– Bez wątpienia ostatnie lata funkcjonowania PKP Intercity to mnóstwo pasażerów w pociągach, ale doszliśmy do ściany. 40% wagonów spółki jest trwale albo okresowo wyłączona z ruchu, to wymaga pilnej zmiany – powiedział Piotr Malepszak.
Podczas konferencji prasowej poświęconej 100 dni rządów nowej koalicji nie zabrakło pytań dotyczących oceny działalności PKP Intercity.
– Spółka przyciągnęła do swoich pociągów w ostatnich latach mnóstwo podróżnych, zrobili to jednak także inni przewoźnicy regionalni, jak Koleje Małopolskie, Dolnośląskie, czy ŁKA. Natomiast PKP Intercity nie ma już prawie możliwości przewiezienia jeszcze większej liczby pasażerów. Jest tak dlatego, że 40% wagonów spółki jest odstawiona na bocznicach i nie wozi pasażerów. Czy wyobraźcie sobie państwo, że jakiś przewoźnik lotniczy ma 40% niesprawnej floty? – zapytał Malepszak.
To, co powiedział wiceminister, ma odzwierciedlenie w prognozach dotyczących przewozów na kolejne lata, które są bardzo ograniczone, właśnie z uwagi na brak znaczącego zwiększenia podaży miejsc (nowy tabor ma ich nieco mniej). W roku 2024 spółka chce przewieźć
około 2 milionów pasażerów więcej. W ostatnich latach przyrost liczby pasażerów był jednak znacząco większy niż tylko o 2 miliony.
– Pierwszym zadaniem dla nowego zarządu PKP Intercity będzie lepsze wykorzystanie zasobów technicznych spółki. Ważny jest też nowy system sprzedaży biletów. Obecny sterowany jest manualnie, trudno go powiązać z zagranicznymi systemami sprzedaży biletów – ocenił. Dodał, że już za kilka tygodni (niezwykle szybko, w stosunku do sytuacji z lat wcześniejszych) PKP Intercity ma rozpocząć, wraz z nowym zarządem PKP PLK, prace nad nowym rozkładem jazdy pociągów.
– Pozytywne zmiany w rozkładzie pasażerowie odczują we wrześniu, a grudzień ma przynieść więcej udogodnień dla pasażerów – powiedział Malepszak.