewozy, mierzone według tonokilometrów wzrosły aż o 70%. Wzrósł również udział kolei jako gałęzi transportu w ogólnych przewozach towarów.
To zasługa prywatyzacji?
Warto pamiętać, że w Wielkiej Brytanii proces prywatyzacji trwa już od 20 lat, a poprzedziło go 12 lat przygotowań. Mieliśmy swoje wpadki – błędem, z którego się wycofaliśmy, była prywatyzacja zarządcy infrastruktury. W ostatecznym rozrachunku proces niewątpliwie pomógł rynkowi. Konkurencja na torach zaowocowała dużym wzrostem efektywności. Według statystyk prowadzonych przez zarządcę infrastruktury Network Rail, pociągi przewożą teraz średnio aż o 50% więcej towarów. Bardzo zmalała przede wszystkim ilość próżnych składów. Jest wiele czynników, które kształtują podział modalny przewozów. Jeżeli operatorzy kolejowi będą efektywni, mogą konkurować z transportem drogowym w przewozach na coraz krótsze odległości. Bardzo ważna jest też wysokość stawek dostępu, które w Wielkiej Brytanii ustala niezależny regulator. Ten model się sprawdza.
W jaki sposób regulator wylicza właściwą wysokość stawek?
Regulator, przy udziale przewoźników, sprawdza jak wysokość stawek wpłynie na konkurencję z transportem drogowym. Bierze się pod uwagę to, że powierzchniowo kraj tak naprawdę jest mały, co utrudnia konkurencję z transportem drogowym. Jednak wspomniane przeze mnie czynniki powodują, że w Wielkiej Brytanii transport intermodalny jest konkurencyjny już od granicy 180 km w górę. W Wielkiej Brytanii czas wielkich inwestycji w infrastrukturę drogową, jaki nastał teraz w Polsce, przeżyliśmy w latach 70. poprzedniego wieku. Wkrótce po inwestycjach na drogach bardzo wzrosła kongestia, co spowodowało powrót do zainteresowania koleją i jej zaletami: niską emisją gazów cieplarnianych, bezpieczeństwem czy zmniejszaniem kongestii.
Cały wywiad w najnowszym numerze miesięcznika "Rynek Kolejowy".